Koronawirus nie wyrządził dużych szkód w biznesie owocowym w rejonie grójeckim

Janusz Petz
Janusz Petz
- Część krajów nie poradziła sobie z otwarciem granic i tam był brak rąk do pracy przy zbiorach - mówi Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.
- Część krajów nie poradziła sobie z otwarciem granic i tam był brak rąk do pracy przy zbiorach - mówi Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP. Archiwum "Echa Dnia"
Epidemia koronawirusa paradoksalnie nie wyrządziła większych szkód producentom owoców, a nawet w pewnym sensie „pomogła” sadownikom. Europejczycy jedli więcej owoców, a polscy sadownicy w trudnych czasach radzili sobie lepiej niż koledzy z krajów Europy Zachodniej.

Więcej ciekawych i ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej ECHODNIA.EU/RADOMSKIE

O tendencjach i zjawiskach towarzyszących branży owocowej w 2020 roku mówią opracowania i raporty publikowane przez firmy handlowe, grupy producenckie i duże gospodarstwa z krajów Europy Zachodniej, Rosji i Ukrainy.

- Zadziwiające jest to, że większość wniosków i spostrzeżeń jest identyczna lub co najmniej bardzo zbieżna – mówi Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników, który dokonał oceny roku 2020 dla branży sadowniczej. Okazało się, że nie był to dla polskich rolników rok tak zły, jak wydawało się na początku pandemii.

Wzrost sprzedaży

Okazało się przede wszystkim, że konsumenci wzięli sobie mocno do serca opinie dotyczące wzmacniania odporności w związku z zagrożeniem wirusem Sars-Cov-2. Wzrost sprzedaży w pierwszej połowie roku jabłek i gruszek wzrósł aż o 20 procent w stosunku do roku 2019. Trend ten nie utrzymał się w drugiej połowie roku, kiedy to zanotowano wzrost sprzedaży w supermarketach, a spadek na targowiskach i straganach. Niestety zamknięcie hoteli i restauracji odbiło się mocno na spadku sprzedaży takich gatunków jak maliny, jeżyny, truskawki, czerwone porzeczki i jagody.

W sumie jednak zanotowano w niemal wszystkich krajach wzrost sprzedaży owoców deserowych. Pojawiły się ogromne kłopoty transportowe, bo wiele firm z Europy Zachodniej, głównie z Włoch odmawiało wyjazdów w obawie o zakażenie. Od razu skorzystali na tym Polacy, ale też Serbowie i Ukraińcy.

Problemy z pracownikami

Od początku pandemii sadownicy w Polsce alarmowali, że z powodu zamknięcia granic nie będzie miał kto pracować w sadach i przetwórniach. Wiadomo bowiem, że w Polsce ta branża opiera się na robotnikach zza wschodniej granicy, głównie na Ukraińcach. Rzeczywiście były problemy z liberalizowaniem przepisów dotyczących wjazdy do Polski i liberalizowaniu przepisów, ale inni mieli wcale nie mniejsze, a nawet większe problemy.

W krajach w Europy Zachodniej mocno wzrosły stawki godzinowe, co skutkowało tym iż nie wszystkie wczesne owoce zostały zebrane. Wiele krajów przez cały rok nie poradziło sobie z brakiem rąk do pracy spowodowanym zamknięciem granic. Niestety wzrosła konkurencja w krajach, które do tej pory były głównie importerami owoców.

- Na przykład Rosja obecnie zaczyna już eksportować ogórki szklarniowe i uczy się prowadzenia nowoczesnych gospodarstw sadowniczych. Sprowadzają fachowców z zachodu, mają podobne warunki klimatyczne jak my, za chwilę więc mogą nas zalać tanią produkcją sadowniczą - mówi Mirosław Maliszewski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie przyjechał do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Koronawirus nie wyrządził dużych szkód w biznesie owocowym w rejonie grójeckim - Echo Dnia Radomskie