Nie chcą chlewni na wielkopolskiej wsi

Błażej Cisowski
Nie chcą chlewni... na wsi
Nie chcą chlewni... na wsi Paweł Lacheta
Mieszkańcy nie chcą chlewni na ponad tysiąc świń i założyli stowarzyszenie „Natura Budziszewko”. Zebrali już ponad 200 podpisów pod petycją protestacyjną, którą złożyli w magistracie.

Wielka chlewnia ma powstać w samej wiosce Budziszewko. Ma pomieścić ponad 1000 świń, co zdaniem mieszkańców budzi ogromne zagrożenie nie tylko związane ze świńskimi odorami, ale również ekologiczne. Inwestor uzyskał już niezbędne zgody i może przystępować do budowy w części wioski nazywanej Kostusinem. Grupa mieszkańców, która obawia się tej inwestycji założyła Stowarzyszenie „Natura Budziszewko” i zebrała już ponad 230 podpisów pod petycją mieszkańców wsi i okolic, którzy sprzeciwiają się budowie świniarni.

 

- Sprzeciwiamy się planowanej budowie przemysłowej hodowli zwierząt. Stwarza ona bowiem nie tylko zagrożenie dla mieszkańców, ale również dla przyrody i krajobrazu. Duża kumulacja odchodów zwierzęcych i odpadów związanych z hodowlą zwierząt, stanowić będzie zagrożenie nie tylko mikrobiologiczne, ale również ekologiczne. Nasze dzieci i osoby w podeszłym wieku już chorują na różne alergie skórne, pokarmowe i astmę oskrzelową. Stan zdrowotny mieszkańców może pogorszyć się w związku z hodowlą tak dużej liczby zwierząt. Postawienie tego typu chlewni jest tykającą bombą ekologiczną - przekonują protestujący.

Zdaniem mieszkańców ich nieruchomości stracą także sporo na wartości, a w niektórych przypadkach będą wręcz niezbywalne.

 

- Nie jesteśmy przeciwnikami hodowli świń, ale przeciwnikami przemysłowej hodowli trzody chlewnej. Część mieszkańców myśli, że w nowej chlewni zdobędzie pracę, a tam potrzebna będzie do obsługi raptem jedna osoba - dowodzi członek stowarzyszenia Józef Ptaszyński.

 

Z ich argumentami nie zgadza się sołtys Budziszewka Zbigniew Nowak, który jest jednocześnie ojcem inwestora. - Chlewnię buduje mój syn, więc jestem w niezręcznej sytuacji. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Poznaniu nie musiała z nami nic konsultować, bo taka chlewnia zalicza się do budownictwa przyzagrodowego. Prawo w tej sprawie nie zostało naciągnięte ani na milimetr. Burmistrz Rogoźna nie miał wyjścia i musiał ustalić warunki zabudowy. A poza tym niedługo mają powstać kolejne takie chlewnie, na przykład w Kaziopolu, czy Parkowie. Globalizacja nie pozwala niestety utrzymać się rolnikom ze stu świń. Jak będzie więcej takich protestów, to ludzie przestaną stawiać chlewnie i wtedy dopiero wkroczy na nasz rynek ze swoimi produktami obcy kapitał - tłumaczy sołtys.

 

Ma też swoje zdanie na temat zbierania podpisów: - Jak ktoś słyszy, że gnojowica ma spływać do jeziora, to od razu taką petycję podpisze. A z chlewni do najbliższego sąsiada ma być najmniej 150 metrów, a ci, którzy najwięcej krzyczą, mieszkają dużo dalej - podkreśla sołtys. Uważa, ponadto, że przy każdej inwestycji są konflikty. - Radziłem synowi, żeby nie zaczynał tej inwestycji, bo wieś go zje, tym bardziej że złożył wniosek o 500 tys. zł dofinansowania. Nie kryje jednak, że zależy mu na polubownym załatwieniu tego sporu, bo nie chce żyć w konflikcie z mieszkańcami wsi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nie chcą chlewni na wielkopolskiej wsi - Głos Wielkopolski