Minister Robert Telus: - Dostałem pracę „sapera”. To duże wyzwanie, musimy działać jak na wojnie

Lucyna Talaśka-Klich
Lucyna Talaśka-Klich
Robert Telus: - Nie zapominajmy, że w tej sytuacji winowajcą nie jest Ukraina, ale agresor, czyli Rosja!
Robert Telus: - Nie zapominajmy, że w tej sytuacji winowajcą nie jest Ukraina, ale agresor, czyli Rosja! Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi
Rozmowa z Robertem Telusem, ministrem rolnictwa, o trudnej sytuacji m.in. na rynku zbóż i najpilniejszych zadaniach dla resortu.

Zostać ministrem rolnictwa w tak trudnych czasach to jak skok na główkę, z dużej wysokości do płytkiej wody - tak stwierdził jeden z protestujących rolników. Nie bał się pan tego „skoku”?
Jestem człowiekiem, który wie co to znaczy misja. Może to zabrzmi bardzo górnolotnie, ale wierzę w to, że uda się stworzyć silne, polskie rolnictwo. Lubię wyzwania, a to jest duże wyzwanie. Dostałem pracę „sapera”, ale w związku z tym, że nigdy nie byłem „saperem”, to jestem odważniejszy.

Wicepremier Henryk Kowalczyk podał się do dymisji w resorcie rolnictwa, ponieważ podstawowego postulatu rolników (cła na zboże z Ukrainy) Unia Europejska raczej nie spełni w najbliższym czasie. Jak pan zamierza przekonać Brukselę?
To jest i będzie bardzo trudne zadanie. Komisja Europejska chce pomagać Ukrainie, my też chcemy jej pomagać (zresztą nikt tak bardzo nie pomaga jak właśnie Polacy). Bruksela mówi o sankcjach dla Rosji, a z drugiej strony udaje, że nie wie iż od strony południowej do Europy płynie dużo zboża prawdopodobnie rosyjskiego, a nie ukraińskiego. Poza tym działanie Unii Europejskiej jest bardzo powolne. A nie może być tak, by z powodu złej koordynacji rolnicy europejscy - a przede wszystkim gospodarze w dwóch czy trzech krajach - za to płacili!

Spotkał się pan na granicy w Dorohusku z ministrem rolnictwa Ukrainy - Mykołą Solskim. Czy pytał pan kto zarabia przede wszystkim na sprzedaży ukraińskiego zboża?
Zarówno po polskiej jak i po ukraińskiej stronie handlem zbożem zajmują się firmy, nie rolnicy.

Jednak w agroholdingach działających w Ukrainie większość udziałów ma obcy kapitał, głównie z Europy Zachodniej. Wspomniał pan o tym, że unijne młyny mielą powoli, a może w starej części UE nikomu nie zależy, by te prace przyspieszyć. Czy to ważne dla ich przedsiębiorców, gdzie to zboże trafi?
Jest w tym ziarno prawdy. Sądzę jednak, że jest to przede wszystkim wynik opieszałości Unii Europejskiej. Jeżeli myśmy zwrócili się do KE w sprawie pomocy dla polskich rolników z krajowego budżetu i musieliśmy czekać na zgodę aż siedem miesięcy, to pokazuje jak w Brukseli pracują. Trudno to zrozumieć, bo przecież w trudnej sytuacji wojennej czasami nawet trzeba poświęcić noc, by przyspieszyć pomoc.

A propos czasu. Rozmawiałam z przedstawicielem rolników, którzy niedawno protestowali na Wschodzie i usłyszałam, że trzymają za pana kciuki, ale stu dni na wdrożenie dać nie mogą. Bo sytuację na rynku zbóż trzeba ratować natychmiast.
Nie oczekuję „bonifikaty” w postaci stu dni na wdrożenie. Od momentu nominacji na ministra rolnictwa od razu zacząłem działać. Zwołałem sztab kryzysowy, następnego dnia - jak już pani wspomniała - pojechałem na granicę do Dorohuska, by spotkać się z Mykołą Solskim - ministrem Ukrainy. Podjęliśmy decyzje, które są bardzo dużym krokiem do przodu. Postawiłem sprawę jasno - musimy zablokować wwożenie ziarna do Polski! Strona ukraińska zgodziła się, aby przez pewien czas bardzo mocno ograniczyć przyjazd ziarna do naszego kraju, a na razie nawet zatrzymać całkowicie. Oczywiście tranzytu nie możemy zatrzymać, ale każdy transport będzie bardzo dokładnie kontrolowany.

I nie będzie opłaciło się firmom oszukiwać, zostawiać zboża po polskiej stronie?
Za coś takiego będą groziły bardzo duże kary. Tranzyt będzie monitorowany z jednej i z drugiej strony. Minister Ukrainy zapowiedział, że firma, która by oszukała w taki sposób, straci licencję na wywóz towarów z Ukrainy. A my będziemy kontrolować dokładnie każdy transport zboża, nie będzie tylko wyrywkowych kontroli.

Zdaniem protestujących rolników warto zatrzymać zboże na granicy, by pokazać Brukseli naszą determinację.
Oczywiście, że musimy pokazać determinację. Dobrym krokiem był apel premiera Mateusza Morawieckiego do przewodniczącej Komisji Europejskiej w tej sprawie. Bo ważne, żebyśmy nie występowali sami, ale wspólnie z pięcioma państwami, które też mają podobne problemy.

Brakuje nam infrastruktury w portach, by szybko zboże wyeksportować. A może warto postawić na biopaliwa? Podobno można by w ten sposób zdjąć z rynku nawet 2 miliony ton zbóż.

To jest jedno z rozwiązań, ale nie jest to takie działanie „na już”. Gdybyśmy chcieli przerobić ziarno na biopaliwa, to sądzę, że można by w ten sposób zdjąć 700-900 tys. ton, być może milion ton, ale nie więcej. A my mamy przynajmniej cztery miliony ton do zdjęcia z rynku, bo trzeba przygotować się na nowy sezon, jeszcze przed żniwami. Zatem biopaliwa - tak, ale teraz pilniejszy jest eksport zbóż. Musimy działać jak na wojnie.

Nie oczekuję „bonifikaty” w postaci stu dni na wdrożenie. Od momentu nominacji na ministra rolnictwa od razu zacząłem działać.

A co z portami? Jak można je szybko udrożnić?
Rozmawiałem na ten temat z premierem Morawieckim. Prosiłem go o to, by w sztabie, pod przewodnictwem premiera, znaleźli się ministrowie: infrastruktury, spraw zagranicznych, aktywów państwowych. Priorytetem będzie transport zbóż i udrożnienie portów, by jak najszybciej wywieźć nadwyżki ziarna. I tak się stanie!

Jednak problemy mają nie tylko producenci zbóż. Z Ukrainy wjeżdża do Polski także np. mięso drobiowe, jaja, cukier, a przecież nasi rolnicy muszą spełnić wyśrubowe wymogi unijne, więc ponoszą wyższe koszty produkcji niż ich ukraińscy koledzy.
O tym także rozmawiałem z ministrem rolnictwa Ukrainy. Zaostrzamy kontrole jakości. Minister Solski co prawda obawia się, że będą kolejki na granicy, ale dla mnie ważniejsze jest bezpieczeństwo i zdrowie Polaków.

Jednak Ukraińcy mogą powiedzieć, że oni tę żywność jedzą i są zdrowi.
Wytłumaczyłem to ukraińskiemu ministrowi, że wpuścimy żywność, która będzie spełniała polskie i unijne normy. Mówiłem na przykład o tym, że nie możemy dopuścić, by na nasz teren wjechały jaja z Salmonellą, bo to bardzo zaszkodziłoby polskim producentom. Co do cukru, to też są już pewne uzgodnienia, ale na razie nie chcę mówić o szczegółach.

Nie zapominajmy jednak, że w tej sytuacji winowajcą nie jest Ukraina, ale agresor, czyli Rosja!

Problemy nie omijają także rolników, którzy zajmują się produkcją zwierzęca. Zaraz po pana nominacji Michał Kołodziejczak, lider Agrounii, przypomniał, że poseł Telus głosował za „piątką dla zwierząt”.
Piątka dla zwierząt była politycznym błędem. Na pewno do tego nie będziemy wracać.

Będzie pan współpracował z byłymi szefami resortu rolnictwa? Już w kwietniu minionego roku byli ministrowie wystosowali wspólnie apel do premiera Mateusza Morawieckiego. Zwracali w nim uwagę na zagrożenia związane m.in. z wojną na Wschodzie.
Oczywiście, że będę chciał współpracować z byłymi szefami resortu rolnictwa, bo mają wiedzę i doświadczenie. Mam nadzieję na merytoryczną rozmowę ponad podziałami politycznymi. Szczególnie liczę na wsparcie ze strony byłych ministrów z mojej formacji politycznej.

We wspomnianym apelu ministrowie podkreślali konieczność rewizji unijnej nowej Wspólnej Polityki Rolnej. Chcą „dokonania dogłębnej analizy i rewizji Europejskiego Zielonego Ładu, w tym strategii realizowanych przez Wspólną Politykę Rolną (WPR), które z niego wynikają – Od Pola do Stołu oraz Strategii na rzecz Bioróżnorodności.” Co pan o tym sądzi?
Jest wojna, a pewne zapisy z tego Zielonego Ładu są zapisami na czas pokoju. Owszem, chcemy dbać o klimat, środowisko, by oddać planetę naszym następcom w jeszcze lepszym stanie niż ją zastaliśmy, ale teraz są pilniejsze sprawy. Musimy zadbać przede wszystkim o bezpieczeństwo żywnościowe świata, Europy i Polski. Decyzje muszą być wyważone.

W ramach Europejskiego Zielonego Ładu Unia bardzo duży nacisk kładzie na rolnictwo ekologiczne. Nie sądzi pan, że na ekologię powinni przechodzić ci, którzy są do tego przekonani, a nie ze względu na unijne płatności?
Jestem zwolennikiem gospodarstw ekologicznych.

Tak przypuszczałam, wszak prowadzi pan gospodarstwo ekologiczne...
Mam gospodarstwo ekologiczne, ale rozumiem, że całe rolnictwo nie może opierać się tylko na ekologii.

Atutami polskiego rolnictwa zawsze były rodzinne gospodarstwa, które są zróżnicowane także pod względem wielkości gospodarstw i sposobu produkcji. Powinno być miejsce dla wszystkich?
W Polsce jest miejsce dla różnorodnych gospodarstw, rolnictwo powinno być zrównoważone.

Czy poseł Robert Telus zdążył sprzedać zboże ze swojego ekologicznego gospodarstwa?
To nie jest żart, ale poseł Telus nie sprzedał ziarna i to nie dlatego, że posłuchał wicepremiera Kowalczyka, który przestrzegał przed paniczną sprzedażą zboża w czasie żniw. Sam logicznie myślałem, że jeżeli ziarna po żniwach mieliśmy za dużo, to ceny powinny wzrosnąć wiosną. Dlatego zboża nie sprzedałem, ale mam nadzieję, że jeszcze sprzedam.

To też może Cię zainteresować

To znaczy, że na rynku zbóż ekologicznych są takie same problemy jak w przypadku produkcji konwencjonalnej?
W przypadku zbóż ekologicznych też brakuje zainteresowanych kupnem. Powiem szczerze - miałem klienta, który chciał to ziarno kupić w dobrej cenie, ale zachowałem się nieroztropnie i nie sprzedałem. Pomyślałem, że mam gdzie to ziarno przechowywać, przytrzymam do wiosny i wtedy będzie drożej. Mam pszenicę, wykę, owies, grykę...

Zatem minister Telus ma co sprzedać. Nie będzie pan podpowiadał rolnikom, kiedy to najlepiej zrobić?
Nauczony doświadczeniem już bym tego nie zrobił. Ale bardzo możliwe, że jakiś czas temu postąpiłbym tak samo jak minister Kowalczyk. Przecież to było wówczas takie logiczne. Na początku kryzysu węglowego wypowiedziałem się w pewnej stacji telewizyjnej, że lepiej nie kupować od razu trzech ton węgla, tylko na przykład po pół tony. Żartowano wówczas, że Telus namawia, by po węgiel chodzić z małą torebką... A potem węgiel bardzo staniał, więc okazało się kto miał rację. W czasach wojny sytuacja jest tak nieprzewidywalna, że lepiej pewne przemyślenia zostawić dla siebie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Minister Robert Telus: - Dostałem pracę „sapera”. To duże wyzwanie, musimy działać jak na wojnie - Gazeta Pomorska