Elektrownię wodną w Wiechlicach wybudował Mirosław Gąsik, przewodniczący rady powiatu żagańskiego. - Od czasu jej powstania woda w rzece podniosła się o ok. 1,5 - opowiada Maria Kuzemczak, właścicielka domu w pobliskim Cieciszowie. - W tym roku mamy suszę, ale na moim ogrodzie jest mokro. Nie można wjechać żadną maszyną, bo się zakopie. Nie mam więc w ogrodzie żadnych warzyw.
Jej opinię potwierdza Jarosław Pindal, rolnik, który ma ziemię po drugiej stronie rzeki, bliżej elektrowni. - To widać, że zmieniła się gospodarka wodna w okolicach - wskazuje. - Usychają drzewa, a gdy jest mokro, to mam problemy z wjechaniem na pole.
Jan Kuzemczak, syn pani Marii zaznacza, że rodzina próbowała porozumieć się z przewodniczącym rady, ale nie doszło do żadnego konsensusu. - W końcu kierowaliśmy skargę do właściwego organu, czyli starostwa powiatowego - wspomina. - Ale sprawa została umorzona. Jednak nie zamierzaliśmy skapitulować i odwołaliśmy się do dyrektora regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. Sprawa się w końcu ruszyła, bo wytknął on szereg błędów w poprzednim orzeczeniu i nakazał ponowne rozpatrzenie naszej sprawy.
Kuzemczakowie wskazują, że być może starostwo umorzyło sprawę, bo przecież właściciel elektrowni wodnej jest przewodniczącym rady powiatu i być może z tego powodu miał „fory”.
- To nie jest prawda - odpowiada starosta Henryk Janowicz. - Postępowanie toczyło się zgodnie z prawem i przepisami. Poczekajmy na jej ostateczne wyjaśnienie.
M. Gąsik stwierdza, że próbował się porozumieć z sąsiadami, ale bezskutecznie. - Ten teren był podmokły zanim powstała na nim elektrownia, od 50 lat - zastrzega. - Wcześniej też tam było spiętrzenie i młyn. Dzisiaj jest staw. Uważam, że wskazywanie, że winna jest elektrownia, jest nadużyciem. Jednak nie chcę się kłócić z sąsiadami. Już trzy razy wyciągałem do nich rękę i trzy razy została ona odtrącona.
M. Gąsik twierdzi, że jest skłonny nawet podnieść poziom terenu, żeby nie był już podmokły. - Próbowałem szukać rozwiązania, ale żądanie sąsiadów jest jedno - dodaje. - Chcą, żeby zamknąć elektrownię. A to nie jest możliwe z kilku przyczyn. Jedną z nich jest fakt, że została wybudowana dzięki środkom unijnym i nie może zostać zamknięta. Nie wszyscy narzekają, Na rzece odbywają się zawody wędkarskie, są też spływy kajakowe. Przeszkadza tylko tej rodzinie.
Jan Kuzemczak podkreśla, że już nie chce rozmawiać z M. Gąsikiem. - Skoro próby porozumienia nic nie dały, to poczekamy na rozstrzygnięcia prawne - zaznacza. - Chcę tylko, żeby każdy obywatel był traktowany równo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?