Grzegorz Smytry: - Z wody trzeba korzystać z rozsądkiem. Dotyczy to także rolników

Lucyna Talaśka-Klich
Grzegorz Smytry
Grzegorz Smytry Arkadiusz Wojtasiewicz
Rozmowa z Grzegorzem Smytrym, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Bydgoszczy o melioracji, retencji i opłatach za wodę w rolnictwie

Wśród rolników panuje dezinformacja - wielu nie wie, czy prawo dotyczące ponoszenia opłat za korzystanie z wody także ich obowiązuje. Jeden z kujawsko-pomorskich gospodarzy stwierdził, że niektórzy wciąż nie wiedzą, czy powinni płacić, a jeśli tak to na jakiej podstawie?

W przypadku rolników trzeba przede wszystkim podkreślić, że ci gospodarze, którzy zużywają w ciągu doby do pięciu metrów sześciennych (czyli do pięciu tysięcy litrów) nie ponoszą opłat za usługi wodne, czyli za korzystanie z wód. Jeśli przekroczą tę granicę, muszą płacić, zgodnie z uzyskanym pozwoleniem wodnoprawnym.

Od czego zależy wysokość opłaty za usługi wodne?

Składa się ona z opłaty stałej i zmiennej, choć tej stałej nie ponosi się za pobór wód do celów rolniczych lub leśnych na potrzeby nawadniania gruntów i upraw, na potrzeby chowu i hodowli ryb. Z kolei wysokość opłaty zmiennej za usługi wodne zależy od wielkości i rodzaju poboru wód, czyli od tego skąd i ile jej pobrano.

Czy rolnik korzystający z wody z własnego stawu na przykład do nawadniania pól także musi płacić?

Nie, za korzystanie z wód powierzchniowych takich opłat rolnik nie ponosi.

A jeśli podlewa uprawy wodą ze studni głębinowych?

W takim przypadku powinien zapłacić, jeśli tak jak wcześniej wspomniałem, przekroczy próg pięciu metrów sześciennych na dobę. A to nie jest tak mało! Poza tym obowiązuje zapis korzystniejszy dla rolników, bo wcześniej nie było mowy o średniorocznym zużyciu.

Zatem ile płaci?

Jest to pięć groszy za metr sześcienny wód podziemnych (oczywiście jeśli gospodarz zużywa ponad pięć metrów sześciennych w ciągu doby) w przypadku produkcji roślinnej i 68 groszy za metr sześcienny zużyty w produkcji zwierzęcej.

Grzegorz Smytry: - Z wody trzeba korzystać z rozsądkiem. Dotyczy to także rolników

Niejeden gospodarz jest oburzony, że musi płacić za korzystanie z wody z własnej studni głębinowej. Pewien rolnik powiedział tak: - Zapłaciłem słono za wykonanie studni, w czasie nawadniania ponoszę koszty związane np. z energią elektryczną, a jeszcze Wody Polskie chcą ode mnie pieniędzy za moją wodę, czerpaną z moich studni!

Wody podziemne tworzą system naczyń połączonych, jest to nasze wspólne dobro. Wszystkie te pytania i problemy rozstrzyga decyzja administracyjna, od której podczas jej procedowania, będąc niezadowolonym z jej postanowień, można się odwołać.

Skąd Wody Polskie wiedzą, w jakim stopniu rolnik może eksploatować studnię głębinową?

Oczywiście nie jest to zużycie opomiarowane, ale przecież rolnik powinien mieć pozwolenie wodnoprawne, które jest podstawą do ustalenia opłaty.

Jeden z rolników odwołał się od decyzji, ponieważ uznał, że nie powinien płacić za wodę także zimą, ponieważ wtedy z niej nie korzysta.

Każdy przypadek może być inny - jeden rolnik korzysta z ujęcia wody w podobnej ilości przez cały rok (jeśli ma np. produkcję zwierzęcą), inny tylko do nawadniania upraw i instalacja zimą - choćby z przyczyn technicznych - jest nieczynna. Wcześniej zaznaczyłem, że mówimy o zużyciu średniorocznym.

A jeśli rolnik przemilczy fakt zużycia ponad pięciu metrów sześciennych na dobę i do woli podlewa uprawy wodą ze studni głębinowych?

Istnieje możliwość skontrolowania gospodarstwa i sprawdzenia, czy zużycie mieści się w limicie. Przecież wielogodzinnego deszczowania na dużej plantacji nie da się ukryć! W opłatach za wodę chodzi także o to, by ograniczyć jej zużycie. A pieniądze przemawiają do rozsądku, uczą dyscypliny. Wierzę, że kujawsko-pomorscy rolnicy są rozsądni, w zdecydowanej większości postępują zgodnie z prawem i dbają o środowisko.

Wszyscy ci, którzy powinni, płacą za wykorzystanie wody jak należy, w terminie?

W każdym środowisku znajdą się tacy, którzy nie płacą. Dotyczy to także rolników, ale większych problemów z zatorami płatniczymi nie mamy. To raczej sprawy incydentalne.

Problemy z niedoborem wody mogą się pogłębiać także w naszym regionie. Co najmniej do połowy kwietnia w wielu częściach regionu niemal w ogóle nie padało, zaś przelotne, lokalne opady niewiele dały. Co możemy zrobić sami, co mogą zrobić rolnicy?

Nie mamy na przebieg pogody większego wpływu. Wiele wskazuje na to, że czeka nas kolejny suchy rok. W wielu zbiornikach odnotowujemy niski poziom wody. Trzeba zadbać o retencję, przetrzymać wodę, żeby nam nie uciekała. Z drugiej strony w ciekach wodnych też należy utrzymać biologiczną równowagę. Nie możemy dopuścić do tego, by wody w nich było za mało, bo wówczas nastąpi ich degradacja i problem będzie jeszcze większy. Dlatego to trzeba wyważyć.

Z kolei każdy z rolników ma wpływ na zużycie wody i ważne, by zawsze starał się zoptymalizować jej pobór np. podczas nawadniania pól.

Grzegorz Smytry: - Z wody trzeba korzystać z rozsądkiem. Dotyczy to także rolników

Problemem wielokrotnie sygnalizowanym przez kujawsko-pomorskich rolników są zarastające rowy melioracyjne. I często powtarza się zarzut, że spółki wodne o to nie dbają.

Nie wszędzie spółki wodne działają, a poza tym nawet tam, gdzie one istnieją, nie wszyscy ich członkowie - rolnicy, płacą składki. Nie ma się co oszukiwać - składki są niewielkie, więc spółkom wodnym brakuje pieniędzy nawet na podstawową działalność.

Zatem oczekiwania rolników też muszą być w miarę proporcjonalne. W kwietniu braliśmy udział w spotkaniu w powiecie mogileńskim, gdzie jeden z prezesów spółki wodnej powiedział, że ze składek zbiera około 40 tysięcy złotych, a na wykonanie robót potrzebuje ok. 100 tysięcy złotych! Zatem już na samym początku powstaje dziura w budżecie spółki, której nie ma z czego załatać.

To kto odpowiada za stan rowów melioracyjnych, jeśli rolnik nie należy do spółki wodnej?

Za stan rowów melioracyjnych odpowiada właściciel lub (w przypadku dzierżawy) użytkownik gruntów.

Jeżeli rolnik nie należy do spółki, albo nie płaci składek i nie ma zamiaru zadbać o właściwe utrzymanie rowu, to co wtedy?

Gdy właściciel lub użytkownik gruntów nie wypełnia należycie swoich obowiązków to możemy na niego nałożyć decyzję administracyjną (kiedyś leżało to w gestii starostwa, dziś RZGW). Jeśli się do tego nie zastosuje, to problem może rozwiązać tzw. wykonawstwo zastępcze na jego koszt.

______________________
Agro Pomorska odcinek 60

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Grzegorz Smytry: - Z wody trzeba korzystać z rozsądkiem. Dotyczy to także rolników - Gazeta Pomorska