Jedzmy ryby! Jak je wybierać i gdzie kupować?

Anastazja Bezduszna
Jedzmy ryby? Jak je wybierać i gdzie kupować?
Jedzmy ryby? Jak je wybierać i gdzie kupować? Piotr Jasiczek
Nasze upodobania konsumpcyjne mają konsekwencje z jednej strony dla krajowej produkcji ryb, z drugiej strony dla środowiska. Lubimy jeść ryby. Najwięcej spożywamy ich w czasie świąt - karpie, dorsze, śledzie to tylko początek menu na Boże Narodzenie. Nasze upodobania konsumpcyjne mają konsekwencje z jednej strony dla krajowej produkcji ryb (która mogłaby rozwijać się bardziej, gdyby był na nie popyt), z drugiej strony dla środowiska. Od 11 lat Polska jest objęta Wspólną Polityką Rybołówstwa UE.

W tym czasie do naszego kraju w ramach unijnych programów pomocowych dla sektora rybackiego trafiło ponad 5 mld zł. W województwie wielkopolskim rozwija się, nie bez pomocy środków unijnych, jedna z największych hodowli ryb ciepłolubnych - "Gosławice" w Koninie. To gospodarstwo rybackie jest położone na 2 tysiącach hektarów jezior i 500 hektarach stawów. Hoduje między innymi jesiotra syberyjskiego i suma europejskiego. Połowa tamtejszych ryb co roku trafia na eksport do krajów europejskich. 

Gospodarstwo Rybackie "Pstrąg Tarnowo" prowadzi hodowlę ryb słodkowodnych. Głównie pstrąga alpejskiego i tęczowego. Możliwości produkcyjne gospodarstwa to ok. 150-200 ton pstrąga, z czego większość hodowana jest do wagi handlowej.

Jedzmy ryby! Jak je wybierać i gdzie kupować?

- Popyt na pstrągi jest duży. Rybę żywą i przetwory rybne sprzedajemy głównie w północnej części Polski i województwie zachodniopomorskim. Mamy też stałego kontrahenta z Czech - mówi Marcin Mikołajczak, asystent prezesa Gospodarstwa rybackiego "Pstrąg Tarnowo". Z pomocy ARiMR w ramach Programu Operacyjnego "Zrównoważony rozwój sektora rybołówstwa i nadbrzeżnych obszarów rybackich 2007-2013" (PO Ryby 2007-2013) gospodarstwo dostało dofinansowanie na zabudowane samochody dostawcze do transportu żywych ryb, sortownice do ryb, baseny rotacyjne, system napowietrzania i natleniania wody do hodowli. - Wszystko to pozwoliło na dalszy rozwój. Teraz rozwijamy gastronomię - buduje się całoroczna restauracja, w której głównie będziemy serwować dania z ryb, w lipcu odebraliśmy już wiatę konferencyjną - komentuje Marcin Mikołajczak. - Planujemy też wniosek o dotacje w następnym Programie Operacyjnym Ryby 2014-2020 na budowę łowiska na obszarze 3 hektarów. 

A pamiętacie reklamę "się pstrąga, je, je, je!"? Akcja promocyjna "Teraz pstrąg" zainicjowana przez Stowarzyszenie Producentów Ryb Łososiowatych z dofinansowaniem z PO Ryby 2007-2013 to jeden z licznych sposobów promocji ryb w Polsce. 

W porównaniu z przedstawicielami innych nacji ryb jadamy bowiem stosunkowo niewiele. Poza okresem Bożego Narodzenia sięgamy po nie rzadko.  Według danych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej przeciętny Polak zjadł w ubiegłym roku 13,25 kg ryb. To i tak więcej niż rok wcześniej, kiedy roczne spożycie niewiele przekroczyło 12 kg. Dla porównania rekordzistami w Europie są Portugalczycy, którzy zjadają rocznie po 60 kg ryb i owoców morza. Na talerz przeciętnego Norwega trafia co roku 46 kg ryb. Ponaddwukrotnie więcej ryb jedzą także Niemcy. Na głowę przypada tam rocznie 30 kg.  Średnia unijna to 22 kg ryb rocznie. 

Mimo że spożycie ryb rośnie - do średniej europejskiej wciąż nam daleko. 

Zachęcanie do jedzenia ryb może mieć niestety także negatywny aspekt.  Popularnego w ostatnich czasach łososia bałtyckiego za kilka lat może dla nas zabraknąć. Dlaczego? Według FAO (Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa) aż 90 procent światowych zasobów ryb jest przełowionych lub poławianych na najwyższym możliwym poziomie. Oznacza to, że niektóre gatunki ryb mogą wkrótce bezpowrotnie zniknąć.

Ostatnio, coraz częściej nagłaśnia się problem zagrożenia wyginięciem niektórych gatunków ryb. I nie bez przyczyny. Na liście zagrożonych znajdują się między innymi znane nam - halibut, węgorz, łosoś bałtycki i halibut czy też dorada.  

Jak podaje WWF Polska, co 20 minut na świecie wymiera jeden gatunek. Aż 30 procent stworzeń, w tym morskich, jest zagrożonych wyginięciem. 

Z ryb bytujących w Bałtyku największe znaczenie dla rybołówstwa mają śledź, dorsz i szprot, jak również płastugi (stornia, gładzica, skarp) oraz ryby wędrowne (łosoś, troć, węgorz). Niestety, tylko 3 na 10 poławianych komercyjnie gatunków znajduje się na stabilnym poziomie - mimo to połowy wszystkich dziesięciu są kontynuowane. 

Naukowcy twierdzą, że 90 procent komercyjnie poławianych na świecie gatunków ryb i skorupiaków jest albo było eksploatowanych nadmiernie lub na granicy bezpieczeństwa. Część z nich obecnie się odradza, ale ich populacje są nadal zbyt małe, aby zapewnić im stabilność. Niektórzy naukowcy prognozują, że jeśli nie zmienimy naszych zachowań, za 40 lat ryb w oceanach może zabraknąć. 

Wiele światowych organizacji przeznacza na różnego rodzaje akcje postawione na zmniejszenie wyłowu ryb i równowagę w morzach i oceanach, od której zależy i jakość naszego życia. 

W Unii Europejskiej od lat działają programy operacyjne nastawione na rozwój sektora rybołówstwa i nadbrzeżnych obszarów rybackich. Największy nacisk unijne programy stawiają na tak zwane akwakultury. To forma gospodarki ludzkiej, mająca na celu zwiększenie pozyskiwania roślin oraz zwierząt wodnych ze środowiska w naturalnych lub sztucznych zbiornikach wodnych - słodko- lub słonowodnych. Takie działania mają w sobie dwa cele: dalszego zwiększenia podaży hodowanych gatunków na rynku, a równocześnie ochrony tych, którzy żyją w naturalnych warunkach. 

Zanim położysz na talerzu stek z tuńczyka błękitnopłetwego lub łososia bałtyckiego, zrobisz krewetkowe risotto albo usmażysz solę, zastanów się, czy jest to konieczne. Przygotujmy lepiej ryby, które możemy bezpiecznie jeść. Na przykład, na zielonej liście WWF znajdują się dorsz, karp, łosoś pacyficzny, makrela, szprot oraz śledź, a nawet ostrygi i przegrzebek zwyczajny.

Gdzie i jakie ryby kupować?

Szukajmy miejsc, gdzie sprzedaje się prawidłowo oznakowane  ryby - zarówno żywe, świeże, mrożone, solone jak i wędzone. Muszą być opatrzone etykietką  lub wywieszką z nazwą gatunkową ryby, informacją czy została złowiona w morzu, wodach śródlądowych czy też pochodzi ze zbiornika hodowlanego. Powinna być również informacja o tym, gdzie została złowiona lub wyhodowana (w jakim państwie). 

Wybieraj miejsca, w których dostępne są ryby i owoce morza z certyfikatem zrównoważonego rybołówstwa MSC (ang. Marine Stewardship Council). Niebieski certyfikat MSC oznacza, że produkty rybne i owoce morza pochodzą z połowów zrównoważonych, a kupowana ryba pochodzi ze stabilnego łowiska.

Drugim międzynarodowym systemem certyfikacji produktów rybnych i owoców morza, które pochodzą zarówno ze zrównoważonego rybołówstwa, jak i z farm akwakultury jest Friends of the Sea (FOS). Produkty z tym certyfikatem nie są jeszcze dostępne w Polsce, jednak podczas zagranicznych podróży możemy wybrać certyfikowane FOS-em ryby i owoce morza. 

Jak rozpoznać świeżą rybę?

• Jaskrawy pigment skóry.
• Skóra błyszcząca, z niewielką ilością śluzu.
• Wypukłe, błyszczące i niezamglone oczy.
• Jędrne mięso.
• Jaskrawoczerwone skrzela.
• Zapach nie powinien być intensywny lub nieprzyjemny.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jedzmy ryby! Jak je wybierać i gdzie kupować? - Głos Wielkopolski