Rolnicy chcą rozmawiać z posłami o giełdzie i zającach

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Rejon Proszowic to zagłębie warzywne bez giełdy rolnej z prawdziwego zdarzenia
Rejon Proszowic to zagłębie warzywne bez giełdy rolnej z prawdziwego zdarzenia Aleksander Gąciarz
Plantatorom warzyw udało się doprowadzić do tego, że członkowie sejmowej Komisja Rolnictwa przyjadą w październiku do Igołomi. Mają się zająć sprawą organizacji w tym miejscu dużej giełdy rolnej oraz szkód jakie na polach wyrządzają dzikie zwierzęta.

Zdaniem Zbigniewa Orzechowskiego, prezesa Ogólnopolskiego Związku Producentów Warzyw z siedzibą w Proszowicach, Igołomia to idealne miejsce na lokalizację giełdy rolnej z prawdziwego zdarzenia. - Najpierw myśleliśmy o Proszowicach. Okazało się jednak, że miasto nie posiada odpowiednio dużego terenu, a giełda na gruntach prywatnych nas nie interesuje.

Braliśmy pod uwagę Nowe Brzesko, ale tam z kolei są tereny zalewowe. Ostatecznie wskazaliśmy teren w Igołomi, użytkowany przez spółkę Polan. Jest to dobra lokalizacja, duża powierzchnia, z odpowiednim dojazdem - przekonuje prezes Orzechowski. A dodatkowy, być może najważniejszy argument jest taki, że Igołomia to jedno z centrów warzywnego zagłębia, jakim jest szeroko rozumiany rejon Proszowic. Towaru jest tu zatem pod dostatkiem.

Chcą, żeby było tak, jak w Broniszach

Plantatorzy nie kryją, że marzy im się przedsięwzięcie porównywalne rozmachem do Broniszów, siedziby Warszawskiego Rolno-Spożywczego Rynku Hurtowego. Przekonują, że krakowska giełda Rybitwy jest za mała, za ciasna i nie przystaje do współczesnych standardów. Poza tym jest w rękach prywatnych. - Mówi się, że ma powstać Narodowy Holding Spożywczy. Tymczasem krakowska giełda jest spółką prywatną i nie wejdzie w jego skład.

My chcemy, żeby giełda powstała przy udziale państwa, naszego związku i lokalnych samorządów. Rolnicy też się tego domagają. Chcą mieć giełdę większą, przestronniejszą, z lepszym dojazdem - przekonuje Zbigniew Orzechowski. Dla porównania: o ile plac hurtowy na Rybitwach zajmuje ponad 7 hektarów, w Igołomi Skarb Państwa dysponuje terenem o powierzchni ponad 70 ha. Poza samym terenem do handlu mogłyby tu powstać przetwórnie i przechowalnie.

Zdaniem Roberta Piorunowicza, rolnika z Posiłowa, giełda wpłynie na rozwój małych gospodarstw, które dominują w tym rejonie. - Mam nadzieję, że jak członkowie Komisji Rolnictwa do nas przyjadą, to decyzja w tej sprawie już będzie podjęta.

Również prezes Orzechowski liczy, że decyzja o lokalizacji giełdy w Igołomi to kwestia najbliższego czasu. - Były minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel twierdził, że przygotowanie dokumentacji dla giełdy to jest kwestia pół roku. Natomiast jakie jest stanowisko ministra Ardanowskiego tego jeszcze nie wiemy, ale ma to być wiadome we wrześniu - tłumaczy.

Zając, który powraca jak bumerang

Ale nie tylko o przyszłej giełdzie rolnicy chcą rozmawiać z posłami. Wyjazdowe posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi chcą wykorzystać do tego, by po raz kolejny poruszyć problem szkód wyrządzanych w uprawach przez dzikie zwierzęta. O konflikcie na linii rolnicy - myśliwi pisaliśmy wielokrotnie. Pierwsi skarżą się, że sarny i zające sieją spustoszenie w uprawach, domagając się ograniczenia liczby dzikich zwierząt. Myśliwi z kolei odpowiadają, że winne nie jest nadmierne pogłowie zwierząt, a charakter upraw w rejonie Proszowic.

Główny problem polega na tym, że o ile za szkody wyrządzone przez dziki czy sarny rolnik może domagać się odszkodowania od koła łowieckiego, to za szkody spowodowane przez zające już nie. Zmienić to mogą tylko parlamentarzyści. - Cały czas o to walczymy. Chcemy, aby zając znalazł się na liście zwierząt, za których szkody należy się rekompensata. Opór jest jednak ogromny. Mamy wrażenie, że wszystkim zależy, aby nic się w tej sprawi nie zmieniło - uważa Robert Piorunowicz.

A Zbigniew Orzechowski dodaje: - Nie jest naszym celem niszczenie łowiectwa. Chcemy tylko, żeby straty, jakie czyni zwierzyna dzika były uczciwe szacowane i były za to wpłacane odszkodowania - mówi i zwraca uwagę, że coraz większa grupa plantatorów, broniąc upraw przed zwierzętami, ogradza swoje pola drucianą siatką. - Kiedyś tego problemu nie było. Mamy wrażenie, że sytuacja wymknęła się spod kontroli - przekonuje.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rolnicy chcą rozmawiać z posłami o giełdzie i zającach - Dziennik Polski