Biogazowni nie ma się co bać, na biogazowni można zrobić interes

Krzysztof Ogiolda
Biogazownia o mocy 250 KW spłaca się w 8-10 lat, ale potrzeba na to 100 ha upraw.
Biogazownia o mocy 250 KW spłaca się w 8-10 lat, ale potrzeba na to 100 ha upraw. Andrzej Zgiet
W Europie energia odnawialna to przede wszystkim biogazownie, elektrownie wiatrowe i ogniwa fotowoltaiczne. U nas niby też, ale nie bez rolniczych kłopotów.

- U nas wszystko rodzi się w bólach – przyznaje Hubert Kiwus z Lędzin, członek zarządu Izby Rolniczej w Opolu. - Kiedy zapowiadano, że powstanie w Polsce trzy tysiące biogazowni, rolnicy bardzo się do tego zapalili. Bo to byłaby szansa, zwłaszcza dla tych, którzy dysponują gorszymi gruntami, na których zboże nie urośnie.

Problem w tym, że jak często się u nas zdarza brakuje dobrych aktów prawnych, ale także pieniędzy na taką inwestycję.

Hubert Kiwus zauważa, że na Zachodzie biogazownię buduje zwykle grupa rolników, a nie jeden. Koszty się dzieli, a interes robi na tym cała wieś.

U nas rolnik budujący małą biogazownię (70-100 KW) musi się liczyć z tym, że inwestycja będzie się zwracać bardzo długo, bo wytwarza mało energii. Biogazownia o mocy 250 KW spłaca się w 8-10 lat, ale potrzeba na to 100 ha upraw.

Każdy kto był na Zachodzie, widział, o ile więcej kręci się tam wiatraków niż u nas

- No i jest jeszcze problem świadomości – podkreśla Kiwus. - U nas ludzie protestują, nawet jeśli biogazownia jest oddalona od domów o 300-500 metrów. Na Zachodzie nikogo nie bulwersuje ustawiona dosłownie między budynkami. I to nawet w uzdrowiskach, nie tylko w zwykłych miejscowościach.

Jeszcze trudniej wyobrazić sobie pojedynczego rolnika, który inwestuje w farmę wiatrową, skoro jeden wiatrak to koszt rzędu 1,5-2 mln zł.

- Praktycznie ta droga jest zamknięta - mówi Hubert Kiwus. - Ale są inne możliwości. Jeśli uda się wydzierżawić grunt pod wiatraki, to jest to zwykle opłacalny interes.

Za 30 arów można otrzymać 25 tys. zł rocznie kwoty dzierżawnej. Opłaca się to także gminie, która zyskuje podatek od działalności gospodarczej.

Każdy kto był na Zachodzie, widział, o ile więcej kręci się tam wiatraków niż u nas. I nie jest to wyłącznie sprawa pieniędzy, choć mają one oczywiście znaczenie.

Na Zachodzie nikogo nie bulwersuje biogazownia ustawiona dosłownie między budynkami. I to nawet w uzdrowiskach

Istotna jest również świadomość. Z trudem odchodzą lęki przed energią odnawialną. Wiatraki wciąż stawia się u nas np. 200 m od lasu, na Zachodzie nie ma to znaczenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Biogazowni nie ma się co bać, na biogazowni można zrobić interes - Nowa Trybuna Opolska