Myśliwi ze Śląska i Opolszczyzny muszą odstrzelić prawie 30 tys. dzików

Paula Traub
Myśliwi ze Śląska i Opolszczyzny muszą odstrzelić prawie 30 tys. dzików. Zwierzęta rozmnażają się zbyt szybko i są śmiertelnie niebezpieczne dla kierowców. Ponad tysiąc kolizji i pięć wypadków z udziałem zwierząt w ciągu zaledwie ostatnich sześciu miesięcy miało miejsce w województwie śląskim. Liczba ta świadczy o skali problemu, który z roku na rok jest coraz bardziej poważny.

- W tych pięciu wypadkach zginęły dwie osoby, a sześć zostało rannych  - informuje aspirant  Marzena Szwed z Wydziału Ruchu Drogowego KWP w Katowicach. Zwierzęta pozostające na wolności zwykle wychodzą bez szwanku z kolizji na drogach i uciekają do lasu, nie można, niestety, tego samego powiedzieć o samochodach i przede wszystkim kierowcach.

Najtragiczniejszy wypadek zdarzył się w  kwietniu, w Bujakowie. Potrącony wcześniej dzik leżał na drodze, w żaden sposób nie oznaczony, ani nie zabezpieczony. 25-latek jadący Fordem Focusem najechał na niego, a następnie zjechał na przeciwny pas ruchu i zderzył się z jadącym z naprzeciwka kierowcą samochodu tej samej marki. Obaj mężczyźni zginęli na miejscu. Pasażer jednego z aut został ranny.

Dziki są dużym problemem w województwie śląskim i opolskim  od wielu lat.  W samym śląskiem jest ich niemal 12 tysięcy.

- Jedynym sposobem na pozbycie się nadmiaru dzików jest odstrzał  - mówi Adam Albertusiak z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach.

- Rodzi się ich tak wiele, że co roku w województwach śląskim i opolskim  musimy odstrzelić ok. 28 tys, a mimo to na przy życiu zostaje prawie drugie tyle. Odstrzałem zajmują się  członkowie Polskiego Związku Łowieckiego.

Dziki nie tylko powodują groźne wypadki na drogach, ale także niszczą uprawy rolników i straszą przechodniów.  Można je spotkać np. w Katowicach. W sumie w stolicy regionu jest ich 685.  Dlaczego decydują się wejść na zamieszkane przez ludzi osiedla? Odpowiedź jest prosta: w miastach nikt do nich nie strzela, więc mogą spokojnie wyjadać smakołyki ze śmietników. To łatwy sposób na zdobycie pożywieni,  a ludzie nie próbują ich przepłoszyć, ponieważ się boją.

Młode dziki rodzą się głównie w marcu, kwietniu i maju. Często można się natknąć na lochy wędrujące z małymi, bo opiekują się nimi po porodzie przez rok.

- Prosto jest zastrzelić nadmiar zwierząt, ale powinniśmy raczej skupić się na przyczynie, z powodu której dzików jest aż tak dużo. Leśnicy i mieszkańcy miast oraz wsi dokarmiają je zimą, dzięki czemu łatwo jest im utrzymać się przy życiu. Ludzie, nie zwracając uwagi na odpowiednie zabezpieczenie odpadków, również pomagają zwierzętom zdobyć pożywienie. Gdyby nie to, nie rozmnażałyby się w takim tempie. Dokarmiając  je, powodujemy zachwianie naturalnego cyklu - dziki rodzą się szybciej i częściej, przez co więcej z nich trzeba zabić - wyjaśnia Jacek Bożek, prezes i założyciel Klubu Gaja z Bielska-Białej 

A co jeśli zdarzy się wypadek?

Co zrobić w przypadku, kiedy zwierzę uszkodziło nasz samochód? Najmniejszy problem mają w takim wypadku kierowcy posiadający ubezpieczenie AC, ponieważ pokrywa ono koszty naprawy pojazdu uszkodzonego przez zwierzęta podczas ruchu lub postoju. Kierowcy bez ubezpieczenia AC mogą starać się o odszkodowanie z ubezpieczenia OC podmiotu odpowiadającego za dany obszar leśny (co może być trudne, jeśli droga oznaczona była znakiem ostrzegawczym A-18b - uwaga, dzikie zwierzęta), lub właściciela zwierzęcia (w przypadku potrącenia np. psa lub krowy).  Odszkodowania wypłaca też Urząd Marszałkowski. Dotyczą wyłącznie szkód w uprawach i płodach rolnych na obszarach niewchodzących w skład obwodów łowieckich.

- Wpływa do nas  coraz więcej wniosków. Większość  dotyczy kolizji drogowych ze zwierzętami lub szkód wyrządzonych przez dziki w ogródkach działkowych lub przydomowych np. zniszczonej siatki, płotu czy wyrwanych drzewek. Odszkodowania  te wypłaca zarząd województwa ze środków budżetu państwa - informuje Witold Trólka z biura prasowego. Np. w 2015 r wypłacono  87 tys.zł , a wniosków złożono 52.
  
Dzik nigdy nie zaatakuje sam

Rozmowa z Jackiem Wąsińskim z Leśnego Pogotowia w Mikołowie

Czy dzik jest agresywnym zwierzęciem?
Dzik nigdy nie zaatakuje sam, może sprowokować go jedynie zachowanie człowieka. Jeśli podejdzie się zbyt blisko, dzik może poczuć się zagrożony - wtedy może zaatakować.

Instrukcja zachowania?
Nie powinno się przede wszystkim podchodzić do dzika, żeby popatrzeć, albo zrobić mu zdjęcie - to go rozdrażni. Nie wolno też zrywać się do ucieczki. Należy zachować spokój i powoli się wycofać, obserwując zwierzę, ale nie patrząc mu w oczy.

A co, jeśli znajdziemy dzika żywego, lub martwego  na drodze?
Należy zgłosić taką sytuację Straży Miejskiej, Policji, lub Powiatowemu Centrum Zarządzania Kryzysowego i dotyczy to nie tylko dzików, ale każdego znalezionego dzikiego zwierzęcia. Odpowiednie służby przyjadą i albo przetransportują je w bezpieczne miejsce, albo humanitarnie uśmiercą. W niektórych przypadkach jest to, niestety, jedyne wyjście, ponieważ ranne, rozdrażnione zwierzęta stanowią zbyt duże zagrożenie dla funkcjonariuszy, a to życie człowieka jest najważniejsze.

Źródło: dziennikzachodni.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Myśliwi ze Śląska i Opolszczyzny muszą odstrzelić prawie 30 tys. dzików - Dziennik Zachodni