Barszcz Sosnowskiego. Ta roślina może zabić...

Tomasz Mateusiak
Tomasz Mateusiak
Podhale. W centrum Poronina jest działka, na której rośnie prawdziwy las toksycznego barszczu Sosnowskiego. Właściciel ziemi boi się sam z nim walczyć, ale jest też przerażony, bo tuż obok bawią się dzieci. Urzędnicy obiecują rychłą pomoc. A takich miejsc jest więcej.

- Mam na swojej działce plantację trującej rośliny, a urzędnicy nic nie robią, by mi pomóc - łapie się za głowę Józef Nocoń, emerytowany mieszkaniec ul. Piłsudskiego w Poroninie. Mężczyzna, który od lat bezskutecznie walczy z barszczem Sosnowskiego, uważa, że jeśli gmina szybko nie zacznie działać, przy jego domu może dojść do tragedii. Tuż obok działa pensjonat przyjmujący dzieci na kolonie.

Sam sobie nie poradzę

- Nawet nie chcę myśleć, co by się stało, gdyby jakieś dziecko, nieświadome zagrożenia, weszło w las tych chwastów - mówi Jan Nocoń i pokazuje nam obrośnięty toksycznym barszczem swój ogród. Rośnie w nim około 200 łodyg barszczu wyższych niż dorosły mężczyzna.

- Przez kilka lat nie mieszkałem w Poroninie i przez ten czas ten chwast zadomowił się w moim niekoszonym ogrodzie - mówi Nocoń. - Później próbowałem sam z nim walczyć, ale skończyło się to tym, że sam wylądowałem w szpitalu - wyznaje.

Mężczyzna poprosił więc o pomoc. Województwo Małopolskie finansuje wielki program walki z barszczem. Gmina Poronin bierze w nim udział. Złożył więc podanie.

- To było na początku maja, a dziś mamy lipiec - mówi pan Jan. - Roślina już dawno zaczęła kwitnąć. Zaraz się rozsieje. Urzędnicy nikogo tu nie wysłali - kręci głową.

Co na to sąsiedzi pana Noconia, wynajmujący pokoje? - Też jesteśmy przerażeni - mówią, nie chcąc podawać nazwisk, bo boją się, że nikt nie będzie chciał wynająć pokoi w pobliżu trującego chwastu. - Co jednak mamy zrobić? Liczymy, że gmina wreszcie weźmie się za zwalczanie tego dziadostwa.

Są opóźnienia, ale...

Okazuje się, że w Poroninie o Noconiu nie zapomnieli.

- Czekamy, aż do naszej gminy przyjedzie specjalistyczna firma, wybrana do walki z barszczem przez województwo (to ono finansuje 80 proc. akcji) - mówi Maciej Kuźma, urzędnik z Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Gminy Poronin. - Oni mają ogromne opóźnienia, bo barszczu na Podhalu jest więcej, niż ktokolwiek się spodziewał. Tylko u nas w gminie rośnie on na 8 ha ziemi! Liczymy jednak, że ogrodnicy dotrą do nas w ciągu tygodnia i wówczas problem pana Noconia zniknie. Oczywiście doraźnie, bo w pełni walkę z barszczem wygramy dopiero za 4-5 lat. Do tego czasu będziemy musieli systematycznie opryskiwać miejsca, gdzie rósł ten chwast.

Okazuje się, że obecnie walka z barszczem trwa w gminie Biały Dunajec. Tu problem chwastu jest większy niż w Poroninie. - Mamy zainfekowane tą rośliną połacie przekraczające 20 hektarów - mówi wójt Andrzej Nowak. - Ale wreszcie dzięki pieniądzom z województwa mamy szansę z tym cholerstwem wygrać.

Najwyższy czas. Ta roślina jest już na Podhalu od 60 lat.

Trochę faktów...

 Barsz Sosnowskiego to roślina naturalnie żyjąca na Kaukazie. W latach 50. radzieccy naukowcy uznali, że świetnie nadaje się  na paszę dla krów i ofiarowali go w „darze” m.in. Polakom. Tu hodowano go w ośrodku doświadczalnym Polskiej Akademii Nauk na Gubałówce. Stąd rozprzestrzenił się samodzielnie na całe Podhale, zanim odkryto, że jest silnie trujący. Sok z jego łodygi silnie drażni skórę. Po kontakcie z nią powoduje rany, jak po oparzeniach ogniem.

 

Źródło: Dziennik Polski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Barszcz Sosnowskiego. Ta roślina może zabić... - Gazeta Krakowska