Ołów, rtęć, kadm. Ścieki z huty obok pól uprawnych. Pełno w nich paskudztwa

Joanna Urbaniec
Ołów, cynk, kadm, rtęć - te rakotwórcze metale, w dużej ilości, można znaleźć na składowisku odpadów huty ArcelorMittal w podkrakowskim Pleszowie. Gdy w lipcu zeszłego roku, razem z dziennikarzami RMF MAXXX, pisaliśmy o potencjalnym zagrożeniu, urzędnicy odpowiedzialni za ochronę środowiska nie widzieli problemu. Oddaliśmy więc próbki zanieczyszczeń do badań. Naukowcy z Akademii Górniczo-Hutnicznej i Uniwersytetu Jagiellońskiego potwierdzili: znajdują się w nich wysokie stężenia metali ciężkich.

Lato 2018. Na teren osadników dostajemy się bez problemu. Żadnych tablic ani zabezpieczeń, droga wolna. - Mieszkamy tutaj, prowadzimy małe rolnictwo, hodujemy marchewki, rzepak, cukinie - opowiada nam jeden z mieszkańców. - Sąsiad ma kozy i konia, więc i nawet mleko jest.

Składowisko

Gdy nagłośniliśmy temat, przy składowisku pojawiły się nowe szlabany i tablice informacyjne.

Przynajmniej tyle.

Teren już wcześniej był badany przez naukowców z AGH. Wnioski potwierdzają, że podatność magnetyczna tutejszej gleby (którą łączy się z zawartością metali ciężkich) dziewięciokrotnie przewyższa średnią wartość podatności gleb w Krakowie.

Według autorów można wiązać to z zanieczyszczeniami pochodzącymi ze składowisk przemysłowych usytuowanych na południe od huty. W tym ze składowiska w Pleszowie, tzw. hałdą pleszowską - powstałą z odpadów paleniskowych Elektrociepłowni Kraków oraz ze stawów osadowych ,,Kujawy”.

- Badaliśmy ten materiał odpadowy, składowany na tzw. osadniku. Zawiera bardzo wysokie zawartości metali ciężkich, m.in. ołowiu, cynku, kadmu i rtęci - potwierdza dr Mariusz Czop z AGH.

Składowisko działa od 1952 roku. Prawie 70 lat. Wykorzystywane było przez Hutę im. Lenina i jej następców. Funkcjonuje jako składowisko odpadów innych niż niebezpieczne i obojętne.

Strategia Rozwoju Województwa Małopolskiego na lata 2011-2020 jest najważniejszym dokumentem samorządu województwa, określającym kierunki polityki rozwoju regionu. Dokument wyznacza podstawowe zadania dla województwa, w tym: ochronę przed zanieczyszczeniem wód podziemnych, powierzchniowych oraz gleb.

W obliczu tego, co dzieje się w Pleszowie, nie pozostało nam więc nic innego, jak dopytać o to samych urzędników.

Metale ciężkie? Nic nie wiemy!

Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska i Departament Środowiska Urzędu Marszałkowskiego zgodnie twierdzą, że otrzymują roczne raporty od kombinatu. I że w wynikach badań, które trafiają na biurka urzędników, nie ma mowy o szkodliwych substancjach. O wysokich stężeniach metali ciężkich nic im nie wiadomo.

- Tak, otrzymujemy roczne raporty od kombinatu. Składowisko odpadów i szlamu zawiera tlenki żelaza, tlenki wapnia, krzem, związki magnezu i glinu - odpowiada Ryszard Listwan, zastępca małopolskiego wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska.

- A czy występują tam metale ciężkie ? - dopytujemy.

- Nie. Dlatego odpady te zakwalifikowane są jako inne niż niebezpieczne - odpowiada.

Również przedstawiciele ArcelorMittal gorliwie przekonywali nas, że w odpadach nie ma substancji niebezpiecznych.

- Na osadnikach składujemy odpady, które powstają w procesach produkcyjnych. Są to odpady, takie jak np. pyły z instalacji odpylania czy osady z oczyszczalni końcowych ścieków - tłumaczyła Marzena Rogozik z ArcelorMittal Poland. - Osadniki nie zawierają odpadów niebezpiecznych, czyli - w myśl przepisów - nie zawierają substancji szkodliwych dla człowieka i środowiska - zapewniała.

Tyle było urzędniczej nowomowy.

Teraz smutna statystyka: od początku budowy kombinatu wyprowadzono z zakładu 14 milionów ton odpadów.

Czternaście. Milionów. Ton.

Rozbieżności

Wyniki badań AGH i UJ różnią się od stanowiska urzędnikow z WIOŚ i przedstawicieli huty ArcelorMittal.

- Badaliśmy materiał odpadowy ze składowiska na tzw. osadniku. Zawiera bardzo wysokie zawartości metali ciężkich, m.in. ołowiu, cynku, kadmu i rtęci. Są one uznawane za bardzo silnie toksyczne pierwiastki o udowodnionym szkodliwym oddziaływaniu na zdrowie człowieka - podkreślał dr Mariusz Czop z AGH.

- Stężenia dochodzą do poziomu nawet kilku tysięcy ppm (tj. mg/kg suchej masy), czyli do dziesiątych części procenta. Jest to bardzo wysoki poziom: złoża tych metali - z których pozyskuje się je metodami górniczymi - zazwyczaj zawierają je w ilościach rzędu maksymalnie kilku procent - alarmował dr Czop.

No to badamy

O wykonanie niezależnych badań odpadów z krakowskiego Pleszowa poprosiliśmy naukowców z Wydziału Chemii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

- Tak, w próbkach znajdowały się metale ciężkie - potwierdził dr Karol Dudek-Różycki.

Dr Mariusz Czop z AGH relacjonował natomiast, że „w jednym z piezometrów na odpływie wód ze składowiska występują bardzo wysokie stężenia związków azotowych, co jest nietypowe dla takiego obszaru”.

- Związki azotowe z kolei przekraczają normatywy dla wód dobrej jakości nawet pięciokrotnie - podkreślał dr Czop.

Związki te nie są bardzo niebezpieczne, ale - jak podkreślił ekspert - „niepokojące jest to, że w bardzo wysokim stężeniu, przekraczającym 10-krotnie normatywy dla wód o dobrej jakości, występują azotyny”. A te mogą doprowadzić do wielu schorzeń, m.in. sinicy, niedokrwistości, zaburzeń pracy jelit i nowotworów.

Jest źle, ale jakby dobrze

Po naszej publikacji do problemu odniósł się główny inspektor ochrony środowiska, Paweł Ciećko. Zlecił pilną kontrolę z poborem próbek. Dopiero po pół roku otrzymaliśmy wyniki zleconych przez niego badań.

Inspektorzy, podobnie jak naukowcy, stwierdzili obecność na składowiskach metali ciężkich. Lista jest długa.

- Zidentyfikowaliśmy arsen, bar, cynk, chrom, miedź, molibden, nikiel, antymon, selen, żelazo. Do tego jeszcze indeks fenolowy, kadm, ołów i rtęć - wylicza zastępca dyrektora WIOŚ w Krakowie, Ryszard Listwan.

Równocześnie badania Inspektoratu wykazały, że stężenia substancji niebezpiecznych nie przekraczają dopuszczalnych poziomów.

- Mieszczą się one w normach - zaznacza Listwan. Przyznaje przy okazji, że na składowiskach stwierdzono wysokie poziomy chlorków, siarczanów, jonów potasu i sodu oraz wysokie przewodnictwo elektryczne.

Wyjaśnia: - To typowe wskaźniki wody w Wiśle, bo od kilkudziesięciu lat na te składowiska odpady transportowane są systemem hydraulicznym z wykorzystaniem wody z tej rzeki. Ona przenosi swój charakterystyczny skład na to składowisko.

Niemoc inspektorów

- A co z próbką z pizometru, w której naukowcy AHG wykryli wysokie stężenia rtęci? - dopytujemy Ryszarda Listwana, ponieważ próbka nie jest uwzględniona w sprawozdaniu z badań.

- Nie udało się pobrać tej próby dlatego, że nie było cieku w dniu, gdy pobierano próbki - odpowiada Listwan.

To ciekawe, bo - jak ustaliliśmy - próbki pobierano wielokrotnie. Inspektorzy byli na składowisku w 2018 roku pięć razy: 1 sierpnia, 22 sierpnia, 23 sierpnia, 27 sierpnia i 18 października.

- Dlaczego więc nie udało się jej pobrać? - drążymy.

- Nie było to możliwe, gdyż na taki pobór należy złożyć nowe zamówienie w laboratorium w Tarnowie. To musi być wyspecjalizowana w badaniach wód ekipa - wicedyrektor WIOŚ ma gotową odpowiedź i na to pytanie.

Zauważmy jeszcze jedną dziwną rzecz: sprawozdania badań odcieków spod składowisk i wód nasadowych nie są podpisane przez osobę autoryzującą i zatwierdzającą wyniki.

Kolejne wnioski

Do badań odniosła się też dr Agnieszka Policht-Latawiec z Uniwersytetu Rolniczego.

Na składowiskach wykryto również fenole. W wysokich stężeniach powodują zatrucia i uszkodzenia dróg oddechowych.

Zauważa ona, że „analizując wyniki z sierpnia 2018 roku, WIOŚ nie podaje zawartości metali ciężkich w wodzie podziemnej, natomiast w listopadzie już tak”.

- Wyniki w przypadku stężeń ołowiu i rtęci nie są podawane dokładnie: użyto określenia „poniżej wartości”. To jest wartość graniczna dla klasy V. Wprowadza to niepewność, czy podane stężenia są niebezpieczne - czy też nie - dla środowiska i człowieka - zaznacza ekspertka.

I dodaje: - Istotne, że mamy problem z metalami ciężkimi w wodzie, która przedostaje się do gleby i częściowo do wód powierzchniowych.

Wysokie fenole

W badaniach wykonanych przez WIOŚ na składowiskach w Pleszowie wykryto też fenole. To substancje organiczne, niebezpieczne dla ludzi i organizmów wodnych. W wysokich stężeniach mogą powodować ostre zatrucia, uszkodzenia błon śluzowych i dróg oddechowych.

- Związki fenolowe pojawiają się w miejscach takich jak huty oraz tam, gdzie występuje przemysł chemiczny - wyjaśnia dr Policht-Latawiec.

Dr Czop zaznacza: - Indeks fenolowy jest dość niepokojący. Trudno w tym momencie powiedzieć, co jest źródłem fenoli. Trzeba to właśnie ustalić.

Skąd tak różne wyniki badań i ich interpretacja? Dla AGH sytuacja jest jasna: na składowisku w Pleszowie występują wysokie stężenia metali ciężkich. Natomiast według WIOŚ stężenia tych metali mieszczą się w normach.

Okazuje się, że WIOŚ wykonał badania metodą wymywalności, a naukowcy z AGH przebadali odpady metodą roztwarzania.

Badanie metodą wymywalności polega na dodaniu do jednego kilograma odpadów 10 litrów wody (mogą to być mniejsze ilości, ale zawsze z zachowaniem proporcji: 10 do jednego). Po 48 godzinach mieszania odpadu z wodą badany jest skład chemiczny powstałego roztworu. W metodzie tej niemożliwe jest określenie składu fizykochemicznego próbki, a jedynie rozpuszczalnych w wodzie soli występujących w odpadzie.

Naukowcy z AGH przebadali natomiast odpady metodą roztwarzania. Polega ona na upłynnieniu substancji występującej w stanie stałym - np. gleby czy odpadu - przez rozpuszczenie jej w kwasach. W ten sposób poznajemy skład fizykochemiczy.

Obojętność

Edyta Przywora, kierownik Zespołu Gospodarki Odpadami z Departamentu Środowiska Urzędu Marszałkowskiego: - Mamy trzy typy składowisk: odpadów obojętnych, niebezpiecznych i innych niż niebezpieczne i obojętne. Na składowiskach odpadów niebezpiecznych gromadzi się np. odpady azbestowe i ziemię zanieczyszczoną metalami ciężkimi.

Naukowcy z AGH podkreślają, że przedsiębiorcy powinni przedstawiać urzędom skład chemiczny danego odpadu. - To obowiązek przedsiębiorcy. Powinien przygotować kartę charakterystyki odpadu, tj. dokładnie scharakteryzować i zbadać odpad, nie tylko pod kątem jego powstawania, ale też np. składu pierwiastkowego. Dane należy przekazywać służbom, które kwalifikują odpad na właściwy typ składowiska - tłumaczy dr Czop.

Urzędnicze rozmowy, cd.

Więc znów drążymy temat u urzędników. Tym razem pytamy Departament Środowiska Urzędu Marszałkowskiego o to, czy posiada kartę charakterystyki odpadu dla składowisk w krakowskim Pleszowie.

- Nie - odpowiada kierownik Edyta Przywora.

- A czy posiadają państwo wiedzę, co jest na składowisku odpadów składowane?

- Nie znamy składu chemicznego, natomiast mamy wiedzę, jakie kody odpadów mogą być tam deponowane.

Kody odpadów - stworzone w celu usprawnienia gospodarki odpadami - zawierają jedynie informację w zakresie źródła po-wstawania odpadów (np. odpady górnicze, rolnicze czy medyczne) i bardzo ogólną informację o rodzaju odpadu i jego szkodliwości.

Kod odpadu można porównać do numeru przesyłki pocztowej, pozwalającej wprawdzie zidentyfikować nadawcę i odbiorcę oraz rodzaj przesyłki, ale już nie to, co jest w środku.

O charakterystykę odpadu na składowiskach w Pleszowie zapytaliśmy również WIOŚ. Nie otrzymaliśmy jednoznacznej odpowiedzi. Rzecznik jednostki, Magdalena Gala, zapytana, czy WIOŚ posiada kartę charakterystyki odpadu, także odesłała nas do kodów odpadów.

30 marca 2019 wysłaliśmy więc pani rzecznik kolejne pytania ws. składowisk przy ul. Dymarek:

„Czy posiadają Państwo Kartę Charakterystyki Odpadu? Czy posiadają Państwo Podstawową Charakterystykę Odpadu? Czy posiadają Państwo wyniki z corocznych testów zgodności odpadów?”.

Poprosiliśmy również o udostępnienie tych dokumentów, które się w rękach WIOŚ znajdują. W odpowiedzi, przesłanej naszej redakcji 9 kwietnia, Magdalena Gala napisała:

„Ad 1. Nie ma pojęcia karty charakterystyki odpadu. W zależności od składu danego odpadu jest on określany jako niebezpieczny lub inny niż niebezpieczny. Kod odpadu określa wytwórca odpadu na podstawie źródła jego wytwarzania.

Ad. 2. W związku z powyższym nie posiadamy kart charakterystyki odpadu.

Ad. 3. Podczas kontroli składowisk huty przedstawiono testy zgodności dla odpadów deponowanych na składowiskach, co zostało odnotowane w protokole z kontroli. Testy zgodności są wykonywane na zlecenie ArcelorMittal Poland S.A. Oddział w Krakowie przez akredytowane laboratorium i stanowią własność huty”.

Czyste sumienie czystej huty?

Już wcześniej zwróciliśmy się do krakowskiej huty z pytaniem o dokument. W przesłanym nam 21 marca piśmie rzecznik ArcelorMittal, Sylwia Winiarek, przyznała, że przedsiębiorstwo nie posiada karty charakterystyki odpadu. - Posiadamy wymagane prawem dokumenty: podstawową charakterystykę odpadów i wyniki przeprowadzanych corocznych testów zgodności odpadu - wyjaśniła.

Natomiast na początku kwietnia od Tomasza Ślęzaka, członka zarządu i dyrektora ds. ochrony środowiska i energii ArcelorMittal Poland, usłyszeliśmy:

„Posiadamy wszelkie wymagane dokumenty, które potwierdzają i pochodzenie, i skład chemiczny oraz to, czy odpad jest szkodliwy, czy nie. Odpady te poddawane są corocznym badaniom, jest weryfikacja WIOŚ. Są wysyłane do urzędów, które są odpowiedzialne za sprawdzanie standardów. Wyniki nie wykazują szkodliwych substancji - zapewnił Tomasz Ślęzak.

Jednak dopytywany, czy „są tam metale ciężkie”, przyznał: - Metali ciężkich na pewno by się pani doszukała, natomiast ich zawartość z całą pewnością mieści się w granicach norm. Chodzi o normy zawarte w rozporządzeniu ministra gospodarki z 16 lipca 2015 roku ws. dopuszczenia odpadów do składowania na składowiskach.

I dodał: - Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska zrobił w zeszłym roku bardzo szczegółowe badania, które potwierdzają to, co my przekazujemy. My nie mamy tajemnic w tej kwestii. Mogą państwo sobie spokojnie te informacje zdobyć. Jeśli chodzi o ten temat, panujemy cały czas nad sytuacją. Przy istniejącym reżimie prawnym nie mamy problemu - podkreślał Ślęzak.

I dalej: - To jest składowisko popiołów. Skład chemiczny tego materiału w zasadzie umożliwia wykorzystanie go w przemyśle cementowym. W tej chwili - to nie jest moda - duża część popiołów wytwarzanych przez zawodowe elektrownie, elektrociepłownie trafia do cementowni. Tak naprawdę mamy do czynienia dokładnie z tym samym materiałem. Można go wykorzystać w produkcji różnych materiałów budowlanych przez mieszanie go z innymi materiałami. Nadaje się on doskonale do umacniania wałów przy rzekach - wyjaśnił ponadto członek zarządu ArcelorMittal Poland.

Kolejne badania

W związku z rozbieżnościami w wynikach badań dot. szkodliwości odpadów składowanych przy ul. Dymarek wystąpiliśmy do WIOŚ w Krakowie o przeprowadzenie kolejnych badań: tym razem wspólnie z naukowcami z AGH i w obecności dziennikarzy.

Dr Mariusz Czop: - Jeżeli tylko będzie taka wola służb ochrony środowiska, jesteśmy gotowi - ja osobiście oraz członkowie mojego zespołu - żeby w-takich badaniach uczestniczyć.

Przedstawiciele Inspektoratu twierdzą, że również - dla pełnego wyjaśnienia sprawy - są otwarci na kolejne badania. Tak zapewnia Ryszard Listwan.

Do momentu publikacji tego tekstu przedstawiciele ArcelorMittal Poland, mimo próśb, nie udostępnili nam wyników corocznych testów odpadów ani ich podstawowej charakterystyki.

Ale jesteśmy cierpliwi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Ołów, rtęć, kadm. Ścieki z huty obok pól uprawnych. Pełno w nich paskudztwa - Dziennik Polski