Grzegorz Matyskieła. Postawił na bydło mleczne i nie żałuje

Redakcja
Grzegorz Matyskieła w plebiscycie Gazety Współczesnej "Rolnik roku" zajął 2. miejsce. Na zdjęciu z żoną Anną i 12-letnim synem Marcinem
Grzegorz Matyskieła w plebiscycie Gazety Współczesnej "Rolnik roku" zajął 2. miejsce. Na zdjęciu z żoną Anną i 12-letnim synem Marcinem T. Kubaszewski
W tym gospodarstwie wszystko działa, jak w najlepszym zegarku. A porządek na podwórzu jest taki, że grzechem byłoby wyrzucić niedopałek.

Pierwszy do Jaziewa przyjechał w 1978 r. Szczepan Matyskieła, ojciec Grzegorza. 
– Tylko krzaki tutaj były – wspomina starszy mężczyzna.
Rodzina ostro zabrała się do pracy. Gospodarstwo miało wtedy 10 hektarów. Szczepan Matyskieła liczył, że syn prędzej czy później wszystko od niego przejmie. 
Pan Grzegorz, po skończeniu szkoły i kursu rolniczego,  wyjeżdżał do pracy poza granicami Polski. W 1998 r. ożenił się. Uznał, że nie ma co błąkać się po świecie. 
 

Krowie trojaczki

– Postanowiliśmy zostać w Jaziewie – wspomina. 
W 2001 r. rodzice przepisali gospodarstwo na syna. Grzegorz Matyskieła trochę ziemi dokupił, trochę otrzymał od wujka. Obecnie dysponuje 46 hektarami. Zdecydowana większość, to użytki zielone. Reszta – grunty orne. 
Kilka lat po przejęciu gospodarstwa Grzegorz Matyskieła podjął decyzję, że trzeba wyspecjalizować się w konkretnej branży. Postawił na produkcję mleczną. 
W 2005 r. wybudował oborę na 47 krów z nowoczesną linią udojową oraz myjnią na ciepłą wodę. Gospodarstwo zaczęło przynosić niezłe dochody. 
– Nie ma co ukrywać, że to bardzo ciężka praca – mówi Anna Matyskieła, żona Grzegorza. – Trzeba dbać o krowy, żeby dawały dużo mleka. A przede wszystkim – dobrze je karmić. Im pasza wartościowsza, tym wydajność zwierząt wyższa. 
Dobrym przykładem na to, jak znakomicie opiekują się zwierzętami było urodzenie się krowich trojaczków. To prawdziwa rzadkość. Dwa lata temu rozpisywały się o tym gazety, pokazywały ogólnopolskie telewizje. 

Rośnie następca

Matyskiełowie pracę tak mają zorganizowaną, że starcza czasu na inne rzeczy, choćby na spotkania ze znajomymi. 
– Bardzo cenimy sobie takie chwile relaksu – opowiadają. – Siadamy przy różnych smakołykach i bawimy się czasami do białego rana.
Jak każdemu producentowi mleka, tak i im sen z oczu spędzają spadające ceny. 
– Oby tylko jakiegoś krachu na rynku nie było – mówi Matyskieła. – Liczę, że sytuacja się wkrótce ustabilizuje. I nie będzie przynajmniej gorzej. 
W planach ma więc rozwój gospodarstwa. Myśli o kupnie jeszcze lepszego sprzętu i zwiększeniu wydajności krów. Choć i to, czym dysponuje obecnie przestarzałe specjalnie nie jest. Żadna z maszyn rolniczych nie ma więcej niż 5 lat. A najmłodsza – rok. 
Gospodarują razem z dziadkiem i trojgiem dzieci. Mają dwie córki oraz syna. 12-letni Marcin poznał już praktycznie wszystkie tajniki pracy w gospodarstwie. Potrafi nawet obsługiwać każdą z maszyn. 
– Znakomicie sobie radzi – chwalą chłopca rodzice oraz dziadek. – Już teraz można powiedzieć, że bardzo dobry z niego gospodarz. A co to dopiero będzie, jak dorośnie. 
Marcin twierdzi, że do pracy w gospodarstwie zmuszać go nie trzeba. 
– Po prostu lubię to robić – zapewnia. 
Grzegorza Matyskiełę takie deklaracje bardzo cieszą. 
– Będzie komu to wszystko zastawić – mówi. 

Tomasz Kubaszewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Grzegorz Matyskieła. Postawił na bydło mleczne i nie żałuje - Gazeta Współczesna