Chciał mieć jałówkę na święta. Została z niej głowa i nogi

Katarzyna Ponikowska
Rolnik z Troksu oskarża właściciela lokalnej rzeźni, że po uboju oddał mu nie jego zwierzę. Zgłosił nawet sprawę na policję. Mięso zostanie przebadane w Instytucie Zootechniki w Krakowie. Zwierzę hodował na mięso, by mieć własna na święta Bożego Narodzenia. Władysław Barczyk, rolnik z Troksu (gm. Olkusz) twierdzi, że właściciel ubojni w sąsiedniej Braciejówce go oszukał i po zabiciu jego jałówki podmienił ją na inne zwierzę. Oskarżany mężczyzna kategorycznie nie zgadza się z zarzutami.

Pan Władysław zawiózł swoją 17-miesięczną jałówkę rasy limuze do ubojni. Za usługę zapłacił 220 zł. - Kiedy przywiozłem zwierzę, właściciel tej firmy powiedział, że nie może w tej chwili dokonać zlecenia i żebym przyjechał za 3 do 4 godzin - opowiada Władysław Barczyk. - Wcześniej podkreślałem, że chcę być obecny w momencie zabijania jałówki, bo słyszałem już o przypadkach, że dochodzi do pomyłek - dodaje rolnik.

Z jego relacji wynika, że wrócił do domu tylko na chwilę. Po czym znów pojechał do zakładu w Braciejówce, który znajduje się jakieś 1,5 km od jego gospodarstwa. Nie było go więc w sumie jakieś pół godziny. - Okazało się, że było już po fakcie. Jakieś zwierzę wisiało na wyciągu. Pracownicy pokazali mi głowę z mojej jałówki, nie do końca oprawioną - relacjonuje pan Władysław. - Były wycięte tylko tzw. policzki, pewnie żebym nie poznał koloru mięsa. Flak był gotowy, wyczyszczony - dodaje. 

Doszło do wymiany ostrych słów między nim a pracownikami ubojni. Zdenerwowany rolnik w końcu zabrał mięso, ale nadal był przekonany, że jest coś nie w porządku. Na chłodno zaczął analizować przebieg zdarzeń. Jego podejrzenia wzbudziła rozmowa z właścicielem ubojni. - Był ewidentnie zmieszany i zaniepokojony na mój widok. Mówił, że jestem za wcześnie. Nie chciał mi też wydać dowodu uboju, który odebrałem dopiero później - mówi rolnik.

Zdaniem pana Władysława zwierzę po zabiciu zostało podmienione i zamiast 300 kg mięsa dostał 170 kg. To dla niego jakieś 2-2,5 tys. złotych straty. - Poprzednia jałówka, którą zabijałem, była o połowę chudsza od tej ostatniej, a i tak miałem 220 kg mięsa. Coś tu jest zdecydowanie nie tak - podkreśla.

Chciał mieć jałówkę na święta. Została z niej głowa i nogi

Michał Wojdyła, właściciel ubojni w Braciejówce nie zgadza się z zarzutami pana Władysława. Jak twierdzi, przy zabijaniu zwierzęcia było pięć osób, w tym lekarz z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Olkuszu.  - Te osoby mogą potwierdzić, że wszystko odbywało się tak, jak powinno - mówi Michał Wojdyło. - To pan Barczyk wtargnął do ubojni, mimo że nie powinien tego robić - dodaje.  Jest oburzony tym, co mówi jego klient. - Pan Barczyk psuje mi opinię. Powinien mnie przeprosić - podkreśla.

Anna Szrot, zastępca Powiatowego Lekarza Weterynarii zna sprawę. Jej zdaniem zasady w rzeźni były spełnione, ale nie jest w stanie wypowiedzieć się na temat podmieniania mięsa. 

- Wiem, że cała ta sprawa jest bardzo trudna i że będzie mi ciężko udowodnić, iż w ubojni podmieniono mięso. Niestety, takie problemy mają rolnicy w całej Polsce - zaznacza pan Władysław. Zaraz po uboju wyjechał do Norwegii. Kiedy wrócił, 17 grudnia zgłosił sprawę na policję. Wczoraj zawiózł też głowę jałówki i mięso, które z niej otrzymał do przebadania do Instytutu Zootechniki w Krakowie. Wyniki mają potwierdzić, czy pochodzą z tego samego zwierzęcia. a

Takie są przepisy
Przy uboju zwierząt na terenie gospodarstwa powinny być spełnione wymagania określone w przepisach. Cielę do sześciu miesięcy można zabić samemu w gospodarstwie, ale konieczne jest wtedy powiadomienie Powiatowego Lekarza Weterynarii. Ubój bydła powyżej 6 miesięcy jest niedopuszczalny poza rzeźnią. Są one zabijane w ubojni pod nadzorem Powiatowego Lekarza Weterynarii.

Źródło: Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Chciał mieć jałówkę na święta. Została z niej głowa i nogi - Gazeta Krakowska