Mam sposób na ślimaki. W moim ogrodzie nie ma już ani jednego!

Hubert Lewkowicz [email protected]
Preparat pan Henryk przetestował w ogrodzie. Doszło do tego, że nie ma ani jednego ślimaka i teraz do badań musi je sprowadzać
Preparat pan Henryk przetestował w ogrodzie. Doszło do tego, że nie ma ani jednego ślimaka i teraz do badań musi je sprowadzać Hubert Lewkowicz
Przełom w walce ze ślimakami. Henryk Pelc, emerytowany chemik z Przeworska, wynalazł skuteczny środek na uciążliwe ślimaki*. Preparat badają naukowcy z Uniwersytetu Rzeszowskiego.

 

Bardzo Panu te ślimaki zalazły za skórę, że tak się Pan za nie wziął?

No, trochę tak. Poza tym znajomi skarżyli się, że im niszczą uprawy. One stały się plagą. U mnie na ogrodzie było ich mnóstwo, nawet na drzewach. Pomyślałem sobie, że mogą mi wejść do domu i już ich stamtąd nie usunę. Wtedy zacząłem się zastanawiać, co z tym fantem zrobić.

I jakim tropem Pan poszedł?

Jestem chemikiem. Chemia wymaga wyobraźni, znajomości matematyki i fizyki, ale też umiejętności wyciągania wniosków. Ludzie wychodzą naprzeciw tym ślimakom z solą, z gwoździami, z siekierkami. To wszystko metody amatorskie, bo trzeba pomyśleć o tym problemie w szerszej skali. Taki ślimak wygląda jak galareta, więc na pewno ma w sobie dużo wody. Pomyślałem, jak ten fakt wykorzystać i skąd wziąć niedrogie i bezpieczne substancje. Z tym - jako chemik - nie miałem większych problemów. Poczytałem trochę literatury na  ten temat i zacząłem eksperymenty. Poprzez dziekana Wyższej Szkoły Społeczno-Gospodarczej w Przeworsku nawiązałem kontakt z profesorem Gorzelanym z Uniwersytetu Rzeszowskiego. I on się tym zainteresował. Już nawet przygotowałem poletka według metodyki profesora.

Będzie Pan brał udział w dalszych badaniach?

Mam z tym pewien problem. Ja... nie mam ślimaków.

No tak, przecież u Pana na ogrodzie zadziałał Pański preparat.

Właśnie! Prawdopodobnie „Antycaracol” działa też na jaja ślimaków. Opowiem zabawną historię. Po artykule w „Nowinach” zgłosiła się do mnie grupa osób z Przeworska i okolic, która zaproponowała mi taki układ. Jeśli dam im nieco substancji „Antycaracol”, to oni  mi dadzą trochę ślimaków do badań. I chyba będę musiał z nimi w ten sposób pohandlować. To brzmi jak groteska, ale jest dowodem na skuteczność preparatu.

A Pan absolutnie jest przekonany do tej skuteczności?

Gdyby mi ktoś udowodnił, że ten preparat jest nieskuteczny, nie powiedziałbym słowa. Moim zdaniem, każdy, kto spojrzy na skład, powinien wiedzieć, że jest to bardzo bezpieczne, skuteczne i jeszcze użyźnia glebę.

Skoro jest to takie proste, to czemu nikt wcześniej na to nie wpadł?

Na to mogę odpowiedzieć tylko filozoficznie: Do rzeczy oczywistych dochodzi się na  końcu. Ta prawda potwierdziła się już niejeden raz. Nie uważam się za odkrywcę. Po prostu wziąłem, posypałem i zadziałało. Poza tym, nie każdy wynalazek jest od razu „bombą”. Czasem trzeba lat pracy i dalszych poszukiwań. Ważne, by  w odpowiedniej chwili zauważyć, że coś jest na rzeczy.

Po naszym artykule odezwało się do Pana sporo osób.

Sporo. Nie mogę sprzedawać tego preparatu, choć niektórzy upierają się, by mi zapłacić. Mówię im, że tylko próbkę mogę dać. Zresztą mam jeszcze z ubiegłego roku oświadczenia osób, że zastosowały mój środek i przyniosło to zadowalające efekty.

Pan, jako chemik, specjalizował się w materiałach wybuchowych. Nie pomyślał Pan nigdy, by ślimaki powysadzać w powietrze?

To zupełnie odrębny temat. Innym moim kłopotem były krety. Próbowałem siedemnaście różnych technologii. Nafta, karbid, ultradźwięki, igliwie, szkło, beton. Różne cuda! I nie dało się skosić trawy, tyle ich było. Zaznaczam jednak, że starałem się te krety przemieścić, nie niszczyć, bo to gatunek chroniony. A w tej chwili nie mam ani jednego kreta. Przeniosły się do części ogrodu, którą nazywam lasem. Być może kiedyś i tą metodą zajmę się na poważnie. Najpierw jednak chcę zakończyć temat ślimaków.

Chce Pan powiedzieć, że wykorzystywał Pan przeciwko tym kretom materiały wybuchowe?

A skądże! Nie śmiałbym, poza tym od wielu lat nie mam już z nimi do czynienia. Wykorzystuję to, co można dostać w sklepie.

Wróćmy do ślimaków. Chce Pan zarabiać na „Antycaracolu”? Zamierza Pan opatentować ten wynalazek?

Mamy wstępną umowę zawartą pomiędzy mną, uczelnią przeworską i Uniwersytetem Rzeszowskim. Druga część tej umowy dotyczy właśnie komercjalizacji. Uniwersytet ma jednostkę do spraw patentowych i liczę, że oni się tym zajmą. Swoją drogą parę dni temu przeprowadziłem rozmowy z NOT-em w Rzeszowie i oni też są skłonni prowadzić sprawę patentu. Uroczystą umowę chciałbym podpisać podczas sympozjum, które 21 maja organizuje Wyższa Szkoła Społeczno-Gospodarcza w Przeworsku. Taki przynajmniej mam plan.

Niektórzy mówią, że nie trzeba żadnych preparatów. Wystarczy postawić piwo i ślimaki do niego idą.

A idą, idą. Część się utopi, część łazi po tych utopionych i idzie dalej składać jajka. A poza tym, jak pan sobie wyobraża hektar pomidorów obstawiony piwem?

Jest Pan niezwykle aktywnym emerytem. Zabiega Pan o ponowne uruchomienie kopalni alabastru w Łopuszce Wielkiej. Pana pasją są podziemia przeworskie. Podróżuje Pan po całym świecie.

A teraz  jadę do drukarni, bo kończymy książkę. Na sympozjum, o którym wspomniałem, w jednym z pomieszczeń zostanie zorganizowana wystawa wyrobów alabastrowych i zdjęć przeworskich podziemi. Chcę też przygotować wystawę wspaniałego rękodzielnictwa pań z Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Przeworsku.

Nie wygodniej usiąść przed telewizorem? Jak Pan to robi, że się Panu chce? 

Po pierwsze, nie oglądam seriali. Po drugie, staram się prowadzić aktywny tryb życia: gimnastyka i pływanie. W ubiegłym roku zdobyłem wicemistrzostwo Polski uniwersytetów trzeciego wieku w pływaniu. Po trzecie, jestem teraz samotny, mam sporo czasu.

A jaka jest Pana największa pasja?

Tropienie niewyjaśnionych zjawisk na Ziemi. Byłem w ponad 70 krajach na świecie, m.in. w   Meksyku, na Kubie, w Wietnamie, Kambodży, Laosie. Zwiedziłem całą Europę łącznie z Kaukazem. Na Malcie zobaczyłem hypogeum, które skojarzyło mi się z naszymi podziemiami. Byłem nad jeziorem Bajkał i na Kamczatce. A teraz szykuję wyprawę do Kanady.

 

*\

Ucziążliwe ślimamki

Arion lusitanicus, inaczej ślinik luzytański** - gatunek lądowego, nagiego ślimaka płucodysznego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mam sposób na ślimaki. W moim ogrodzie nie ma już ani jednego! - Nowiny