Pan Wojciech mieszka w Rzadkowie, małej wsi w gminie Kaczory. Jego gospodarstwo, tak samo jak u wielu sąsiadów, nastawione jest na produkcję mleka. Mężczyzna ma około osiemdziesięciu krów, a mleko, które one produkują, trafia do niemieckiej firmy. Żeby zimą wykarmić bydło, pan Wojciech z synem na łąkach nad Notecią zasiali trawę. Mieli nadzieję, że zimę przeżyją spokojnie.
- Wydaliśmy na nasiona, potem na nawozy, a przyszedł czerwiec, woda wystąpiła z koryta i wszystko zalała. Nie mieliśmy szans, żeby skosić trawę. A teraz wszystko gnije pod warstwą wody - mówi załamany.
Zrozpaczony jest też pan Witold, gospodarz z gminy Miasteczko Krajeńskie. Jemu również rzeka zalała łąki. Mężczyzna jest załamany. - Po nocach nie śpię, tylko myślę o swojej sytuacji. Rolnicy pobrali kredyty na sprzęt, który teraz stoi pod wiatą i nie zarabia na siebie, bo łąki i pola są zalane. A pieniądze do banków trzeba oddawać. I jeszcze płacić podatek rolny, chociaż ziemia jest zalana i nie zarabiamy na niej - denerwuje się.
Problem podtopień był poruszany podczas spotkania w starostwie powiatowym w Pile, gdzie odbyło się posiedzenie Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego.
- Od dwunastu lat spotykamy się w związku z problemami, które generuje obecny stan Noteci i musimy niestety przyznać, że do tej pory nic nie zostało w tym temacie zrobione - komentuje Stefan Piechocki, wicestarosta pilski.
Podczas spotkania padło nawet kilka pomysłów na to, jak opanować Noteć. Mówiono między innymi o konieczności usunięcia roślin, które blokują przepływ wody oraz o tym, że należy szybko oczyszczać koryto rzeki z traw.
Strefa Agro na facebooku. Polub nas!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?