Porzeczki dobijają plantatorów. "Jeśli je zbiorę, to zbankrutuję"

Anna Koział-Ogorzałek
Józef Foks uważa, że sprzedaż owoców w skupach do przetwórstwa się nie opłaca, dlatego woli handlować na rynku. Dzisiaj cena porzeczek na bazarze wynosiła 3 zł za kg, borówki - 12 zł za kg
Józef Foks uważa, że sprzedaż owoców w skupach do przetwórstwa się nie opłaca, dlatego woli handlować na rynku. Dzisiaj cena porzeczek na bazarze wynosiła 3 zł za kg, borówki - 12 zł za kg Anna Koział-Ogorzałek
Sadownicy narzekają na upały i niskie ceny m.in. porzeczek, truskawek, malin. Producenci owoców miękkich ponoszą straty, bo ceny są nawet poniżej kosztów zbierania. Pięć groszy do każdego sprzedanego kilograma czarnej porzeczki będzie musiał dopłacić Krzysztof Kurzeja z Łącka. Jego plantacja może wydać 20 ton owoców - Jeśli je zbiorę, to zbankrutuję - mówi rolnik.

Cena kilograma porzeczki w skupie nie przekracza 45 groszy. Spadek jest gwałtowny, bo w 2014 r. była prawie dwukrotnie wyższa. A i wtedy mieściła się na granicy opłacalności. - Byłoby idealnie, gdyby za kilogram płacono półtora złotego - mówi Kurzeja. - Wtedy można by wyjść na swoje. Teraz plantacja jest ekstrawagancją, do której się dopłaca.

 

Ekspert rynku owocowego Irena Strojewska przekonuje, że w Polsce od lat jest wysoka nadprodukcja porzeczek. Rynek nie jest w stanie wchłonąć takiej ilości owoców, dlatego plantatorom oferuje się ceny poniżej kosztów produkcji. Taki argument nie przekonuje Józefa Sułkowskiego, wiceprezesa Spółdzielni Ogrodniczej Ziemi Sądeckiej, który jednocześnie prowadzi gospodarstwo sadownicze w Stroniu pod Limanową.

- Mówi się, że w kraju jest ogromna nadprodukcja porzeczki, a tymczasem w zbiornikach przetwórni nagle znajduje się miejsce dla tych owoców, gdy ich cena spada do żenującego poziomu - zauważa Józef Sułkowski.

Właściciele ogromnych plantacji nie są w stanie sprzedać owoców na bazarach. Można tam znaleźć klientów na 100 kilogramów, ale nie 20 ton. - Chyba zlikwiduję uprawę, żeby mnie nie zrujnowała - przewiduje Krzysztof Kurzeja. 

Owoce znacznie szybciej dojrzewają niż rok temu. Pojawiły się już polskie śliwki, brzoskwinie, borówka amerykańska, wszystko za sprawą upałów. Odbija się to jednak na cenach.

- W skupach płacą poniżej kosztów produkcji za maliny, porzeczki, agrest i truskawki - mówi Józef Sułkowski, wiceprezes Spółdzielni Ogrodniczej Ziemi Sądeckiej, który w Stroniu koło Limanowej prowadzi rodzinne gospodarstwo sadownicze. - Sprzedaż nie pokrywa nawet kosztów wynagrodzenia zbieraczy. Dla plantatorów to bankructwo. 

Początek sezonu zapowiadał się bardzo dobrze. Drzewa i krzewy owocowe ładnie dojrzewały. Zima była łagodna, wiosną nie było dużych przymrozków. Owoce ładnie się zawiązały i dojrzewały. 

- Obecna pogoda może wyrządzić ogromne straty w gospodarstwach sadowniczych  - zauważa Irena Strojewska z Instytutu Ekonomii Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej w Warszawie.

- Obecna pogoda może wyrządzić ogromne straty w gospodarstwach sadowniczych  - zauważa Irena Strojewska z Instytutu Ekonomii Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej w Warszawie.

Straty już mogą liczyć producenci malin i porzeczek. - W temperaturze powyżej 35 stopni owoce te szybciej dojrzewają i tracą wartości odżywcze, dochodzi do ich poparzeń, są to np. czerwone plamy na malinach - dodaje Sułkowski. - Kumuluje się dojrzewanie odmian wczesnych i późnych owoców jagodowych, a zbiory nie będą trwały dwa trzy tygodnie, tylko jeden.

 

Aktualne ceny porzeczek wynoszą 35-40 groszy. Jak podkreśla Irena Strojewska, uprawa porzeczek jest nieopłacalna, bo od kilku lat panuje wysoka podaż i brakuje zbytu. Wielu rolnikom nie opłaca się zbieranie tych owoców. - Konieczne jest zmniejszenie obszaru produkcji. Jeśli ktoś planuje założyć plantację, powinien dokładnie obserwować rynek, żeby nie ponieść strat - dodaje Strojewska. Ceny agrestu są o 30 proc. niższe niż rok temu i wynoszą ok. 1,8 zł za kilogram. 

 

Jan Liptak w Żmiącej uprawia wiśnie. Zauważył, że zbiory będą zdecydowanie niższe niż rok temu. Wszystko przez gwałtowne opady deszczu w drugiej połowie maja i ostatnie wysokie temperatury. - Owoce ładnie się zawiązały, ale wiele zaczęło żółknąć i opadło jeszcze przed dojrzeniem- podkreśla sadownik.   

Irena Strojewska przewiduje, że cena wiśni może być wyższa niż rok temu, bo na świecie ich brakuje. Niepokojący dla naszych producentów był ubiegły tydzień. Kilka dni przed polskim zbiorem pojawiły się wiśnie z Węgier po 1,2 zł za kilogram do tłoczenia i 1,4 zł do mrożenia.

Największymi optymistami powinni być producenci jabłek. Zeszły rok wcale nie okazał się tak słaby jak zapowiadano, a embargo rosyjskie nie takie straszne. Dzięki promocji i pozyskiwaniu nowych rynków zbytu, wzrósł ich eksport. Grupy producenckie i Ministerstwo Gospodarki negocjują sprzedaż do Kanady i Stanów Zjednoczonych. Polskie jabłka sprzedawane są do Afryki Północnej i Azji. Ponadto w kraju wzrosło spożycie tych owoców. W tym roku jemy 2 kg jabłek więcej niż rok temu.

 

- Średnia cena delikatesowych powinna być na poziomie 2,50 zł, tj. 30 groszy więcej niż w ubiegłym roku. Prognoza dotycząca jabłek przemysłowych też jest optymistyczna - podkreśla Irena Strojewska. 
Jesienią ubiegłego roku jabłka skupowane były za 10-30 gr. Stracili na tym mali producenci, tylko największym udało się przetrwać kryzys. 

- 80 procent jabłek poszło w cenie równej kosztom produkcji lub poniżej - wylicza Jan Antkiewicz, prezes Spółdzielni Ogrodniczej Gór-Sad w Górze Świętego Jana. - Wygrała na tym garstka producentów, która przechowywała owoce i w kwietniu sprzedała je po znacznie wyższej cenie. Nikt nie spodziewał się, że jabłek będzie brakować. Baza przechowalni nie jest jeszcze aż tak dobrze rozbudowana i nie każdy sadownik może sobie pozwolić na przetrzymanie jabłek przez kilka miesięcy. Większość trafia od razu do skupu. 

 

Według prezesa Spółdzielni Ogrodniczej Gór-Sad, zbiory jabłek zapowiadają się gorzej niż rok temu. - Jabłonie mają tendencję do przemiennego owocowania i gdy jeden rok jest lepszy, to w kolejnym słabiej kwitną i są mniejsze plony - wyjaśnia. 

Wiceprezes Sułkowski przyznaje, że skutkiem embarga rosyjskiego jest duże zainteresowanie polskim jabłkiem i jego promocja na świecie. - Dużo się mówi o jego walorach i dobrze - dodaje.

 

Źródło: Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Porzeczki dobijają plantatorów. "Jeśli je zbiorę, to zbankrutuję" - Gazeta Krakowska