Kłusownictwo. Nie kłusują, żeby wyżywić rodzinę, zabijają dla mocnych wrażeń. Pętle z drutu zastąpiła broń palna

Lucyna Talaśka-Klich
Lucyna Talaśka-Klich
Czasami myśliwi byli podejrzewani o polowanie na jakimś łowisku, a po sprawdzeniu okazywało się, że to nie oni
Czasami myśliwi byli podejrzewani o polowanie na jakimś łowisku, a po sprawdzeniu okazywało się, że to nie oni Pixabay/ JamesDeMers
Dobra wiadomość jest taka, że kłusowników jest mniej niż kiedyś, zła - coraz częściej posługują się bronią palną i mogą być większym zagrożeniem także dla ludzi.

- Pod wieczór przeszedłem zobaczyć, czy dziki nie niszczą mojej kukurydzy, której resztki zostały na polach i wtedy dostrzegłem trzech dobrze zbudowanych mężczyzn wysiadających z terenowego samochodu - mówi rolnik z Kujaw o zdarzeniu sprzed kilku tygodni. - Jeden z nich miał coś, co wyglądało jak strzelba, więc myślałem, że to myśliwi. Zapytałem, czy będą polować na moich polach, ale usłyszałem tylko wyzwiska. Szybko odjechali. To musieli być kłusownicy. Syn chciał pojechać za nimi, ale mu odradziłem, bo wyglądali groźnie.

Piękny widok. Dwa jelenie albinosy przyłapane w lesie

Gospodarz o zdarzeniu rozmawiał z sąsiadami, którzy przyznali, że czasami widują terenowy samochód z obcą rejestracją i słyszą strzały.

- Kiedyś znałem wszystkich kłusowników w okolicy - dodaje rolnik. - To byli najczęściej ludzie, którzy zastawiali pętle z drutu na zające albo bażanty, bo mieli duże rodziny i pokończyły im się nawet zasiłki dla bezrobotnych. Ci panowie z terenowego auta na biednych nie wyglądali.

Kłusownicy strzelają nie po to, by zdobyć mięso, ale dla adrenaliny

- Kłusowników jest mniej niż kiedyś, ale to wciąż duży problem - mówi Piotr Pawlikowski, który w Łążynie (pow. toruński) prowadzi gospodarstwo rolne, ale jest także szefem miejscowego Koła Łowieckiego „Szarak”. - Coraz rzadziej wykorzystują wnyki, a coraz częściej broń palną.

Jego zdaniem, ci którzy nielegalnie strzelają do dzikiej zwierzyny, robią to głównie nie dla pozyskania mięsa, trofeum, ale „dla adrenaliny”. - Traktują to jak swego rodzaju „hobby” - uważa Piotr Pawlikowski. - Zdarzało się, że tacy kłusownicy po oddaniu strzału nawet nie podchodzili do zastrzelonej zwierzyny.

- Kłusownicy coraz częściej są wyposażeni w drogą broń palną, sprzęt noktowizyjny i termowizyjny, mają niezłe samochody terenowe - mówi Zygmunt Krzemień, leśnik i myśliwy z Komisji Hodowli Zwierzyny przy bydgoskim Zarządzie Okręgowym Polskiego Związku Łowieckiego. - Na szczęście takich przypadków nie ma wiele.

W 2020 r. na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu zarejestrowano 7 przypadków kłusownictwa (nadleśnictwa: Osie, Przymuszewo, Runowo, Włocławek, Zamrzenica, Lutówko). Skłusowano: 1 jelenia, 2 daniele, 3 dziki, 1 lisa.

- Czasami myśliwi byli podejrzewani o polowanie na jakimś łowisku, a po sprawdzeniu okazywało się, że to nie oni - mówi Piotr Pawlikowski. - Potem te strzały wiązano także z pojawianiem się obcych samochodów, kręcących się po okolicy. To nie były auta naszych myśliwych, my się znamy.

Można sprawdzić kto polował

- Dziś w bardzo prosty sposób można sprawdzić przez internet, kto danego dnia polował - twierdzi Robert Paciorek, nadleśniczy w Golubiu-Dobrzyniu, który przez wiele lat pracował m.in. w biurze RDLP w Toruniu zajmując się działem szkodnictwa leśnego i ochrony mienia. Na terenie nadleśnictwa, którym kieruje, ofiarami kłusowników bywały sarny i daniele.

Mieszkaniec Łążyna uważa, że znacznie trudniej jest zostać myśliwym, niż uzyskać prawo do posiadania broni, która powinna być wykorzystywana tylko na strzelnicach: - I taka broń czasami jest wykorzystywana przez kłusowników.

Jak powinniśmy się zachować, gdy znajdziemy np. wnyki? Jacek Cichocki, który zajmuje się m.in. sprawami szkodnictwa leśnego na terenie RDLP w Toruniu, radzi:- Proszę ich nie dotykać oraz wezwać na miejsce policję lub straż leśną. Miejsce należy oznaczyć np. chustą na drzewie, aby łatwo można było je później odszukać (przybycie funkcjonariuszy policji może potrwać dłużej, ze względu na odległość do pokonania, inne czynności służbowe itp.).

Cichocki dodaje: -Jeśli jesteśmy świadkami nielegalnego pozyskania zwierzyny, ten fakt należy zgłosić policji lub straży leśnej. Jeśli jesteśmy w bezpiecznych warunkach, możemy np. wykonać zdjęcie lub film przy użyciu telefonu komórkowego.
Podkreśla, jednak, że i z tego można zrezygnować dla własnego bezpieczeństwa.

To też może Cię zainteresować

Kłusownictwo to naruszenie art. 52 i 53 Prawa Łowieckiego. Grozi za to grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności nawet do lat 5. Ustalone są także ekwiwalenty za bezprawnie pozyskaną zwierzynę, np. za łosia - 14 tys. zł, za jelenia szlachetnego - 5,8 tys. zł, za daniela - 2,3 tys. zł, za dzika - 2,3 tys. zł, za sarnę - 2 tys. zł, za inną zwierzynę - 1 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kłusownictwo. Nie kłusują, żeby wyżywić rodzinę, zabijają dla mocnych wrażeń. Pętle z drutu zastąpiła broń palna - Gazeta Pomorska