Ogólnopolskie Dni Pszczelarza w Bielsku-Białej. Pszczelarze mówią, że to był trudny rok, ale miodu nam nie zabraknie ZDJĘCIA

Ogólnopolskie Dni Pszczelarza odbywają się co roku w innym polskim mieście. To podsumowanie roku pszczelarskiego, takie pszczelarskie dożynki. Przyjeżdżają na nie wystawcy sprzętu i produktów pszczelarskich z całej Europy, odbywają się interesujące wykłady, jest okazja do porozmawiania, wymienienie się doświadczeniami.

Tak też było przez dwa dni na terenach pod Dębowcem w Bielsku-Białej, gdzie odbywały się Ogólnopolskie Dni Pszczelarzy. Wzięło w nich udział blisko 60 wystawców, wykłady wygłosiły pszczelarskie autorytety, m.in. prof. Tomasz Kędziora, dr Arkadiusz Kapliński, dr Benedikt Polaczek z Uniwersytetu Berlińskiego.

- Ten rok nie był najlepszy dla pszczelarzy - stwierdził prezes Wysogląd. - W maju mieliśmy na naszym terenie około cztery i pół dnia pogody. Pszczoły musiały być w ulach, trzeba je było podkarmiać. Rok pszczelarski zaczął się później, w czerwcu, a u nas jest rok pszczelarski i tak krótki - jeśli jest dobry to trwa od maja do 15 sierpnia. Mimo ze nie był to łatwy rok, to miodu nie braknie.

Prezes Wysogląd stwierdził, że w naszym regionie pszczelarstwo ma się dobrze. Na terenie Podbeskidzia, czyli byłego województwa bielskiego, działa około 1500 pszczelarzy, dbają oni o jakieś 26,5 tys. pszczelich rodzin.

W całym województwie śląskim, mimo że to teren mocno zurbanizowany i przemysłowy, jest największa ilość pszczelarzy i pasiek w kraju. Z kolei w całej Polsce jest około 70 tys. pszczelarzy - zrzeszonych i niezrzeszonych.

- Ludzi ciągnie do zdrowej żywności, ochrony środowiska, natury. Mamy bardzo dużo chętnych adeptów, którzy chcą pszczelarzyć, ale pszczelarzenie to powołanie. To nie jest hobby, to powołanie. Trzeba być systematycznym, pracy w pasiece nie można odłożyć na jutro - dodał Andrzej Wysogląd, zwracając uwagę, że największe problemy z jakimi borykają się pszczelarze to choroby pszczół.