Aleja lipowa znajduje się na terenie wiejskiej gminy Lubrza. Rośnie tam teraz ponad 200 drzew, które tworzą chroniony prawem pomnik przyrody. Dodatkowo na drzewach mieszka chrząszcz - pachnica dębowa.
Lipy stoją przy samej jezdni, stwarzając niebezpieczeństwo dla kierowców.
Zarząd Dróg Wojewódzkich nie może wyremontować i poszerzyć drogi, bo na wycięcie drzew nie zgadza się Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska.
Zdecydowano więc o budowie nowej, 2,5-kilometrowej trasy obok alei. Koszt to 20 mln zł.
- Musimy zrobić dokumentację, co potrwa nawet rok, potem trzeba będzie starać się o pieniądze, rozpisać przetarg, to też potrwa z rok, sama budowa to kolejne 12 miesięcy - mówi Arkadiusz Branicki z Zarządu Dróg Wojewódzkich. - Tymczasem drzewa są w złym stanie. Co chwila usycha kolejne. Przez ostatnie dwa lata wycięliśmy 100 z nich. Może się okazać, że gdy wjadą koparki, nie będzie czego omijać, bo lipy uschną.
Tyle, że – jak mówią ekolodzy – lipy schną głównie od spalin samochodów, których jeździ dużo po tej ruchliwej drodze oraz soli, którą drogowcy posypują jezdnię w sezonie zimowym
O obwodnicy nie chce słyszeć Mariusz Kozaczek, wójt Lubrzy.
- Jak droga powstanie, to ja z urzędu będę musiał przejąć aleję lipową – denerwuje się wójt. - Nie mam na to pieniędzy. Kto to widział, by budować obwodnicę drzew, które zaraz same pousychają?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?