Ekologiczni rolnicy z województwa kujawsko-pomorskiego produkują sporo surowca na eksport. Brakuje jednak przetwórni

- Najbardziej zadowoleni jesteśmy z produkcji ziemniaków, bo klienci niemalże wyszarpują sobie ten towar - mówi Barbara Pilarska, która z mężem Aleksandrem prowadzi w Retkowie koło Szubina gospodarstwo ekologiczne (to laureaci konkursu Rolnik Roku 2022, w kategorii gospodarstw powyżej 100 ha). - Sprzedać zboża ekologiczne jest już znacznie trudniej, chociaż my mamy kontrakty, więc nie musimy się obawiać.

Gospodarze z Retkowa większość produkcji (ziemniaki, orkisz, kukurydza) sprzedają do państw Europy Zachodniej, głównie do Niemiec, Królestwa Niderlandów i Danii. Ich zdaniem w Polsce surowiec eko wciąż trudniej sprzedać.

- Zapotrzebowanie na żywność bio będzie systematycznie rosło, ale to nie powinno być tak, że rolnicy ekologiczni są tylko producentami surowca, który jeździ po Europie i wraca do Polski jako produkt przetworzony - uważa Ryszard Kamiński, dyrektor Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. - Jeśli rolnictwo ekologiczne, na które stawia Unia Europejska, ma być rzeczywiście przyjazne środowisku, to trzeba zrobić wszystko, by ślad węglowy był mniejszy. Zatem potrzebne są przetwórnie, które przerobią towar od lokalnych rolników. A tych w naszym regionie jest za mało, to wciąż zbyt wąskie gardło.

Zdaniem Agnieszki Dobosz-Idzik, kierującej Działem Rolnictwa Ekologicznego i Ochrony Środowiska w KPODR, największą barierą jest zbyt mała liczba przetwórni ekologicznych zbóż a także owoców i warzyw.

Bo na koniec minionego roku w Kujawsko-Pomorskiem funkcjonowało nieco ponad 400 gospodarstw ekologicznych, a przetwarzało je 57 podmiotów (w tym 9 firm zajmowało się pakowaniem towaru z importu).

Przetwórni ekologicznego mięsa także brakuje, ale w tym przypadku problemem jest także surowiec. - Wielu rolników ekologicznych zrezygnowało z hodowli zwierząt i także to (poza importem zbóż z Ukrainy) jest powodem coraz większych problemów ze sprzedażą ziarna ekologicznego - mówi Mieczysław Babalski, gospodarz ekologiczny z Pokrzydowa koło Brodnicy, którego rodzinna firma zajmuje się wytwarzaniem bio produktów zbożowych.

- Są zapowiedzi wyższych dopłat dla rolników ekologicznych na kolejne lata, szczególnie dla tych, którzy będą zajmować się również produkcją zwierzęcą - dodaje Agnieszka Dobosz-Idzik. - Jednak, żeby produkcja bio była opłacalna, to trzeba pamiętać o kilku elementach. Potrzebne są nie tylko kolejne przetwórnie, ale i właściwa dystrybucja towarów, logistyka, sklepowa sprzedaż. Jedno koło napędza drugie, bez tego wóz nie pojedzie.

- Z naszą wytwórnią współpracuje około stu okolicznych rolników, a ostatnio dzwonią też do nas inni gospodarze, którzy próbują sprzedać ekologiczne ziarno - dodaje Babalski. - Przetwórni zbóż bio jest za mało, rynek się zapchał i rolnicy mają problem.
A jego zdaniem nie można opierać produkcji tylko o sprzedaż surowca np. do Niemiec. - Warto postawić na sprzedaż przez internet - uważa gospodarz z Pokrzydowa. - Jednak ekologicznego ziarna w ten sposób się nie sprzeda, więc potrzebne są kolejne przetwórnie.

- Mam nadzieję, że gdy w związku m.in. z Europejskim Zielonym Ładem zwiększy się liczba gospodarstw ekologicznych, przybędzie także przetwórni i gospodarze będą widzieli sens swojej pracy - podsumowuje Agnieszka Dobosz-Idzik.