Krowy z Ciecierzyc. Do gminy Deszczno zjeżdżają obrońcy praw zwierząt

Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski
W "miasteczku" obrońców zwierząt jest około 20 osób.
W "miasteczku" obrońców zwierząt jest około 20 osób. Jarosław Miłkowski
Na polu koło Borka w gminie Deszczno powstaje „miasteczko” obrońców praw zwierząt. W niedzielę 26 maja około 20 osób spotkało się, by bronić krów z Ciecierzyc.

- Nie widzę sensu, by skazywać te zwierzęta na śmierć. To obłęd! – mówi Anna Woźna, inspektor ochrony praw zwierząt z fundacji Mondo Cane z Poznania. W niedzielę 26 maja była jedną z około 20 osób, które zjeżdżają się do gminy Deszczno w obronie krów z Ciecierzyc. Stado około 170 krów ma zostać wybite, bo jego byli już właściciele nie byli w stanie nad nimi zapanować. Krowy od lat nie były badane. Zdaniem urzędników stanowią one zagrożenie epidemiologiczne, epizootyczne i drogowe. Na wybicie krów 350 tys. zł przeznaczył minister rolnictwa. Przez kilka dni krowy przebywały w zagrodzie w pobliżu Warty na wysokości Czechowa. Teraz zostały przeniesione na łąkę w rezerwacie Santockie Zakole. Mają dużo miejsca dla siebie.

- Tu jest aż 200 hektarów – mówi Grzegorz Piotrowski, na którego terenie przebywają krowy.

Kiedy ma nastąpić wybicie zwierząt? Oficjalnej decyzji jeszcze nie ma. Zdaniem obrońców zwierząt, już ona jednak zapadła i ma to nastąpić za kilka dni. To dlatego obrońcy postanowili w niedzielę 26 maja spotkać się w pobliżu miejsca, gdzie dziś przebywają krowy.
Anna Dryglas z gorzowskiego OTOZ Animals mówi nam, że gdy po krowy przyjedzie transport, który będzie miał je zabrać do rzeźni, w stadzie będą dziać się straszne rzeczy:
- Będą łamane nogi.. Będą rozdeptywane cielęta… Będą byki tratować jałówki…To będzie okrutne. Będzie wszystko płynęło krwią. Gdyby to nie było nagłośnione, już dawno to by zostało zrobione – mówi A. Dryglas.

- Jestem tu po to, żeby nie doszło do użycia siły. Żeby wziąć pod uwagę argument, że te zwierzęta prawdopodobnie są zdrowe i bez sensu wydawać publiczne pieniądze – mówi z kolei Anna Franczyszyn z Gorzowa, która też pojawiła się nieopodal miejsca, gdzie przebywają krowy.

Gdy w „miasteczku obrońców zwierząt” byliśmy w niedzielę 26 maja w południe, było w nim około 20 osób, ale kolejne wciąż nadjeżdżały.
- To bardzo budujące, ze ludzie są z całej Polski. Chcemy wpłynąć na władze, żeby być może odeszły od tej strasznej decyzji wybicia tych zwierząt – mówi A. Woźna.

Obrońcy zwierząt mówią, że ich „miasteczko” ma charakter jak najbardziej pokojowy. Nie ma zatem mowy – jeśli przyjechałby transport po krowy – by np. siłą blokowali wjazd pojazdów.

Do miasteczka przyjechał m.in. Jarosław Samek z Dąbrówna koło Olsztyna. – Jadą tu też ludzie z Łodzi, ze Śląska – mówił naszemu reporterowi.

Jak wygląda „miasteczko”, możecie zobaczyć w galerii zdjęć naszego reportera.

Czytaj także:
Dni krów z Ciecierzyc są już policzone? Obrońcy wciąż o nie walczą

Krowy z Ciecierzyc. Stado bydła kosztuje gminę 3 tys. zł dziennie! Na utrzymanie krów idzie majątek

Krowy w Ciecierzycach czekają na... wolność czy na śmierć?. WIDEO:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Krowy z Ciecierzyc. Do gminy Deszczno zjeżdżają obrońcy praw zwierząt - Gazeta Lubuska