Panie prezesie, jesteśmy u progu warzywnych żniw. Jakich zbiorów możemy się spodziewać?
Po zeszłym, fatalnym roku, sytuacja na polach wróciła do normy jeśli chodzi o pietruszkę. Tej rolnicy znacznie więcej zasiali, nie ma znaczących strat w uprawie, więc można być spokojnym, że jej nie braknie. Dobre ilości będą też marchewki, seler i burak ćwikłowy, ale zabraknie ziemniaków z naszych upraw. Jest ich zdecydowanie mniej w całym kraju, w dodatku są mniejsze. Ziemniak powinien mieć średnicę od 6 do 10 centymetrów, by satysfakcjonował konsumenta. Nasze uprawy mocno ucierpiały przez suszę, odbiło się to na wielkości.
Spodziewać się możemy więc obniżki cen pietruszki, a podwyżki ziemniaków?
Pietruszka już jest tańsza. W hurcie rolnicy otrzymują złotówkę za kilogram. W sklepach ceny spadły, z owych około 20 złotych, do 10, czy 13, ale nadal powinny spadać. Mam nadzieję, że pośrednicy i sprzedawcy mając na uwadze cenę płaconą rolnikowi, zdecydowanie obniżą kwoty na kolejnych etapach docierania do klienta. Ceny marchwi są stabilne, w hurcie 50-70 groszy za kilogram. Co do ziemniaków, ceny już są wyższe, w sklepach około 2- 3 złotych za kilogram płacą konsumenci, ale napływają warzywa zza granicy, zwłaszcza z Holandii, które stanowią potężną konkurencję dla naszych, więc ceny ziemniaka za chwilę mogą spadać. O tym, jakie stawki będą otrzymywać sami rolnicy w hurtowniach zapewne będą się przekonywać w chwili sprzedaży, po zbiorach.
Czym różnią się warzywa wwożone z Zachodu Europy, Holandii, czy Niemiec, od naszych rodzimych?
W Holandii nie było takiej suszy, jak u nas, pogodę w sezonie mieli dość umiarkowaną, ich rolnicy posiali więcej warzyw, więc muszą je wyeksportować. Trafiają do nas ziemniaki, marchew, cebula. Jeśli warzywa miały dostęp do wody, są większe, różnią się od naszych jakością.
Rolnikom w powiecie, jak i w całym kraju brakuje wody. Susza doskwiera kolejny rok. Da się wprowadzić rozwiązania, które będą przeciwdziałały jej skutkom?
Budowa zbiorników retencyjnych, z których mogliby korzystać rolnicy, to jest rozwiązanie. One gromadziłyby wodę, która spadła z nieba. Majowe ulewy przyniosły potężne ilości wody, ale ta spadła do rzek i odpłynęła do morza, a gdyby ją zatrzymać, posłużyłaby do nawodnienia setek hektarów upraw. Z rzeki rolnik nie może pobierać wody, zabraniają tego Wody Polskie, które w ustawie określiły, że nie wolno w ten sposób zaburzać życia biologicznego rzeki.
A co z programem „nawadnianie” dla rolników, który ma być realizowany w ramach Modernizacji z programu rozwoju obszarów wiejskich?
Program nadal jest dość mglisty. Tu nie wystarczą studnie. Potrzebne są duże zbiorniki retencyjne, dwa, trzy na gminę, z których korzystać będą rolnicy. Powinny się tym zająć samorządy oraz rząd, który je sfinansuje. Od wody zależy istnienie rolników na rynku i konkurowanie z Zachodem. W tym momencie przegrywamy przez jej brak.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
II Świętokrzyskie Forum Rolnicze. Stawki dopłat i kluczowe działania PROW po 2021
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
