Opolscy rolnicy nie zamierzają dopłacać do kosztownego hobby myśliwych

Krzysztof Świderski
Na Opolszczyźnie największe szkody w rolniczych uprawach i na łąkach powodują dziki.
Na Opolszczyźnie największe szkody w rolniczych uprawach i na łąkach powodują dziki. Piotr Stoliński
Rolnicy chcą, by w nowym prawie łowieckim uwzględniono ich postulaty dotyczące m.in. odszkodowań za straty wyrządzone przez dziką zwierzynę.

 

Nowelizacja prawa łowieckiego jest konieczna, bo Trybunał Konstytucyjny orzekł w ub.r., że tworzenie obwodów łowieckich i polowania na prywatnych gruntach naruszają prawo własności.

 

Zmian w przepisach obowiązujących myśliwych chcieli także rolnicy.

Tymczasem PiS nieoczekiwanie wycofało z Sejmu projekt nowelizacji prawa łowieckiego.

 

Powodem najprawdopodobniej były protesty organizacji społecznych, które domagały się m.in. jasno sprecyzowanego zakazu udziału dzieci w polowaniach czy zawarty w projekcie kontrowersyjny zapis zezwalający myśliwym na posiadanie broni krótkiej - pistoletów i rewolwerów.

 

- Jeśli posłowie nie uchwalą niczego nowego do 21 stycznia, kiedy uprawomocni się wyrok trybunału, czeka nas wielki bałagan - ostrzega Herbert Czaja, prezes Opolskiej Izby Rolniczej. - Politycy będą gadać, a rolnicy tylko stracą. Nie będzie choćby podstawy do wypłaty odszkodowań za straty łowieckie.

 

Rolnicy mają świadomość, że koła łowieckie same nie udźwigną rzeczywistych kosztów szkód

 

Jak mówi Wojciech Plewka, łowczy okręgowy, Polski Związek Łowiecki wypłaca opolskim rolnikom około 3,2 mln zł odszkodowań rocznie.

W skali kraju jest to około 78 milionów. Straty w uprawach powodują głównie dziki, sarny i jelenie.

 

- Najwięcej problemów rolnicy mają z dzikami, buchtują w ziemniakach i dosłownie przeorują łąki w poszukiwaniu pędraków - wyjaśnia Herbert Czaja. - O ile ziemniaki można kupić, to siana - paszy niezbędnej w hodowli - nikt nie produkuje na sprzedaż. Takiej straty nie wyrówna rolnikowi żadne odszkodowanie.

 

Rolnicy chcą, żeby do odszkodowań za straty wyrządzone przez zwierzynę łowną, która jest dobrem narodowym, dokładał się jej właściciel, czyli skarb państwa.

- Wnioskowaliśmy o to, bo mamy świadomość, że koła łowieckie same nie udźwigną rzeczywistych kosztów szkód - tłumaczy Herbert Czaja. - Niestety, w projekcie nowelizacji nie doczytałem się zapisów jasno odpowiadających naszym oczekiwaniom. Chcielibyśmy też, by właściciele gruntów mieli większy wpływ na szacowanie rzeczywistych strat i wysokości odszkodowań. Rozumiem, że koła łowieckie chcą płacić jak najmniej, ale nie zamierzamy dopłacać do kosztownego hobby ich członków.

 

Łowczy Wojciech Plewka przekonuje jednak, że na Opolszczyźnie nie ma praktycznie sporów dotyczących wysokości odszkodowań.

- W minionym roku z 2500 protokołów wstępnych i końcowych PZŁ zaledwie trzy zaskarżono do sądu – podkreśla Plewka.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Opolscy rolnicy nie zamierzają dopłacać do kosztownego hobby myśliwych - Nowa Trybuna Opolska