Najbezpieczniejsze w Świętokrzyskiem. Gospodarstwo państwa Marków robi wrażenie

Państwo Markowie wygrali etap wojewódzki konkursu. Na początku lipca odwiedziła ich warszawska komisja w 12 osobowym składzie, która obejrzała i oceniła cały dobytek państwa Mirosława i Małgorzaty Marków. Wyniki mamy poznać w połowie września.
 
Rodzinna tradycja

Pan Mirosław odziedziczył dorobek po swoich rodzicach około 25 lat temu. Na początku posiadał małe gospodarstwo o kierunku ogólnym. Posiadał trzodę, bydło i konie. 

- Z biegiem czasu postanowiłem ukierunkować się na produkcję mleka. Zaczynałem od czterech krów. Teraz mamy ich 90. Na 40 hektarach sami uprawiamy ziemię. Głównie na paszę dla zwierząt. 10 hektarów natomiast dzierżawimy – mówi właściciel gospodarstwa, Mirosław Marek. 

Państwo Markowie mają trójkę dzieci. 16- letniego syna i dwie córki w wieku 12 i 18 lat. Te, w czasie żniw chętnie pomagają rodzicom w gospodarstwie. 

- Teraz dzieci wypoczywają na wakacjach, ale gdy tylko zaczną się żniwa, będą nam pomagać. Nie dopuszczamy ich do maszyn, żeby nic im się nie stało. Przy bydle pomagają nam głównie w sprzątaniu – dodaje właścicielka gospodarstwa, Małgorzata Marek. 

Gospodarstwo jest też bardzo estetycznie urządzone. (Dorota Pietrus)

Bezpieczne gospodarstwo

Gospodarstwo Państwa Marków jest w pełni zmechanizowane i nowoczesne. To wszystko jednak kosztuje, dlatego w osiągnięciu takiego efektu pomogły dotacje unijne, z których udało się zakupić wiele niezbędnego sprzętu, a przynajmniej bardzo pomocnego. Zwłaszcza, że dorodna, duża krowa musi dostać dziennie porcję 45 kilogramów paszy. Gdyby nie odpowiedni sprzęt, państwo Markowie musieliby wkładać w swój dobytek jeszcze więcej starań, a i tak ich dzień jest bardzo pracowity. 

Obora mieści 90 krów mlecznych i cielęta. (Dorota Pietrus)

- Pracę w oborze zaczynamy o godzinie 5.30. Do 8 na spokojnie jesteśmy w stanie uporać się ze wszystkim, włącznie z udojem mleka i sprzątaniem. O godzinie 16 dajemy paszę i znów doimy krowy. Około godziny 20 już wszystko jest gotowe. Oczywiście czasem trzeba wstać do krów w nocy, jeśli któraś na przykład się cieli. Inaczej nasz dzień wygląda też w okresie żniw. Wtedy mamy znacznie więcej pracy – wyjaśnia pan Mirosław. 

(Dorota Pietrus)

Jednak pomimo trudności, gospodarstwo jest całym życiem państwa Marków i za nic by tego nie oddali, bo to po prostu ich pasja. 

- Całe życie wkładaliśmy w gospodarstwo. Dopiero teraz zaczęliśmy remontować dom. Nawet nie wiedzieliśmy, że tyle będzie do roboty. Do tej pory można powiedzieć był on w stanie surowym, ale jakoś nie zwracaliśmy na to uwagi. Tak byliśmy zaaferowani rozwijaniem gospodarstwa – śmieje się pani Małgorzata. 

Hodowla zwierząt

Od 10 lat państwo Markowie co drugi dzień oddają 1300 litrów mleka do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej we Włoszczowie, żeby jednak wyprodukować taką ilość mleka, trzeba przejść długi proces. 

Pan Mirosław jest po wielu kursach i szkoleniach, w których od kilku lat regularnie bierze udział. Państwo Markowie ciągle muszą się uczyć, bo co chwila powstają nowe dodatki do paszy, antybiotyki, czy nawet sprzęt. 

Przydatne są spotkania z doradcami zawodowymi, którzy pomogą odpowiednio pokierować gospodarstwem oraz wizyty zwierzęcego dietetyka, który układa krowom dawkowanie paszy. 

- Dla krów najlepszą paszą jest kukurydza. Gdy cały czas jedzą to samo, to nie chorują. Dlatego uprawiamy ją na naszych ziemiach. Pod koniec tygodnia, jeśli pogoda nam na to pozwoli rozpoczniemy pierwsze żniwa, później przyjdzie czas właśnie na kukurydzę, żeby mieć ją nie tylko na zimę, ale tak naprawdę na cały rok. Choć w tym roku może być trudno, bo plony będą z pewnością przynajmniej o 40 procent mniejsze niż dotychczas. Pogoda nam nie służyła. Nie pomogło nawet nawożenie i opryski – mówią państwo Markowie.   

Odpowiedni sprzęt
Zarówno w polu, jak i w oborze Państwu Małgorzacie i Mirosławowi pomaga specjalistyczny sprzęt. Kukurydza przechowywana jest w silosach, dzięki czemu pasza dla zwierząt pozostaje nienaruszona. Dzięki wozowi paszowemu z wagą, łatwiej jest określić dawki jakie powinny dostać krowy, a jedzenie szybciej trafia do zwierzęcia. Szybsze jest również samo wydajanie krów. W hali udojowej za jednym zamachem można wydoić osiem krów w to około 9 minut. Całe stado natomiast to 45 minut poświęconego czasu. Mleko przechowywane jest w specjalnych pojemnikach, które pozwalają mu zachować temperaturę 2 stopni, a tym samym zapobiegają jego skiszeniu. Sprawniej idzie też praca w polu. Wszystko robią za nas maszyny. Oczywiście ktoś je musi obsłużyć, dlatego i w tym przypadku niezawodny jest człowiek. Nie potrzeba jednak aż tylu osób, dlatego Państwo Markowie są w stanie radzić sobie w gospodarstwie sami. 

Nagroda

Zajęcie pierwszego miejsca w etapie wojewódzkim  ogólnopolskiego konkursu „Bezpieczne Gospodarstwo Rolne 2017” organizowanym przez Kasę Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego jest dla Państwa Marków wielkim wyróżnieniem, docenieniem ich pracy, a przede wszystkim – mobilizacją do dalszej pracy i polepszania swojego dobytku. Zwłaszcza, że w 2010 roku udało im się zająć w etapie wojewódzkim tego konkursu drugie miejsce, a teraz pierwsze. 

Trzymamy za nich mocno kciuki i życzymy powodzenia.