Ptasia grypa w Lubuskiem. Mieszkańcy Muszkowa boją się o swoje kury

Anna Rimke
Anna Rimke
Mąż Katarzyny Kud, pan Krzysztof do kurnika wchodzi tylko w specjalnym kombinezonie i przez matę odkażającą
Mąż Katarzyny Kud, pan Krzysztof do kurnika wchodzi tylko w specjalnym kombinezonie i przez matę odkażającą Katarzyna Kud
- Straszą nas, że z policją wrócą i zagazują nam drób –mówi Katarzyna Kud z Muszkowa w gminie Krzeszyce. W ubiegłym tygodniu na fermie w tej miejscowości wykryto ptasią grypę. Wybito tam 95 tys. indyków.

W czwartek w ubiegłym tygodniu do gospodarstw w Muszkowie przyszli pracownicy Powiatowego Inspektora Sanitarnego i kazali wybić ptactwo domowe. – Najpierw się przestraszyliśmy. I od razu zabiliśmy 60 kur, 10 perliczek i kaczkę – opowiada Katarzyna Kud z Muszkowa. Ale, jak relacjonuje, potem mieszkańcy zaczęli się zastanawiać, dlaczego niby mają to robić? Na fermie, na której wykryto ptasią grypę, wybito indyki z sześciu kurników. Dziewięć jeszcze zostało. – Skoro tam nie trzeba wszystkiego wybijać, to dlaczego my mamy to robić? – dziwi się kobieta.

O ognisku ptasiej grypy CZYTAJ: Ptasia grypa w Lubuskiem. Ognisko wirusa na fermie indyków w gminie Krzeszyce w powiecie sulęcińskim

Twierdzi, że zapytali zarówno w wojewódzkim, jak i powiatowym inspektoracie weterynarii, czy faktycznie został wydany nakaz wybicia drobiu w ich wsi. – Usłyszeliśmy, że nie. Ale w piątek znów pojawili się pracownicy z inspektoratu, żeby sprawdzić, czy już zabiliśmy cały drób. Poprosiliśmy o dokument z takimi wytycznymi. Jeden pan powiedział, że wróci z nakazem. Drugi, że z policją. Ale póki co nie wrócili – opowiada pani Katarzyna. W jej gospodarstwie kury są trzymane dla jajek. Więc zabicie ich oznacza brak jaj, które szczególnie przed świętami sprzedawali. – A zabita kura nadaje się jedynie na rosół. Bo mięso jest z niej zbyt twarde do jedzenia – tłumaczy kobieta. U niej w gospodarstwie zostało jeszcze 20 starych i 20 młodych niosek. – Jedna z sąsiadek mało zawału nie dostała, jak usłyszała, że ma zabić kury. Bo przecież z tych jaj miała jakiś dochód, a jak je wybije, to nic jej nie zostanie – opowiada K. Kud.

Pani Katarzyna podkreśla, że wszystkie środki ostrożności, jakie trzeba zastosować przy ptasiej grypie, zastosowali. - Nie wypuszczamy drobiu na dwór, mamy maty odkażające, kombinezon do wchodzenia do kurnika – opowiada.

Trwa głosowanie...

Czy wybijanie drobiu "na wszelki wypadek" uważasz za dobrą metodę na walkę z ptasią grypą?

Zapytaliśmy zastępcę Powiatowego Lekarza Weterynarii w Sulęcinie, czy faktycznie gospodarze z Muszkowa muszą wybić ptactwo domowe? – Jeszcze takiego nakazu nie ma. Ale sytuacja jest rozwojowa i jeśli odkryjemy kolejne ognisko ptasiej grypy, to pewnie go wydamy – mówi Jarosław Smaga. Twierdzi, że gospodarze ze strefy zapowietrzonej póki co byli tylko informowani, że lepiej gdyby z własnej inicjatywy wybili drób, bo w momencie, kiedy to inspektorat będzie likwidował ptactwo, to trafi ono do utylizacji. Teraz właściciele mogą zabity drób przeznaczyć do jedzenia. Nawet gdyby był zarażony H5N8, ponieważ wirus szybko ginie przy obróbce cieplnej.

J. Smaga podkreśla, że w jego opinii lepiej żeby małe gospodarstwa nie czekały na odgórną decyzję i zlikwidowały ptactwo. – Po co nam kolejne ogniska ptasiej grypy? Przecież ten wirus roznosi się w powietrzu – mówi zastępca powiatowego lekarza weterynarii. Przyznaje jednocześnie, że jeśli potwierdzą się kolejne przypadki ptasiej grypy (a co za tym idzie, decyzja o zagazowaniu drobiu), to przyzagrodowe ptactwo będzie likwidowane na końcu. Najpierw duże skupiska, czyli fermy. Teoretycznie więc małe gospodarstwa nadal będą miały szanse same wybić swój drób.

O ognisku ASF w Niedoradzu CZYTAJ: Pierwsze w zachodniej Polsce ognisko ASF na fermie świń w Niedoradzu. Stado liczące 20 tysięcy sztuk jest likwidowane. Zamknięta część drogi

Po tym, jak w gminie Krzeszyce wykryto ptasią grypę, burmistrz Otynia zaapelowała do mieszkańców, aby zamykali swój drób w kurnikach. W gminie jest jedna z większych ferm kurzych w Polsce. Nie brakuje też mieszkańców wsi, którzy na własne potrzeby hodują drób. – Staramy się uniknąć kolejnego nieszczęścia. Dlatego rozwaga i ostrożność są bardzo potrzebne w tym momencie - mówi burmistrz Otynia Barbara Wróblewska .Wcześniej na fermie świń w Niedoradzu pojawiło się ognisko ASF. Trzeba było tam zutylizować 20 tys. świń.

Pobierz bezpłatną aplikację Gazety Lubuskiej i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ptasia grypa w Lubuskiem. Mieszkańcy Muszkowa boją się o swoje kury - Gazeta Lubuska