Barszcz Sosnowskiego na Pomorzu. Sezon oparzeń toksycznymi barszczami. Inwazja groźnych kaukaskich roślin trwa!

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Co najmniej kilkadziesiąt punktów liczy pomorska mapa miejsc, w których rosną toksyczne barszcze Sosnowskiego i Mantegazziego. Zetknięcie z tym roślinami może wywołać oparzenia, po których pozostają na skórze ciemne plamy a nawet blizny.
Co najmniej kilkadziesiąt punktów liczy pomorska mapa miejsc, w których rosną toksyczne barszcze Sosnowskiego i Mantegazziego. Zetknięcie z tym roślinami może wywołać oparzenia, po których pozostają na skórze ciemne plamy a nawet blizny. Krzysztof Kapica
Co najmniej kilkadziesiąt punktów liczy pomorska mapa miejsc, w których rosną toksyczne barszcze Sosnowskiego i Mantegazziego. Zetknięcie z tym roślinami może wywołać oparzenia, po których pozostają na skórze ciemne plamy a nawet blizny.

Barszcz Sosnowskiego i Mantegazziego. Objawy po kontakcie
Problem toksycznych roślin wraca każdego roku, mniej więcej w połowie czerwca. To w miesiącach letnich rośliny rodem z Kaukazu - barszcze Sosnowskiego i Mantegazziego stają się najgroźniejsze, dla ludzi i zwierząt.

Dotknięcie pędów barszczu grozi oparzeniami, nawet trzeciego stopnia. Roślina w okresie kwitnienia i owocowania, kiedy odnotowuje się wysoką temperaturę powietrza, wydziela olejki zawierające parzące toksyny. Nawet pośredni kontakt z tą rośliną może doprowadzić do poparzenia skóry, ponieważ tzw. związki furanokumarynowe wydostają się z barszczu w postaci oprysków i osadzają się na skórze osób przebywających w pobliżu. W ciągu 24 godzin nasilają się objawy w postaci zaczerwienienia skóry i pęcherzy z surowiczym płynem. Stan zapalny utrzymuje się około 3 dni. Po tygodniu miejsca podrażnione ciemnieją i stan taki może utrzymywać się przez kilka miesięcy. Niekiedy po oparzeniach zostają blizny, a zagojone miejsca na skórze mogą być wrażliwe na promienie słoneczne.

Barszcz Sosnowskiego na Pomorzu. Skąd wzięły się te niebezpieczne rośliny w regionie?

W przypadku barszczu Sosnowskiego to efekt swego rodzaju agronomicznego eksperymentu w czasach PRL. W latach 50 XX wieku uznano, że gatunki roślin z Kaukazu, barszcz Sosnowskiego można wykorzystać jako tanią paszę dla zwierząt hodowlanych - rośliny nie są wymagające w uprawie, są bardzo żywotne, szybko rosną. Obsiano sporą liczbę pól, m.in. na Żuławach. Z kolei barszcz Mantegazziego, podobny do barszczu Sosnowskiego, również pochodzący z Kaukazu, uznawany był za roślinę ozdobną. Zdarzało się, że sadzono go w miastach, na kwietnikach. Wkrótce okazało się jednak, że substancje produkowane przez barszcze są niebezpieczne.

Plantacje barszczu Sosnowskiego i nasadzenia barszczu Mantegazziego zlikwidowano, ale rośliny wymknęły się spod kontroli. Są bowiem bardzo inwazyjne, mają one bardzo dużą zdolność do regeneracji, łatwo zajmują nowe tereny, niszcząc przy okazji rodzime gatunki (liczne nasiona barszczy znajdujące się w glebie sprawiają, że rośliny zachowują zdolność do kiełkowania przez kilka lat). Porastają pobocza dróg, brzeg rzek, jezior, nieużytki. Coraz częściej pojawia się w lasach. Na mapie województwa pomorskiego barszcze zlokalizowane były w co najmniej kilkudziesięciu miejscach - m.in. pod Nowym Dworem Gd., Pruszczem Gd., w okolicach Człuchowa. Znane są przypadki poparzeń m.in. w powiatach gdańskim czy nowodworskim.

- Barszcz Sosnowskiego to roślina z zieloną, bruzdowaną łodygą, która w dolnej części jest pokryta fioletowymi plamkami. Jego liście są duże i szerokie (o średnicy do 150 cm), o zaostrzonych końcówkach, a kwiaty, zebrane w gęsty i duży baldach, są białe. Można go pomylić z wyrośniętym koprem, ale barszcz jest od niego o wiele wyższy - osiąga nawet 4 metry wysokości - mówią eksperci (barszcz Mantegazziego wygląda dość podobnie).

Zaznaczmy, co roku znaczna część polskich samorządów przeznacza w swoich budżetach pieniądze na usuwanie toksycznych roślin. Większe ich skupiska, które uda się odkryć, są wycinane a następnie neutralizowane chemicznie. Niedawno pomorskie samorządy Kępice i Kobylnica otrzymały grant o wartości 3 mln zł z tzw. Funduszy Norweskich, za które zlikwidują barszcze, ale także nawłoć kanadyjską i rdestowiec ostrokończysty na obszarze 70 ha (nawłoć i rdestowiec są gatunkami inwazyjnymi, ale niegroźnymi dla człowieka). Gmina Kępice zamierza w ramach projektu nie tylko zwalczać wspomniane gatunki roślin inwazyjnych, ale także opracować metody wykorzystania odpadów powstałych po likwidacji roślin.

Ubiegłoroczny raport NIK wskazuje, że mimo starań, głównie samorządów, barszcze kaukaskie, czyli Sosnowskiego i Mantegazziego zajmują coraz większy obszar Polski. Dotychczasowe próby likwidacji stanowisk tych roślin nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Głównie dlatego, że brakuje całościowej diagnozy zagrożenia, niezdefiniowane są sposoby zwalczania barszczy, brakuje całościowego i spójnego systemu nadzoru oraz finansowania ich niszczenia. Do tego nie ma planu kompleksowego zwalczania tych roślin - brzmiał raport. Brak jest też przepisów wskazujących tych, którzy są zobowiązani do usuwania barszczy kaukaskich z terenów, które nie są w zarządzie gminy. To wszystko uniemożliwia skuteczne zwalczanie tych roślin.

Sinice w Bałtyku i w jeziorach 2021. Gdzie zakaz kąpieli? Kt...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera