Interwencyjny skup jabłek w Świętokrzyskiem. Punkty i sadownicy nadal nie mają pieniędzy, ministerstwo rolnictwa umywa ręce

Marzena Ślusarz
pixabay.com
- Masakra. Katastrofa. Nikt nic nie wie, poza tym, że trzeba czekać - takie słowa usłyszeliśmy kolejny raz sprawdzając, czy punkty skupu otrzymały zapłatę za jabłka dostarczone w ramach programu stabilizacji cen jabłek. Działania prowadzi rekomendowana przez ministerstwo rolnictwa spółka Eskimos. A z otrzymanej z resortu odpowiedzi wynika, że ministerstwo... nie może zrobić nic.

Program stabilizacji cen jabłek miał być ratunkiem w kryzysie potężnych spadków stawek, jakie oferowały skupy w sezonie. Zainicjował go minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, rekomendował do jego realizacji spółkę Eskimos z Mazowsza, która zobligowała się płacić wyższe kwoty za jabłka - 25 groszy za kilo. Na stronie internetowej firmy w październiku czytaliśmy: „Zarząd Spółki Eskimos S.A. informuje, iż w dniu dzisiejszym [red.18.10.2018] Spółka podpisała umowę kredytową w kwocie 100 milionów złotych z Bankiem Ochrony Środowiska na realizację Programu stabilizacji cen na rynku jabłek. [...] Tym samym Spółka rozpoczyna realizację Programu stabilizacji cen na rynku jabłek”.

I mieli sadownicy większe stawki dostawać. Tymczasem od 14 grudnia, a w niektórych przypadkach nawet i od listopada skupy nie dostają zapłaty za dostarczone w ramach programu jabłka. Jeśli skupy, nie dostają, nie mają czym zapłacić sadownikom. Niektóre punkty miały własne środki, bądź mogły wziąć kredyt na zapłatę. Jednak znaczna większość nie jest w tak „komfortowej” sytuacji.

CZYTAJ TAKŻE: Sprawdziliśmy zadłużenie spółki Eskimos realizującej program stabilizacji cen jabłek - dane z rejestru dłużników

Z naszych informacji wynika, że do poniedziałku, 18 lutego żaden z punktów skupu nie otrzymał zapłaty. - Nie wiemy nic. Dzwonimy do spółki, otrzymujemy bardzo niejasne informacje i mówią nam, żebyśmy czekali. To jest masakra. Katastrofa - mówi sadownik, który prosi o zachowanie anonimowości. Nie dostał pieniędzy od grudnia. Jest strach. Nie tylko o siebie, ale i o sadowników, którzy sprzedali jabłka. - Ludzie bardzo liczyli na te pieniądze. Kiedy słyszeli od ministra, że będą wyższe ceny, aż się palili do sprzedaży. Myśmy byli bardziej sceptyczni, ale jak widzieliśmy desperację ludzi, weszliśmy w to, podpisaliśmy umowy. I dziś nie mamy zapłaty. A ludzie sami nie wiedzą, co mają myśleć i robić. Tymczasem sezon ruszy lada dzień i nie ma za co kupić nawozów i środków- słyszymy.

6 lutego otrzymaliśmy wiadomość z firmy, że pieniądze zostaną wypłacone "niezwłocznie". Tymczasem po dwóch tygodniach nadal ich nie ma na kontach właścicieli punktów skupu. Wysłaliśmy kolejne zapytanie o termin.

Ministerstwo "nie ma uprawnień"

Otrzymaliśmy odpowiedź z Biura Prasowego Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi na pytania o opóźnienia w płatnościach w ramach Programu stabilizacji cen jabłek. Oto pełna jej treść:

"Ze względu na trudną sytuację producentów jabłek wynikającą z bardzo niskich cen oferowanych na rynku tych owoców przez przemysł przetwórczy (tj. głównie producentów koncentratu soku jabłkowego i samego soku jabłkowego) Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi zwrócił się z apelem do przedsiębiorców przetwarzających jabłka o przeprowadzenie skupu po godziwych cenach, argumentując, że poziom oferowanych wówczas cen często nie gwarantował zwrotu poniesionych kosztów produkcji, i w rezultacie zagrażał płynności finansowej wielu gospodarstw sadowniczych. Apel ten spotkał się z pozytywnym odzewem ze strony przedsiębiorców wdrażających w życiu gospodarczym zasady społecznej odpowiedzialności biznesu, deklarujących przeprowadzenie skupu jabłek po 0,25 zł za kg, w ilości co najmniej 500 tys. ton. Choć przedsiębiorcy, o których mowa, nawiązując do prowadzonej przez nich kampanii skupu surowca, używają sformułowania „skup interwencyjny”, co u niektórych może budzić skojarzenie z bezpośrednim zaangażowaniem państwa w taką działalność, to należy podkreślić, że decyzja o jej przeprowadzeniu należała wyłącznie do tych przedsiębiorców, a tym samym nie ma charakteru mechanizmu administrowanego, ani finansowanego przez rząd.

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie ma uprawnień do monitorowania ani kontroli prowadzonej przez przedsiębiorców działalności gospodarczej polegającej na skupie i przetwórstwie owoców, a w konsekwencji nie dysponuje informacjami na temat terminów płatności lub innych warunków umów zawartych pomiędzy poszczególnymi kontrahentami.

Jedną z podstawowych zasad przy zawieraniu umów, jest swoboda ich zawierania - przejawia się ona nie tylko swobodą kształtowania treści umowy, ale także swobodą wyboru kontrahenta oraz decydowania o tym, czy umowę zawrzeć. Zasada swobody umów wyrażona w art. 353 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny (Dz. U. z 2018 r. poz. 1025, z późn. zm.) dalej „KC”, mówi o tym, że strony zawierające umowę mogą ułożyć stosunek prawny według swego uznania, byleby jego treść lub cel nie sprzeciwiały się właściwości (naturze) stosunku, ustawie ani zasadom współżycia społecznego. Strony umowy mają możliwość ustalania terminów wykonania umowy, a w przypadku opóźnień można domagać się wykonania umowy, dochodzić kary umownej lub odpowiedzialności za szkodę na podstawie art. 491 KC."

Przytoczmy jeszcze słowa, które wypowiedział minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski 31 stycznia, wideo znajdujemy na profilu na Facebooku ministerstwa rolnictwa, brzmiał tak: - Ja musiałem podjąć próbę interwencji, a nie zostawić wszystkich z problemami. Doświadczenia pokazały, że nawet dość płytka interwencja na rynku, powoduje takie reakcje, jakich oczekiwaliśmy, czyli cena, która idzie w górę. Już w 2019 roku to będzie przygotowane perfekcyjnie, całkiem inaczej, na dużo większej ilości punktów skupu. Ale złamiemy ten monopol, tych, którzy do tej pory właściwie trzymali rolników za gardło. Jeżeli mogłem w czymkolwiek pomóc to się cieszę. To jest początek drogi naprawiania relacji ekonomicznych, handlowych w rolnictwie - słyszeliśmy.

Pomoc w starostwie
Przypominamy, że darmową pomoc prawną oczekujące na zapłatę znajdą w Starostwie Powiatowym w Sandomierzu. Do starosty Marcin Piwnika zgłasza się coraz więcej osób, które nie mogą doczekać się zapłaty od firmy Eskimos. - Program firmowany przez ministra rolnictwa okazuje się ciosem w plecy dla sadowników i właścicieli punktów skupu. Zapewnimy wszelką pomoc, którą możemy - mówił nam starosta.

POLECAMY RÓWNIEŻ:




Nie wiesz z kim pójdziesz na studniówkę? Skorzystaj z naszego generatora studniówkowego!


Ile kosztuje wychowanie dziecka w Polsce? Jest droższe niż myślisz!



Co nas wkurza w zimie na polskich drogach?



Praca marzeń. 10 najlepszych ofert pracy skierowanych do Polaków




One urodzą w 2019. Idzie nowe baby boom



Co wiesz o prowadzeniu auta zimą? Quiz


Zobacz także: Flesz. Zakaz handlu w niedzielę - rząd wstrzymuje zmiany

Źródło: vivi24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Interwencyjny skup jabłek w Świętokrzyskiem. Punkty i sadownicy nadal nie mają pieniędzy, ministerstwo rolnictwa umywa ręce - Echo Dnia Świętokrzyskie