Ardanowski: - Praca rolników musi być opłacalna. Nie mogą dostawać groszy [wywiad]

Lucyna Talaśka-Klich
Marek Szawdyn/Polska Press
Rozmowa z Janem Krzysztofem Ardanowskim, ministrem rolnictwa i rozwoju wsi.

Zaczął pan ostro - już 22 czerwca, czyli trzeciego dnia po powołaniu na szefa resortu, dał pan kuksańca samorządom za brak komisji do szacowania strat po suszy. Pewien wójt powiedział zdenerwowany: - I jeszcze rolników podburza, żeby się powołania komisji domagali!...

Samorządowcy powinni służyć wszystkim mieszkańcom, rolnikom także, a niektórzy zachowują się tak, jakby żyli na bezludnej wyspie i problemy - takie jak susza - ich nie dotyczyły. Tak być nie może! Wójtowie czy burmistrzowie nikomu nie robią łaski pracując również na rzecz gospodarzy.

Podziałało?

Chyba tak, bo komisji przybywa. A trzeba szybko oszacować straty, przed zbiorami, bo co potem mieliby zrobić członkowie komisji? Korzeni w ziemi nie będą szukać! Wykaz gmin, które nie powołały takich komisji, podamy do publicznej wiadomości.

Za karę?

Rolnicy, którzy ponieśli straty, powinni wiedzieć, dlaczego nie dostali pomocy.

Także kilka dni po przyjęciu przez pana teki ministra do dymisji podał się wiceminister Zbigniew Babalski. Są także zmiany kadrowe w instytucjach podległych resortowi (np. w kierownictwie Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, w toruńskim oddziale Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa). Dlaczego?

Zbigniew Babalski złożył rezygnację z zajmowanego sta-nowiska, bo osiągnął wiek e-merytalny i tak zdecydował. Nie ma między nami konfliktu, wszystko uzgodniliśmy. To bardzo szanowany poseł, zresztą to także mój przyjaciel. Zmian kadrowych w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa nie chcę komentować, bo decyduje o nich Maria Fajger, której wręczyłem akt powołania i od 1 lipca jest ona prezesem ARiMR (wcześniej pełniła obowiązki). Możliwe, że zmian kadrowych będzie więcej - także w centrali agencji. Co do kierownictwa KOWR-u, to trzeba wyraźnie zaznaczyć, że każdy urzędnik musi wiedzieć, że jest oceniany w zakresie swoich kompetencji. W żadnej instytucji nikt nie ma pewności, że będzie pracować do końca życia.

Przeczytaj też: Kombajn im przeszkadza, a chleb to by jeść chcieli. Dyskusja na temat uciążliwości żniw

Ardanowski: - Praca rolników musi być opłacalna. Nie mogą dostawać groszy [wywiad]

Były już wiceminister - Zbigniew Babalski - odpowiadał m.in. za sprawy dotyczące kształtowania ustroju rolnego w Polsce. Jest co poprawiać?

Podział kompetencji w re-sorcie jest raczej umowny, a propozycje poprawek dotyczących gospodarowania gruntami niedługo będą w Sejmie. Nie wiem, w jakim kierunku pójdą - być może trzeba będzie poluzować trochę handel ziemią rolną. Poza tym trzeba zdecydować, co dalej z dzierżawcami, którzy kiedyś nie zgodzili się na wyłączenia 30 proc. państwowych gruntów będących w ich posiadaniu. Warto też lepiej zabezpieczyć zarówno interesy dzierżawców, jak i właścicieli gruntów - by ci pierwsi nie musieli się bać, że z dnia na dzień stracą ziemię, a ci drudzy, że nie dostaną zapłaty, a ich grunty mogą zostać przejęte lub zdewastowane. Takie zabezpieczenia obowiązują np. we Francji.

Właśnie na model francuski powoływali się dzierżawcy, którym kilka lat temu kazano oddać część gruntów. Czuli się skrzywdzeni!

Wyłączenia dotyczyły największych gospodarstw, a od dużego wymaga się więcej. To powinny być swego rodzaju centra rozwoju rolnictwa, a czasami są to miejsca konfliktów z właścicielami mniejszych gospodarstw. Nie ma co ukrywać, że niektóre duże podmioty wydzierżawili ludzie związani kiedyś z PZPR - mieli układy, znajomości... Do dziś gospodarują na dużych połaciach i czują się panami, którym wszystko wolno. To może rodzić konflikty.

Spory pomiędzy właścicielami małych i dużych gospodarstw coraz częściej powstają z powodu afrykańskiego pomoru świń (ASF). Właściciele dużych gospodarstw zarzucają tym, którzy mają niewielkie chlewiki, że to głównie oni nie przestrzegają zasad bioasekuracji.

Wcale się im nie dziwię, bo właściciele dużych chlewni mogą stracić znacznie więcej. Każdy, kto zajmuje się chowem lub hodowlą, musi przestrzegać zasad bioasekuracji! Spełnienie podstawowych wymogów niewiele kosztuje. W interesie każdego rolnika jest np. wytrucie szczurów albo myszy, które dostały się do budynku inwentarskiego. Niektórzy rolnicy uważają, że to są głupie wymysły - wcześniej Krzysztofa Jurgiela, teraz moje - i oni mówią, że mają to gdzieś! Nie rozumieją, że jest to obowiązkiem właściciela nawet najmniejszego chlewika, by uniknąć rozprzestrzeniania się wirusa ASF-u. Jeśli ktoś nie chce tego robić, to niech zrezygnuje z chowu świń (na co najmniej trzy lata) i skorzysta z rekompensaty.

Ostatnie kontrole Inspekcji Weterynaryjnej pokazały, że niektórzy rolnicy nawet nie rejestrują świń, o padłych sztukach czasami też nie informują.

Takie zachowanie jest skandaliczne i nieodpowiedzialne! Trzeba to piętnować.

Ardanowski: - Praca rolników musi być opłacalna. Nie mogą dostawać groszy [wywiad]

Właściciele małych gospodarstw twierdzą, że coraz częściej zmusza się ich do pewnych zachowań dla dobra tych, którzy produkują dużo. Niektórzy czują się jak piąte koło u wozu. Są niepotrzebni, mniej ważni?

Absolutnie nie! Jestem obrońcą małych gospodarstw. Zapewne będzie ich ubywać. Nie z powodu rug pruskich czy ekonomicznego przymusu - to efekt naturalnej ewolucji, bo właściciel małego gospodarstwa, z uprawy tylko zboża czy rzepaku, rodziny już nie utrzyma.

To co ma zrobić „małorolny”, którego na powiększanie gospodarstwa nie stać?

Chcę, by od przyszłego roku Polska postawiła na rolnictwo ekologiczne. Żeby nasz kraj stał się najważniejszym producentem żywności bio w całej Europie! Mamy ogromny potencjał, dotąd niewykorzystany.
Rozdrobniona struktura gospodarstw może być naszym atutem?

Może być naszą szansą. Producenci żywności konwencjonalnej co jakiś czas mają problemy ze sprzedażą płodów rolnych, są skoki cenowe, nadwyżki, kryzysy. A na żywność bio jest ogromne zapotrzebowanie, przybywa świadomych konsumentów. Oni kupują produkty eko głównie spoza naszego kraju, bo takie sprzedawane są w sieciach handlowych. To się musi zmienić.

Znam kilku rolników, którzy zrezygnowali z certyfikowanej produkcji ekologicznej z powodu „papierologii”.

Zmniejszymy obciążenia biurokratyczne, żeby zachęcić rolników do produkcji żywności ekologicznej. No i ważne jest, by skrócić łańcuch dostaw, żeby to przede wszystkim gospodarz zarabiał na sprzedaży żywności, a nie pośrednicy. Jednak niektórzy rolnicy będą musieli nauczyć się np. marketingu (by umieć sprzedać swoje towary, a nie tylko odstawić je do punktu skupu).

Łańcuch „od pola do stołu” skraca rolniczy handel detaliczny, ale gospodarze produkujący np. sery za czasów ministra Jurgiela nie doczekali się wprowadzenia poprawki umożliwiającej sprzedaż także do hoteli i restauracji.

Niebawem wprowadzimy taką poprawkę i będą mogli sprzedawać także do hoteli, restauracji, stołówek. Nie można się jednak łudzić, że w ten sposób uda się sprzedać wszystko. Rynek to zweryfikuje i wygrają ci, którzy produkują żywność naprawdę najwyższej jakości, identyfikowalną. Kupujący powinien wiedzieć, z jakiego gospodarstwa towar pochodzi, gdzie ono się mieści, czy w pobliżu nie ma np. zakładów zanieczyszczających środowisko. Ważne jest także to, by rolnicy umieli ze sobą współpracować, działać w grupach (tak jak to się dzieje np. w Europie Zachodniej), bo wtedy łatwiej im będzie sprzedać towar, uzyskać wyższą cenę.

Zobacz też: Ile kosztuje hektar ziemi rolnej? Ceny od czerwca 2018 w województwach całej Polski

Ardanowski: - Praca rolników musi być opłacalna. Nie mogą dostawać groszy [wywiad]

W Europie Zachodniej wielu rolników jest współwłaścicielami zakładów przetwórczych. Nasi są najczęściej tylko dostawcami, najsłabszym ogniwem.

Po 1989 roku, podczas prywatyzacji zakładów, popełniono sporo błędów. Wiele przetwórni - zamiast przekazać je w ręce rolników - sprzedano za bezcen. Co mamy zrobić? Znacjonalizować je, odebrać prywatnym właścicielom? Albo wybudować nowe zakłady? Nie ma szans. Ale marzy mi się narodowy holding spożywczy na bazie Krajowej Spółki Cukrowej. Jednak wszystkiego za rolników nie zrobimy, bo oni muszą ze sobą współpracować.

Niektórzy gospodarze woleli sprzedać akcje Polskiego Cukru za grosze, niż czekać aż Krajowa Spółka Cukrowa wypłaci im dywidendy. Zatem nie wszyscy nasi rolnicy marzą, by być współwłaścicielami przetwórni.

No właśnie, a potem narzekają, że są wykorzystywani przez przetwórców i nie mają wpływu na ceny.

Wpływu nie mają także na pogodę i co roku ponoszą jakieś straty.

Potrzebujemy m.in. systemu nawodnień, ale i powszechnych ubezpieczeń.

Po co? Wszak każdy rolnik powinien ubezpieczać co najmniej połowę powierzchni upraw. Za brak polisy może zostać ukarany, ale to tylko teoria, bo nikt kary nie wymierzy, tym bardziej że towarzystwa ubezpieczeniowe boją się ryzyka suszy.

Bo na razie ubezpiecza się tylko ok. 20 proc. gospodarstw, niektórzy dla świętego spokoju wybierają najtańsze ryzyko. I to jest bez sensu! A potem, gdy są straty, niektórym się wydaje, że wystarczy tupnąć, zagrozić protestem, a władza ulegnie. Jestem rolnikiem i wiem, że trzeba być odpowiedzialnym. Jeśli ubezpieczenia będą powszechne, to ryzyko rozłoży się na cały kraj, polisy będą tańsze. Szczegóły tych zmian chcę uzgodnić z rolnikami.

Premier Mateusz Morawiecki zapewniał, że rolnicy, którym susza zniszczyła plony, nie zostaną bez pomocy. Niektórzy gospodarze są sceptyczni, pytają czy - gdy trzeba będzie poszukać pieniędzy - nie skończy się na zapewnieniach?

Panu premierowi nawet nie muszę tłumaczyć w jak trudnej sytuacji znaleźli się rolnicy - wiele wie i rozumie. Pamięta także o tym, że nasi gospodarze w okresie przekształceń doznali wielu krzywd. Jest absolutnie oddany polskiej wsi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ardanowski: - Praca rolników musi być opłacalna. Nie mogą dostawać groszy [wywiad] - Gazeta Pomorska