Dochodzenie wobec hodowcy świń z powiatu sępoleńskiego umorzone. Jest zażalenie i wniosek o powołanie biegłego

Sandra Szymańska
Sandra Szymańska
Prokuratura Rejonowa w Tucholi umorzyła dochodzenie wobec hodowcy świń z powiatu sępoleńskiego. Jest zażalenie i wniosek, by powołać biegłego
Prokuratura Rejonowa w Tucholi umorzyła dochodzenie wobec hodowcy świń z powiatu sępoleńskiego. Jest zażalenie i wniosek, by powołać biegłego Zdjęcie ilustracyjne/Janusz Wójtowicz
Prokuratora Rejonowa w Tucholi umorzyła dochodzenie w sprawie prowadzenia hodowli świń przez rolnika z powiatu sępoleńskiego. Uznała, że nie wyczerpuje w pełni znamion przestępstwa. Samorządy i Krajeński Park Krajobrazowy złożyły do sądu zażalenie. - Należy powołać biegłego – uważa Krzysztof Wojtkowiak, dyrektor parku.

Sprawa miała swój początek w ubiegłym roku, gdy do samorządów zaczęły napływać petycje od mieszkańców Trzcian, Wałdówka, Włościborza i Obkasu dotyczące odoru, który wydobywa się z gospodarstw trzody chlewnej rolnika z powiatu sępoleńskiego. Po wielu kontrolach instytucji wspólnie z Krajeńskim Parkiem Krajobrazowym władze gminy Kamień, Sępólna Krajeńskiego i powiatu złożyły zbiorowy pozew do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa z art. 187 par. 1 i 188 Kodeksu Karnego. Podejrzewa się bowiem, że w popegeerowskich budynkach na terenie Krajeńskiego Parku Krajobrazowego rolnik prowadzi hodowlę metodą bezściółkową, niezgodną z uchwałą Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego.

W sierpniu Komenda Powiatowa Policji w Sępólnie Krajeńskim wszczęła czynności wyjaśniające. Finał jest taki, że Prokuratura Rejonowa w Tucholi umorzyła dochodzenie wobec hodowcy świń. Krajeński Park Krajobrazowy oraz samorządy złożyły zażalenia na decyzję prokuratora, gdyż jego zdaniem, czyn nie wyczerpuje w pełni znamion przestępstwa.

- W naszej ocenie dowodowo to dochodzenie nie zostało wyczerpane. Nie ustalono jednoznacznie metody prowadzenia chowu, a to ma dla nas kluczowe znaczenie. Złożyliśmy zażalenie i wniosek, by powołać biegłego. A tego podczas dochodzenia nie zrobiono – mówi Krzysztof Wojtkowiak, dyrektor Krajeńskiego Parku Krajobrazowego.

Nie powołano biegłego

Problem z hodowcą trzody chlewnej jest bardzo złożony. Sprawa zaszła tak daleko, ponieważ służby Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, weterynarii i starostwa powiatowego przeprowadziły kontrole w zakresie własnych kompetencji, ale żadna nie wyjaśniła problemu kompleksowo. Miały to zrobić organy ścigania, jednak i to się nie udało.

- Jest problem, by ustalić metodę hodowli. Według inwestora prowadzi się tam system ściołowy. Ale nie można tego nazwać metodą ściołową w sytuacji, gdy na placu jest kilka kupek trocin. My twierdzimy, że jest tam chów bezściołowy– mówiła wówczas na konwencie powiatu sępoleńskiego Barbara Wiśniewska, dyrektorka wydziału rolnictwa i leśnictwa w Starostwie Powiatowym w Sępólnie Krajeńskim.

Prokurator umorzył dochodzenie po przesłuchaniu świadków i analizie dokumentacji WIOŚ w Bydgoszczy i powiatowego lekarza weterynarii w Sępólnie. Nie znalazł przesłanek do postawienia zarzutów z art 187 par. 1 i 188 Kodeksu Karnego. Na jego decyzję wpłynęły osobne zażalenia samorządów i Krajeńskiego Parku Krajobrazowego, każde we własnym zakresie.

-

Jest więc zbieżność zeznań Krajeńskiego Parku Krajobrazowego i instytucji weterynarii i ochrony środowiska. Władze parku wiedzą, że są w hodowli ruszty. Dyrektor parku zauważył też, że prowadząc dochodzenie, prokuratura nie przesłuchała wszystkich świadków - mieszkańców, w tym sołtysów, którzy mieszkają w pobliżu fermy i widzą na co dzień się dzieje i ile gnojowicy jest wylewanej. Sam hodowca uznał, że nie ma sobie nic do zarzucenia, ponieważ żadna z przeprowadzonych kontroli niczego nie wykazała.

- Instytucje niejednoznacznie stwierdzają rodzaj chowu. My cały czas próbujemy udowodnić, że jest bezściołowy. Gdyby był powołany biegły, jednoznacznie mógłby go stwierdzić. Wtedy może rzeczywiście wszyscy się mylimy. A może nie. Fetor być może trudny jest do udowodnienia, ale biegły powinien zbadać glebę, czy nie są przekroczone normy planu nawozowego. Jeśli są przekroczone normy azotu w glebie, to ktoś do tego planu się nie stosuje. Próbki to pokażą. Nie odpowiemy na te wszystkie pytania, jeśli nie zostanie powołany biegły – argumentuje Krzysztof Wojtkowiak.

Sam prokurator w uzasadnieniu umorzenia sprawy stwierdził, że ustalenie metody nie ma istotnego znaczenia dla oceny postawienia zarzutów. Nie odniósł się nawet do możliwości popełnienia wykroczenia z art. 127 pkt. 1c ustawy o ochronie przyrody.

Poza prawem

Innym problemem według władz samorządu i KPK jest problem adaptacji budynków, ciągłości i łączenia hodowli. „Na papierze” są dwa gospodarstwa, ale w praktyce to jedna hodowla.

- Jeżeli jest powyżej 2 tys. sztuk, to powinien być przeprowadzony raport oddziaływania na środowisko. W Wałdówku mamy dwa stada na terenie jednej nieruchomości: w jednej jest niespełna tysiąc, w drugiej niecałe 2 tysiące. Są co prawda dwa budynki, ale widzimy, że jest tam jedno ujęcie wody, jedna działka, jedna brama wjazdowa. I to gospodarstwo oddziałuje na całą okolicę. Okazuje się, że to jest rozpisane na dwóch właścicieli. Powinno być rozpatrywane jako całość, ale w dokumentacji widnieją dwa stada i jako dwa oddzielne gospodarstwa– mówi Wojtkowiak. - Mamy wiele wątpliwości, co do ciągłości hodowli. Nikt tu nigdy nie wystąpił z nowymi modernizacjami, do starostwa czy gminy. Już na tym etapie dostaliby decyzje odmowną. Ludzie, którzy mieszkają na tych terenach popegeerowskich, twierdzą, że prowadzono tu opasy byków. Tak było na przykład we Włościborzu. A nikt nie przedstawił dokumentów potwierdzających zmiany sposobu użytkowania tych budynków – twierdzi nasz rozmówca.

To, że hodowla nie jest prowadzona zgodnie z prawem, wątpliwości nie ma burmistrz Sępólna Krajeńskiego.

- W jednym miejscu jest powyżej 2 tysięcy sztuk danej hodowli, ale w różnych budynkach, które stoją obok siebie. Tak są kontrolowane i w ten sposób widnieją w ewidencji. Dla mnie to jest po prostu niezrozumiałe, że w ten sposób można uniknąć odpowiedzialności wynikających z przepisów prawa. WIOŚ po zapowiedzianej kontroli stwierdziła, że wszystko jest OK. A na czas kontroli przywieziona została taczka trocin czy słomy, jako dowód, że hodowla jest ściółkowa. Kazano jedynie przykryć zbiorniki z gnojowicą, które ewidentnie wskazywały na to, że nie jest to ściółkowa hodowla. I przykręcić śrubki do studni, bo jest zagrożenie wód podziemnych. Nie rozumiem tego, że nie można wyegzekwować przepisów, które są powszechne i obowiązują wszystkich. Jeśli jest zakaz hodowli bezściółkowej na terenie parku, czyli w naszym powiecie, to kto to stwierdza i egzekwuje. Kto powinien to zrobić? - pyta retorycznie Waldemar Stupałkowski.

Z wiedzy dyrektora KPK wynika, że budynki we Włościborzu, Wałdówku i Obkasie są własnością prywatną, natomiast w Trzcianach dzierżawione od Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, czyli od państwa.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera