Rolnictwo nie musi szkodzić pszczołom [ROZMOWA]

Rozmawiał Wawrzyniec Rozenberg
Przydomowa pasieka Stanisława Kota to 64 ule
Przydomowa pasieka Stanisława Kota to 64 ule Wawrzyniec Rozenberg
Rolnik Stanisław Kot z Rębielcza mówi o miodzie, o tym, że rolnictwo nie musi szkodzić owadom i czego politycy mogą nauczyć się od pszczół.

Ile hektarów ma pana gospodarstwo?
Do niedawna uprawiałem 200 ha i niedawno dokupiłem 4 ha. Gospodarzę wspólnie z synem i zięciem. Sprzętu mamy wystarczająco dużo, bo są programy UE, które pozwalają na zakup nowoczesnych maszyn po dobrych cenach. Mam czas, aby poświęcić go na moje hobby. Są nim pszczoły. Pasieka przydomowa to 64 ule. Lubię te, jakże pożyteczne owady. Właśnie dobieram się do ich Pszczółkowskiego Miodu Lipcowego, który jest zapisany, jako produkt regionalny. Każdy z Koła Pszczelarskiego w Pszczółkach może sprzedać od razu cały jego zapas.

Czym różnią się wasze pszczoły od innych?
Moje są lepsze od wszystkich innych, bo ja z nimi rozmawiam, a one nie robią mi krzywdy i są pracowite. Miód z każdego terenu jest inny. Wynika to z roślin, chwastów, pogody, rodzaju lasów, upraw i innych czynników. Nie da się podrobić Miodu Pszczółkowskiego. Produkujemy go w warunkach zalecanych przez Unię Europejską.

Czy rolnicy mogą uprawiać pola w zgodzie z pszczelarzami?
Oczywiście. Zabiegi agrochemiczne nie szkodzą pszczołom, jeśli tylko są odpowiednio prowadzone. Firmy, koncerny chemiczne zamieszczają w instrukcjach do swoich produktów, że nie jest on szkodliwy dla pszczół i na tym się kończy. Tymczasem każdy oprysk szkodzi, jeśli wykonywany jest przed godziną 19. W tym czasie pszczoły są już w ulach z dala od opryskiwaczy. W naszym gospodarstwie zabiegi takie robimy najczęściej w nocy. Nowoczesne maszyny są do tego przygotowane. Jeśli któryś z rolników wykonuje opryski w południe, to niszczy wiele pszczelich rodzin. Sądzę, że wynika to ze zwykłej nieświadomości. Z mojej obserwacji wynika, że nawożenie chemiczne pól jest raczej obojętne pszczołom.

Jakie zapowiadają się plony miodu i zbóż w tym roku?
W moim gospodarstwie dochody z miodu nie mają żadnego znaczenia. To moje hobby, odpoczynek po ciężkiej pracy w polu. Jestem już w wieku emerytalnym i czasem zastanawiam się, czy nie sprzedać mojej ulubionej pasieki, bo sił do pracy coraz mniej. A z drugiej strony, czyż jest piękniejsza melodia od brzęczenia pszczół. Miodu majowego było niewiele. Pszczoły zbudziły się już w lutym, ale potem było zimno i częściowo wymarzły. W czerwcu rodziny pszczele odrodziły się na dobre, ale była susza, i nektaru w kwiatach było mniej, niż w innych latach. W lipcu jest dobrze. Moje pszczoły latają na grykę i do kwitnących lip. Natomiast plony pszenicy i rzepaku oceniam na 30 proc. niższe, niż w roku ubiegłym. W przypadku upraw jarych różnica będzie jeszcze większa. Jakie będą ceny płodów i jak się będą wahać, tego w gospodarce rynkowej nie można wywróżyć. Mamy duże silosy, więc większą część plonów przechowujemy i sprzedajemy w dogodnym dla nas okresie.  

Czego od pszczół mogą uczyć się politycy w okresie kampanii wyborczej?
Świat polityki różni się od świata przyrody, ale sądzę, że warto podziwiać pokorę pszczół ich cierpliwość i pracowitość na rzecz większej społeczności. Życzę politykom, by przyglądali się przyrodzie i wyciągali wnioski dla społecznej działalności.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rolnictwo nie musi szkodzić pszczołom [ROZMOWA] - Dziennik Bałtycki