Jedyne takie miejsce, gdzie hodują... robaki

Marta Danielewicz
Jedyne takie miejsce, gdzie hodują... robaki
Jedyne takie miejsce, gdzie hodują... robaki Adrian Wykrota
W podpoznańskim Robakowie naukowcy hodują insekty, które kiedyś trafią na nasze talerze. To na razie plany, ale... coraz bardziej realne! - Ma pani ochotę? Niech się pani poczęstuje - doktor Jan Mazurkiewicz z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu podaje mi do ręki woreczek zapakowany próżniowo, wypełniony... wysuszonymi larwami owadów. Propozycja Jana Mazurkiewicza jest przewrotna. Te owady mają zostać przetworzone na pasze dla zwierząt. Ale w przyszłości... kto wie.

W podpoznańskiej miejscowości dwóch pracowników uniwersyteckich oraz specjalista od insektów od roku prowadzą hodowlę eksperymentalną owadów i badania nad nimi. Być może to właśnie oni w przyszłości zrewolucjonizują również rynek paszowy i spożywczy.

 

Robaki z Robakowa

Zrządzeniem losu miejscowość, gdzie prowadzona jest hodowla insektów, nazywa się Robakowo. Jest położona w gminie Kórnik. I chociaż jej właściciele mówią, że wybór, by tu otworzyć firmę, był przypadkowy, aż trudno w to uwierzyć.

- Niedawno upłynął rok od założenia przedsiębiorstwa. Rejestrowaliśmy je dokładnie 1 kwietnia. W prima aprilis. Ale jak pani widzi, żartów tu z owadami nie ma - mówi Jan Mazurkiewicz. To właśnie on, pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu wraz z kolegą z uczelni, profesorem Damianem Józefiakiem i biologiem molekularnym dr. Jakubem Urbańskim z Warszawy zdecydowali się na dość odważny krok. Otworzyli pierwszą w Polsce, jedną z nielicznych w Europie hodowlę eksperymentalną owadów, którą nazywali HiProMine.

Skąd taki pomysł? Jak mówią naukowcy - z potrzeby. Ponad 30 procent żywności z marketów czy firm przetwórstwa rolno--spożywczego trafia rocznie na śmietnik.

- To tak zwana preconsumer food - żywność, której konsument w żaden sposób nie dotknął. Oczywiście chodzi tu o owoce i warzywa. Ideą HiProMine S.A. jest wykorzystanie owadów jako naturalnych reducentów, swoistych bioreaktorów, przetwarzających np. warzywa czy wytłoki owocowe na wysokiej jakości tłuszcz i białko. Dzięki temu nie muszą trafiać do kosztownej utylizacji - wyjaśnia Jan Mazurkiewicz.

Założyciele firmy HiProMine, by wykluczyć zagrożenia, już w fazie wstępnej zrezygnowali z pokarmu pochodzenia zwierzęcego dla owadów. Na miejsce swojej działalności wybrali budynki gospodarcze, które gruntownie wyremontowali, montując np. systemy zamkniętych filtrów powietrza.

- To tak jak hodować zwierzęta gospodarskie. Trzeba je karmić, opiekować się nimi w odpowiedni sposób - tłumaczy Damian Józefiak. Jednak insekty potrzebują specjalnych warunków.

- Obracamy się w strefie bardzo delikatnej. Owady to zwierzęta, a w każdej produkcji zwierzęcej i hodowli występuje ryzyko chorób. My chcemy przetwarzać biomasę owadów na np. izolaty białkowe, dlatego kontrola całego procesu, w tym wykluczenie surowców-pasz budzących zastrzeżenia, jest niezwykle ważna - wyjaśnia Józefiak.

Twórcy HiProMine celują przede wszystkim w rynek paszowy. Chcą, by białko owadzie było głównym składnikiem pożywienia dla innych zwierząt - świń, kur, a przede wszystkim ryb. - Białko w paszy to najdroższy składnik. Musi on być odpowiednio zbilansowany, by dostarczało do organizmów zwierząt wszystkie potrzebne substancje. A w przypadku owadów uzyskać można jeszcze związki funkcjonalne. To nie jest tylko tłuszcz, białko, ale na przykład chityna, naturalne źródło błonnika w diecie - tłumaczy Jan Mazurkiewicz. Ale jak mówią naukowcy - spodziewają się, że za pancerzami owadów, kryje się  jeszcze dużo więcej składników funkcjonalnych.

I chociaż najpierw myślą o skomercjalizowaniu hodowli owadów z przeznaczeniem na rynek paszowy, nie wykluczają, że pójdą krok dalej i z owadami zawładną też rynkiem kosmetycznym i spożywczym.

- HiProMine S.A. powstała dzięki wsparciu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju oraz funduszu inwestycyjnego Giza Venture Poland w ramach programu Bridge Alfa, bardzo szybko udało nam się zdobyć pieniądze dzięki innemu projektowi finansowanemu przez NCBiR tj. programowi „Szybka Ścieżka” .  Ten grant przewiduje  kilka zadań. Jedno z nich to optymalizacja samej technologii produkcji przemysłowej owadów. Potem mamy zadania związane z możliwością wprowadzenia owadów w paszach dla ryb i w karmach dla zwierząt towarzyszących - psów czy kotów. Następnie to poszukiwanie składników funkcjonalnych. Nad technologią produkcji pracujemy od roku. Jeśli chodzi o możliwości zastosowania, to są kolejne etapy w planach. Najpierw musimy jednak opracować technologię po to, by produkować odpowiednią ilość mączki owadziej - tłumaczy profesor Józefiak.

 

Robak w batonie, szmince, jogurcie

Chcecie karmić tym ludzi? - pytam wskazując na torebkę z robakami, którą mi zaproponowano.

- A dlaczego nie? - odpowiadają zgodnie. - W ciągu życia ponoć zjadamy 3 tysiące owadów. To kwestia świadomości. W Ameryce Łacińskiej, Afryce, Azji to coś normalnego, w diecie 85 proc. ludzi na ziemi występują różne gatunki owadów jako naturalny pokarm, a wielu przypadkach np. w Japonii - przysmak. Tylko Europa ma z tym kłopot - odpowiada Damian Józefiak.

- Nie spodziewam się, byśmy w takiej formie, jak ma pani w tej torebce, mogli wprowadzić u nas owady jako składnik diety. Ale już jako izolaty-mączki - tak. Proszę zobaczyć, to proszek, który można wprowadzić jako wysoko przyswajalne białko - tłumaczu Doktor Mazurkiewicz.

- Mogę tym coś doprawić?

- Nie, ale na rynku spożywczym do takiej mączki mogą być dodawane różne dodatki - cynamon, owoce kandyzowane. Maluje pani usta czerwoną pomadką? Proszę mi wierzyć, że taka szminka zawiera zmielone pluskwiaki, z których  uzyskiwana jest koszenila - naturalny czerwony barwnik.

Hodowcy z Robakowa spodziewają się, że w przyszłości mączki z owadów mogą być składnikiem wielu suplementów diety. W izolatach białkowych uzyskanych z owadów można osiągnąć ponad 80 proc. białka przy składzie aminokwasowym porównywalnym z białkiem mleka czy ryb, ale zdecydowanie wyższym poziomem mikroelementów np. cynku, selenu czy żelaza.

- Zwłaszcza na rynku paszowym jest ogromny problem, jeśli chodzi o białko - mówi Jan Mazurkiewicz. - Uzyskuje się je głównie z soi, która jest w 90 procentach genetycznie modyfikowana. Są jeszcze mączki pochodzenia zwierzęcego, ale np. stosowanie mączki mięsno-kostnej jest prawnie zakazane po problemach z występowaniem choroby „szalonych krów”. Natomiast mączka rybna to produkt drogi i limitowany. Mączka rybna bierze się z ryb. 100 milionów ryb łowi się w skali świata - 20 kilka milionów jest przeznaczonych na pasze - mączkę rybną i olej rybny. - Jeśli na rynku jest zapotrzebowanie na surowiec, a jego ilość jest ograniczona, to działa cena - tłumaczy Mazurkiewicz.

Tona maczki rybnej kosztowała jeszcze dziesięć lat temu 700 dolarów. Dziś to już 1700 dolarów. Ceny oleju rybnego, który wykorzystywany jest na szeroką skalę przede wszystkim w przemyśle kosmetycznym i farmaceutycznym, są jeszcze większe. Za jego tonę trzeba dziś płacić 2200 dolarów.

- Białko, które pozyskujemy z owadów, pod względem ilości i wartości jest porównywalne do mączki rybnej. Natomiast tłuszcz z punktu widzenia chemicznego jest jak olej kokosowy - Damian Józefiak pokazuje mi buteleczki z różnymi płynami w środku, o różnej konsystencji. Jedne bardziej gęste, inne rzadkie. - Ten to znowu coś pomiędzy olejem sojowym a palmowym - wskazuje na zawartość innej butelki.

W technologii opracowywanej przez HiProMine S.A. pozyskiwany jest również wysokiej jakości nawóz organiczny. Co ważne, jest to produkcja bezodpadowa gdyż po biokonwesji przez owady np. wytłoków jabłkowych z produkcji soków pozostaje białko, tłuszcz i czysty nawóz.

 

Nawet jak uciekną, to i tak zginą

Spółka HiProMine powstała więc po to, by opracować odpowiednie technologie w tym celu na skalę przemysłową. Każdy z nich ma doświadczenie w pracy z owadami. Dr Jakub Urbański wcześniej hodował insekty na potrzeby rynku zoologicznego. Teraz znawcy tematu chcą zautomatyzować całą produkcję. Powstają więc kolejne pomieszczenia, w których przetrzymywane są owady. W specjalnych komorach, odpowiednią temperaturą są ogrzewane złożone jaja owadów. Te największe w wielkich pojemnikach pod przykryciem pałaszują mieszanki warzywne, które wcześniej są odpowiednio rozdrobnione.

- Ktoś by pomyślał, że to pospolite „robactwo”, pojawiające się tam, gdzie jest bałagan i brud. Ale w przypadku hodowli przemysłowej muszą być utrzymywane wysokie parametry zoohigieniczne pozwalające na bioasekurację - mówi Mazurkiewicz.

Jak mówią hodowcy pewnym procesom owady łatwo się poddają. Mogą być skoncentrowane w dużej ilości na jednym miejscu.

- Na jednym metrze kwadratowym utrzymujemy nawet do 300 kg insektów - mówi Józefiak.

Aktualnie w hodowli w Robakowie znajduje się 30 gatunków różnych owadów. Są karaczany z Boliwii a nawet... Madagaskaru.

Czy jest obawa, że uciekną a Robakowo zaleje fala ogromnych karaluchów i larw?

- Nie ma takich obaw. Zresztą, to są w większości gatunki egzotyczne. W takiej pogodzie, przy naszych temperaturach przeżyją zaledwie kilka godzin, do maksymalnie dnia, dwóch dni - tłumaczy Damian Józefiak.

 

W większości to formy pełzające, larwy

- W produkcji nie są używane  owady latające, co najwyżej biegające - wyjaśnia Mazurkiewicz. - Właśnie ze względów bezpieczeństwa nie używamy w produkcji muchy domowej. W hodowli największe znaczenie ma szybkie dojrzewanie owadów, duża ich płodność, by uzyskać w krótkim czasie jak najwięcej osobników młodych. Owady to najliczniejsza grupa zwierząt na świecie. Gatunków jest ponad milion, ale do hodowli nie nadają się wszystkie.

- Teoretycznie od wyboru do koloru. Ale w praktyce do takiej hodowli nadaje się zaledwie kilkadziesiąt gatunków insektów. Reszta ze względów fizjologicznych, biologicznych wykluczona jest z możliwości efektywnego chowu - mówią eksperci z Robakowa.

Historia HiProMine sięga 2010 roku kiedy to, po ukończeniu doktoratu z biologii molekularnej Jakub Urbański otworzył Fabrykę Owadów  - pierwszą profesjonalną fermę owadzią w Polsce. Fabryka Owadów nagrodzona jako jeden z najbardziej innowacyjnych start-upów  2010 roku, wprowadziła zupełnie nowy standard, rewolucjonizując rynek owadów karmowych i szybko stając się ich głównym dostawcą w Polsce. W marcu 2015 roku, dzięki środkom z Narodowego centrum Badań i Rozwoju,  została powołana spółka HiProMine. Od samego początku spółka skupia się na badaniach nad wykorzystaniem owadów jako paszy dla zwierząt.

Największa działająca fabryka owadów jest w RPA. - Tam zainwestował Bill Gates. W ofercie mają mączkę owadzią i olej owadzi. Obecnie prowadzimy rozmowy z wieloma osobami, którzy są zainteresowane taką produkcją. To jest przyszłość - mówi Damian Józefiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jedyne takie miejsce, gdzie hodują... robaki - Głos Wielkopolski