Afera drobiowa na 20 mln zł. Śledztwo trwa od miesięcy, ale nikt nie usłyszał zarzutów

Redakcja
Według hodowców, przerobienie pełną parą 2 milionów ptaków zabrałoby firmie A&B Drob równe 40 dni
Według hodowców, przerobienie pełną parą 2 milionów ptaków zabrałoby firmie A&B Drob równe 40 dni Kazimierz Zarzycki
Do bankructw i życiowych tragedii doprowadziła wiele z ponad stu rodzin hodowców upadłość ubojni A&B Drob z Żukowa - piszą do nas rolnicy. Wartość kurcząt przetworzonych na mięso, za które spółka nie zapłaciła, szacują łącznie na astronomiczne 20 mln zł. Prokuratura prowadzi śledztwo w tej sprawie od miesięcy, ale jak dotąd nikomu nie przedstawiła żadnych zarzutów.

„Wielu z nas stało się niewolnikami ekonomicznymi we własnym gospodarstwie [...]. My nie chcemy socjalu, mieszkań, chcemy odzyskać nasze życie. Kiedyś wydawało się nam, że jesteśmy ważni dla kraju, gdy produkujemy żywność” - napisał do nas pan Hubert (nazwisko do wiadomości redakcji), który przekonuje, że ubojnia A&B Drob przygotowywała się do ogłoszonej w kwietniu upadłości od co najmniej  półtora roku. Mężczyzna twierdzi, że firma do samego końca odbierała brojlery (fachowe określenie „drobiu ras mięsnych”) i sprzedawała mięso, za które nie zamierzała zapłacić. Skutek to „tragedia rolników, którzy stracili dorobek życia”.

O upadającej ubojni drobiu po raz pierwszy napisaliśmy w maju, wkrótce po tym, gdy jej właściciele (z którymi skontaktować nam się nie udało) złożyli do sądu wniosek o upadłość.

 

Czytaj też: Hodowcy stracili 20 mln zł. Ubojnia z Żukowa nie zapłaciła im za miliony ptaków

 

Tydzień po naszej publikacji od Prokuratury Rejonowej w Kartuzach śledztwo przejęła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, która od tej pory prowadzi je na okoliczność oszustwa w postaci „niekorzystnego rozporządzenia mieniem hodowców drobiu poprzez wprowadzenie ich w błąd co do zamiaru i możliwości wywiązania się przez spółkę z zaciągniętych zobowiązań”.

- Śledztwo jest w toku. Powołanych jest dwóch biegłych: jeden z dziedziny informatyki, który ma dokonać analizy i wydać opinię w związku z zabezpieczonym sprzętem komputerowym, drugi - z zakresu rachunkowości, który wydać ma opinię na temat zabezpieczonej dokumentacji. Trwają czynności dotyczące przesłuchania świadków - tłumaczy prokurator Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

I dodaje: - Postępowanie toczy się w sprawie, a nie przeciwko komukolwiek. Jak dotąd nikomu nie przedstawiono zarzutów.

Jeden z poszkodowanych - Andrzej Bojanowski, członek zarządu Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu, tłumaczył nam w maju, że nie otrzymał zapłaty za całą ciężarówkę brojlerów, a swoje straty szacował na około 48 tysięcy złotych. Zastrzegł, że tempo produkcji mięsa (zwierzęta trzeba najpierw oszołomić prądem, później kolejno: wykrwawić, sparzyć wodą, mechanicznie oskubać, usunąć głowy i łapy, wyłuskać narządy, odessać kał, schłodzić, zważyć i opakować) w żukowskiej ubojni wynosiło imponujące 50 tysięcy ptaków dziennie. Przerobienie pełną parą 2 milionów sztuk żywca (w przybliżeniu równowartość 20 mln zł) zabrałoby więc równe 40 dni, a dokładnie o tyle odroczona była w umowach płatność hodowcom. - Skierowałem w tej sprawie list do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry - mówi dziś „Dziennikowi Bałtyckiemu” Bojanowski.

 

Polub Strefę AGRO Pomorskie na Facebooku!

 

Jacek Wierciński

[email protected]

 

Cały artykuł na ten temat przeczytasz kupując e-wydanie gazety

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Afera drobiowa na 20 mln zł. Śledztwo trwa od miesięcy, ale nikt nie usłyszał zarzutów - Dziennik Bałtycki