Handel bezpośredni - słuszny kierunek, ale na drodze wyboje

Monika Kaczyńska
Własne przetwory będzie można sprzedawać jedynie w gospodarstwach lub na targowiskach
Własne przetwory będzie można sprzedawać jedynie w gospodarstwach lub na targowiskach Mariusz Kapala
Na ustawę czekali wszyscy - i rolnicy, którzy chcieli sprzedawać bez zbędnych formalności produkty, i konsumenci. Dziś wypatrują rozporządzeń do niej. Długo oczekiwane regulacje wejdą w życie od 1 stycznia 2016 roku. Umożliwią one sprzedaż rolnikom i ich rodzinom bez nadmiaru formalności wyroby pochodzące z surowców z ich własnych gospodarstw. Sprzedaż ma być obłożona zryczałtowanym podatkiem wysokości 2 proc. Aby sprzedawać sery, wędliny, dżemy czy kompoty nie będzie trzeba rejestrować działalności gospodarczej.

Skala sprzedaży teoretycznie będzie mogła być naprawdę spora.

Kwota, do której nie będzie trzeba spełniać dodatkowych warunków to 150 tys. euro czyli około 600 tys. zł.  

Z założenia ustawa miała wspomóc mniejsze gospodarstwa i umożliwić im uzyskanie dodatkowego źródła dochodu. Czy faktycznie tak będzie?  Zależy od rozporządzeń do ustawy.  Muszą je wydać dwa ministerstwa: Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi  oraz  Ministerstwo Zdrowia. Jaka będzie ich treść - nie wiadomo. Już teraz jest jednak jasne, że wprowadzone przez nie regulacje związane z bezpieczeństwem żywności mogą być łyżką dziegciu w beczce miodu. 

Kolejną grupą gospodarstw szczególnie zainteresowanych nowymi regulacjami są gospodarstwa agroturystyczne.  Z samego założenia własne przetwory to dodatkowa atrakcja. Możliwość sprzedaży ich na wynos wydawałaby się naturalną konsekwencją prowadzonej agroturystyki.   Jednak i rolnicy, i pracownicy ośrodków doradztwa rolniczego mają wątpliwości czy faktycznie tak się stanie. 

Jeśli rozporządzenia określą wymogi sanitarne dla gospodarstw na poziomie tych stosowanych w zakładach przetwórczych, ustawa pozostanie na papierze. 

Sama ustawa - jeszcze bez rozporządzeń, także budzi szereg wątpliwości. Powodem do jednoznacznie pozytywnych komentarzy jest wysoki limit wartości sprzedaży. Ale tylko tyle. Regulacje dotyczące sposobu i miejsca budzą już szereg wątpliwości. Rolnicy uważają, że zupełnie niepotrzebnie i niezgodnie z duchem przepisów ograniczają możliwości zwiększenia dochodów gospodarstw. 

U siebie wolno, u sąsiada nielegalne 

Ustawa pozwala rolnikom sprzedawać przetwory wytworzone z własnych produktów, na miejscu w gospodarstwie, w sposób nieprzemysłowy. Mieszczuchowi wydawać by się mogło, że w praktyce oznacza to, że będzie mógł zabrać do domu to, co obecnie może zjeść w gospodarstwach  agroturystycznych. Ale sprawa nie jest wcale taka prosta. 

- Domowy twarożek czy konfitury możemy bez żadnych konsekwencji zjeść sami lub podać rodzinie - mówi Wiktoria Maciejewska z Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, wspierająca działanie gospodarstw agroturystycznych. - Włączenie ich do menu gości gospodarstwa jest już bardzo dyskusyjne. Na dobrą sprawę na mocy obecnie obowiązujących przepisów ich wytwarzanie powinno podlegać takim wymogom sanitarnym, jak w przedsiębiorstwach trudniących się produkcją.

Najlepszym dowodem na to, że wymogi sanitarne mogą stać się skuteczną barierą dla rolników w wykorzystaniu własnych produktów jest fakt, że w wielu gospodarstwach agroturystycznych nie zjemy jajecznicy z jaj kur biegających po podwórku, ani zresztą żadnych innych. 

- Przepisy sanitarne wymagają w takiej sytuacji posiadania wyparzarki do jaj - wyjaśnia Maciejewska. - Część gospodarzy zamiast inwestować w taki sprzęt woli po prostu zadeklarować, że nie używa ich w żywieniu gości. 

 Zapisy ustawy pozwalają rolnikom jedynie na sprzedaż we własnym gospodarstwie oraz w określonych warunkach na targowisku. 

- Zupełnie niezrozumiałe  jest, że rolnik nie może na przykład dostarczyć swoich wyrobów, z zachowaniem ograniczeń ilościowych  do lokalnego sklepu - mówi  Kornel Pabiszczak z Wielkopolskiej Izby Rolniczej. - Ustawa nie przewiduje też możliwości zorganizowania takiej sprzedaży po sąsiedzku. Jeśli  jeden rolnik wyrabia u siebie świetne wędliny, a inny twaróg nie mogą legalnie sprzedawać produktów obu gospodarstw w jednym miejscu. 

Kolejny absurd, na jaki wskazują rolnicy to możliwość sprzedaży na targowiskach pod warunkiem, że nie będą to budynki lub ich części. 

- Nie wiadomo jak to traktować - mówi Pabiszczak. - Czy hala targowa jest targowiskiem czy budynkiem? To kolejny niejasny zapis.

Wbrew oczekiwaniom rolników nowelizacja ustawy nie pozwala także na sprzedaż przetworów z gospodarstwa w internecie, na co wielu gospodarzy liczyło. 

Rodzina do garnków 

Przetwory z własnego gospodarstwa można sprzedawać na warunkach określonych w nowelizacji ustawy tylko pod warunkiem, że zostały one wytworzone przez członków rodziny rolnika. Także ten zapis budzi pewne zastrzeżenia.

- Moim zdaniem lepszym rozwiązaniem byłoby rozszerzenie osób uprawnionych do pracy przy wyrobie przetworów na domowników -  dr Bożena Karwat-Woźniak z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej - Prawna definicja rodziny jest węższa.

Rolnicy zaś twierdzą, że zakaz zatrudniania przy produkcji wyrobów osób trzecich przy wysokiej kwocie dopuszczalnych przychodów ze sprzedaży także niekoniecznie jest zgodne z duchem regulacji. 

- W sezonie na przykład na owoce rolnik może ich mieć tyle, że siłami rodziny ich przerobienie będzie niemożliwe - mówi Pabiszczak. -  Zatrudnienie kogoś do pomocy nie zmieniłoby przecież istoty rzeczy. 
To jednak nie będzie możliwe. 

Inna kwestia to konieczne inwestycje w domowe przetwórstwo. 

- W przypadku warzyw i owoców te inwestycje są mniejsze, ale też konieczne - mówi Czesława Klonowska z WODR. - Trudno wyobrazić sobie wyrabianie przetworów na większą skalę bez krajalnic i podobnego sprzętu. Rolników, którzy chcieliby trudnić się wyrabianiem wędlin czekają znacznie większe wydatki. Fakt, że płacąc zryczałtowany podatek nie można tych wydatków odliczyć może okazać się dla wielu rolników barierą. 

Jakie to wydatki? Doradcy z radomskiego Centrum Doradztwa Rolniczego obliczyli, że wyposażenie małej, domowej masarni to wydatek rzędu przynajmniej 50 tysięcy złotych. 

Ile trzeba zainwestować w przydomową mleczarnię trudno dziś oszacować. Kwoty mleczne nie obowiązują bowiem od maja, a rynek na tego typu wyposażenie na razie raczkuje. 

Domowe wino lub miód pitny? Nie na sprzedaż

Uchwalone zmiany nie spełniają jeszcze jednego rolniczego postulatu - umożliwienia sprzedaży w niewielkich ilości wyrobów alkoholowych. Mowa tu o winach domowej roboty oraz miodach pitnych.  Co prawda przepisy dla produkujących trunki na niewielką skalę zostały kilka lat temu zliberalizowane to  jednak w dalszym ciągu wymagają one dopełnienia szeregu formalności. 

- Mam co roku sporo owoców, więc bawię się w wytwarzanie domowych win - mówi Witold Przybył, rolnik spod Miłostowa. -  Znajomym smakują, więc zastanawiałem się czy nie mógłbym sprzedawać po kilkadziesiąt butelek rocznie. Formalności jest jednak zbyt wiele, żeby warto było sobie tym zawracać głowę. 

- Dziś trudno przewidzieć, jakie będą skutki nowych regulacji - twierdzi Czesława Klonowska. - Czy spełniły swoje zadanie będzie można mówić przynajmniej po paru miesiącach ich funkcjonowania, czyli za około rok. 

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Handel bezpośredni - słuszny kierunek, ale na drodze wyboje - Głos Wielkopolski