Niepokój wśród pszczelarzy z Pomorza. Będzie mniej miodu niż w poprzednim roku?

Łukasz Boyke
Ł. Boyke
Niepokój wśród pszczelarzy z regionu. Jeśli warunki pogodowe szybko się nie poprawią, w tym roku może być zdecydowanie mniej miodu, niż w latach ubiegłych. Zarówno właściciele mniejszych, jak i większych pasiek z niepokojem spoglądają w niebo. Jest jednak szansa na to, że możliwie szybko uda się uzupełnić zapasy miodu. Póki co nie wiadomo, jaki wpływ ta tendencja będzie miała na cenę miodu. O podwyżkach cen wśród pszczelarzy na razie się nie mówi. Wszystko okaże się za kilka tygodni.

- Na południu Polski miodu nie brakuje - twierdzi Roman Bułka, pszczelarz z Niezabyszewa. - Miodu nie ma tylko i wyłącznie w naszym rejonie. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że na naszym terenie jest dużo gryki. Na innych terenach poziom jej upraw jest zróżnicowany. Cała sztuka polega teraz na tym, aby odpowiednio przygotować pszczoły, aby one się teraz nie roiły. Ważne, żeby właśnie w tym czasie miały zapewniony maksymalny rozwój, czyli pełen zapas czerwiu. Dzięki temu najmłodsze pszczoły o wiele wcześniej wchodzą w okres zbierania. Jak jest bardzo dużo pożytku, to "chodzą" już 10 dniowe pszczoły. Reasumując można powiedzieć, że musi być odpowiednia siła rodzin pszczelich, by coś uzbierała. Trzymanie rodzin za wszelką cenę przy tych warunkach kończy się rojeniem, a w konsekwencji tym, że rodzina taka jest po prostu słaba.

 

Roman Bułka z Niezabyszewa jest znany lokalnej społeczności właśnie z zamiłowania do pszczelarstwa. Jego autorskie pomysły dotyczące leczenia pszczół zyskują na popularności nie tylko w najdalszych zakątkach Polski, ale także na całym świecie. Dzięki zastosowaniu tych nieinwazyjnych metod Bułka jest spokojny zarówno o swoje pszczoły, jak też o ich dzienne urobki.

 

- Jeśli temperatura jest poniżej 20 stopni Celsjusza, to rośliny nie nektarują, albo nektarują bardzo słabo – podkreśla pszczelarz. - Tak jest chociażby z lipą. W tej chwili zapowiadane są 35-stopniowe upały. Jeżeli warunki się poprawią, jest więc nadzieja na to, żeby z każdego ula pozyskać nawet 50 kilogramów miodu. Jeśli chodzi o mnie, to mam bardzo mało miodu rzepakowego i wielokwiatowego. Mam jednak na tyle zgromadzony potencjał, by być spokojnym o średnie zbiory miodu. Oczywiście wszystko zależy od rozwoju pożytków. Uogólniając im warunki będą korzystniejsze, tym lepsze będą zbiory miodu. Osobiście jestem dobrej myśli. Gryka w tej chwili rozpoczyna kwitnienie i już jest nachlapane w ulach bardzo mocno. Rokuje to na potężny zbiór.

Według Romana Bułki wiele procesów przyroda reguluje sama. Chodzi tu np. o opóźnienie kwitnienia roślin, kiedy jest zimno. Z uwagi na niekorzystne warunki atmosferyczne później niż zwykle zakwitnie lipa, czy bławat.

 

- To wszystko przyjdzie na raz, dlatego jeśli ktoś przypilnował pszczół i nadrobił dosyć duże zimowe straty, to na brak miodu narzekać nie powinien. Pszczoły będą w stanie nadrobić wszystko. Gospodarzyć pszczołami jest coraz trudniej. Brakuje bowiem przepisów i ich przestrzegania w kwestii oprysków. To jest samopas wszystko, bo rolnicy robią opryski w godzinach południowych. Tego robić nie wolno, ponieważ należy to robić dopiero po locie pszczół, czyli około godziny 20-stej. Jeśli zdarzają się, że noce są po 25 stopni Celsjusza, to pszczoły też to odczuwają, bo rośliny wtedy także nektarują. U nas na Kaszubach nie jest to jednak aż tak wielki problem.

16 sierpnia w gospodarstwie pszczelarskim Romana Bułki tradycyjnie obchodzone będzie święto miodu. Czy będzie co świętować? To się okaże.

autor: Łukasz Boyke

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Niepokój wśród pszczelarzy z Pomorza. Będzie mniej miodu niż w poprzednim roku? - Dziennik Bałtycki