Gustaw Jędrejek: Goście z zagranicy są pod wrażeniem naszych gospodarstw

Piotr Nowak
Piotr Nowak
Adrian Tomczyk
Susze, gradobicia i nawałnice. To był trudny rok dla gospodarzy z województwa. O ich sytuacji rozmawiamy z Gustawem Jędrejkiem, prezesem Lubelskiej Izby Rolniczej.

Wrzesień w rolnictwie to czas podsumowań. Jaki to był rok dla gospodarzy w województwie lubelskim?

To był trudny rok. Kolejny, w którym mieliśmy suszę. Wielu rolników w minionych latach wzięło kredyty na utrzymanie gospodarstw i teraz mogą mieć problem z ich spłatą. Suszę stwierdzono w 30 tys. gospodarstw na 300 tys. hektarów. To bardzo dużo.

Były przymrozki wiosenne, gradobicie i nawalne deszcze. Objęły 143 gminy na 213 gmin w województwie lubelskim. Skala strat jest duża, największa w owocach miękkich: malinach, truskawkach i porzeczkach.

W kolejnych miesiącach straty dotknęły sady. Susza przełożyła się na uprawy jare. Bardzo źle przetrwały ją ziemniaki. Pod koniec lata brak wody dotknął prawie wszystkie uprawy.

Jakie będą konsekwencje tej sytuacji dla konsumentów? Czy będą podwyżki cen?

Owoce, warzywa, soki i inne produkty spożywcze mogą zdrożeć, ale bezpośrednim powodem nie będzie susza. Jest ich mniej, ale skupowane są w normalnej cenie. Natomiast zboża są bardzo tanie. Cena pszenicy dochodzi do 650 zł za tonę, w ubiegłym roku dochodziła do 900 zł.

Powinna kosztować co najmniej 800-850 zł, ponieważ koszty produkcji są wysokie. Taka podwyżka nie wpłynęłaby znacząco na cenę produktów mącznych, jak pieczywo i makarony. A dla rolników te kilkadziesiąt złotych więcej byłoby znaczącą kwotą.

W jaki sposób Lubelska Izba Rolnicza wspiera gospodarzy?

Uczestniczyliśmy w komisjach szacującej straty z powodu suszy. W ich skład wchodzi dwóch przedstawicieli gminy, dwóch przedstawicieli Lubelskiej Izby Rolniczej i jedna osoba z Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Końskowoli.

To też rodzi problemy, bo ustawa nie pozwala wynagradzać delegatów LIR za ich pracę. Urzędnicy wykonują to w godzinach pracy.

Straty przekroczyły nasze oczekiwania, pracy jest bardzo dużo, więc rozważamy utworzenie funduszu, żeby rekompensować koszty dojazdów delegatom. To też są rolnicy, którzy zamiast pracować w gospodarstwie poświęcają swój czas innym.

Za sobą mamy wybory do władz Lubelskiej Izby Rolniczej. Został Pan nowym prezesem. Jakie będą cele nowego zarządu?

Zadań jest dużo, bo nasze województwo jest bardzo zróżnicowane. Mimo zmniejszenia populacji dzików z powodu ASF dużym problemem w wielu miejscach regionu są szkody łowieckie spowodowane przez łosie, sarny i bobry. Mamy przeszkolonych pracowników, którzy mają uprawnienia do szacowania szkód i występują w roli mediatora między rolnikami i kołami łowieckimi.

Kolejne wyzwanie to afrykański pomór świń. Rolnicy ponoszą ogromne straty i muszą zamykać produkcję. Dla nich musimy szukać alternatywnych źródeł dochodu, jak hodowla koni zimnokrwistych, gęsi, kaczek lub bydła mięsnego. Proponowaliśmy też uprawę konopi włóknistych. Sprowadziliśmy specjalistów i część rolników podpisała już umowy.

Są też wyjątkowe przypadki, jak problemy firmy Pini w Końskowoli. Wielu rolników ucierpiało na tym, że włoskie przedsiębiorstwo nie płaci za kupione mięso. Zgłaszają się rolnicy, którzy mają niezapłacone rachunki nawet po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Mamy adwokata, który w takich sytuacjach służy pomocą. Ważną sprawą jest przetwórstwo, którego na Lubelszczyźnie brakuje.

Są rejony specjalizujące się w sadownictwie, uprawie owoców miękkich, ziół. Próbujemy zachęcać rolników do organizowania się w ramach grup producenckich. Wyzwań jest bardzo dużo. Część problemów można rozwiązać już teraz, część trzeba rozwiązywać systemowo.

Lubelska Izba Rolnicza jest partnerem plebiscytu Kuriera Lubelskiego „Mistrzowie Agro”. W ramach akcji Czytelnicy wybierają m.in. Rolnika Roku, najlepszą gospodynię i sołtysa. Jaki powinien być idealny gospodarz?

Uczestniczyłem w komisjach konkursu na „Rolnika Lubelszczyzny” i „Bezpieczne gospodarstwo rolne”. Uważam, że na terenie Lubelszczyzny mamy przepiękne gospodarstwa towarowe, ekologiczne, przetwórcze, które świetnie sobie radzą na rynku. Część z nich jest już prowadzona w kolejnym pokoleniu i to się przekłada na ich obecny sukces.

Najlepszych wyróżnia też brak zadłużenia i posiadanie dobrej ziemi. To gospodarstwa, których nie musimy się wstydzić. Czasem przyjeżdżają wycieczki zagraniczne i dziwią się, że mechanizacja jest tak bardzo rozwinięta.

Mamy bardzo dobrych rolników, których gospodarstwa osiągają wysokie plony. Odwiedzanie takich gospodarstw i rozmowa z rolnikami zawsze sprawia mi olbrzymią przyjemność. Widać, że dla nich to jest pasja.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gustaw Jędrejek: Goście z zagranicy są pod wrażeniem naszych gospodarstw - Kurier Lubelski