Gwarancja dla konsumenta, korzyść dla producenta
Fakt, że jakaś potrawa lub produkt figuruje w tym zestawieniu, jest gwarancją, że powstaje na bazie tradycyjnej receptury. Dla producentów chcących ją wytwarzać, to poważne zobowiązanie, ale też szansa na unijną promocję i ochronę nazwy produktu. Z kolei dla klientów to gwarancja jakości i smaku, co też jednak oznacz wyższą cenę.
Firmowana przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi lista powstała po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Obecnie jest na niej blisko 1500 potraw i produktów - niemal co dziesiąta z nich pochodzi z województwa śląskiego.
- Pierwszą potrawę z naszego regionu wpisano na tę listę w roku 2006. Był nią ciulim lelowski - przypomina Agnieszka Kotwa z Wydziału Gospodarki, Turystyki i Sportu śląskiego Urzędu Marszałkowskiego.
Pierwsze lata naszego członkostwa w Unii to istny boom na wpisywanie naszych potraw na Listę Produktów Tradycyjnych. W pierwszym roku urzędnicy otrzymali z woj. śląskiego aż 40 takich wniosków. Później już zapał producentów stopniowo przygasał. W ubiegłym roku liczba złożonych wniosków stopniała do jednego. Ten rok znowu daje szanse na odbicie - wniosków było 13 (dotyczyły głównie wędlin, produktów na bazie śliwki -żniwki oraz miodów z Żywiec- czyzny), a zdaniem urzędników wciąż jeszcze wiele naszych potraw znajdujących się poza listą zasługuje na taki wpis.
- Zachęcam więc, aby tych wniosków było jak najwięcej - apelowała wczoraj w Katowicach Joanna Lendzion-Czajkowska z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, przemawiając podczas konferencji poświęconej produktom tradycyjnym.
Przyznała, że droga do uzyskania certyfikatu jest długa, wymaga zgody Komisji Europejskiej i innych krajów Wspólnoty (słynna była polsko-słowacka awantura o oscypka), ale się opłaca. W razie gdyby ktoś chciał wytwarzać produkty wpisane na listę nie zachowując tradycyjnej receptury, spotka się z ostrą reakcją unijnych instytucji.
- Poza tym producent może liczyć na zwrot 70 procent kosztów wydanych na promocję takiego produktu - podkreśliła Joanna Lendzion-Czajkowska.
Cały świąteczny stół na liście ministerstwa
Wystarczy spojrzeć na zestawienie tradycyjnych produktów z naszego regionu, by zorientować się, z jakim kulturowym galimatiasem mamy do czynienia.
Widać to zresztą także w kontekście potraw świąteczych. W zestawieniu znajdziemy bowiem zarówno karpia ze Złotego Potoku na Jurze, jak i karpia gołyskiego lub bestwińskiego (tymi z kolei zajadają się w czas świąt na południu regionu). Jest częstochowska kapusta z grochem i śląski kompot z suszonych owoców. Zupy? Ależ prosimy bardzo: na listę trafiła siemieniatka (względnie siemie- niotka czy konopiotka) jedzona w Wigilię przede wszystkim na Śląsku, choć czasem także w Zagłębiu, oraz jurajski żur na grzybach i garus. Najwięcej w tym zestawieniu można jednak znaleźć wszelkiego rodzaju świątecznych słodkości. Są tu: naładowana bakaliami i piernikiem śląska moczka, tradycyjny piernik i makówki (bez nich Wigilia się nie liczy), wilamowickie kluski z miodem, popularny na terenach byłego zaboru austriackiego strudel jabłkowy oraz tzw. imbirki (czy zozworki), a także drobne ciasteczka cieszyńskie oraz żywieckie pierniki.
A jeśli ktoś chcąc to wszystko lepiej przetrawić sięgnie po wytwarzaną na Śląsku Cieszyńskim warzonkę, niech wie, że ten alkohol również znajduje się na Liście Produktów Tradycyjnych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?