Na Ranczu Laszki żyją konie, ponad setka kóz, krowy, króliki, gęsi, kaczki, a nawet pająki ptaszniki. W bramce witają gości trzy przyjazne psy - Rabi, Lola i Pusia. Z dziury w szopie z ciekawością spoglądają kocięta. Niedawno znalazły schronienie w gospodarstwie Emilii Korolczuk, po tym jak ktoś wyrzucił je przy drodze. To kolejne istnienia, które uratowała przed najgorszym losem. Kobieta ma ogromne serce dla zwierząt.
Ranczo Laszki znów jest otwarte dla gości
Sympatyczną i zaradną rolniczkę poznaliśmy dzięki programowi "Rolnicy. Podlasie". Od czasu emisji serialu gospodyni z Laszek cieszy się sławą. Jej fani tłumnie odwiedzali ranczo. Na jakiś czas wizyty zostały jednak wstrzymane. Powodem była kolejna fala pandemii i zmiany w życiu osobistym rolniczki. W maju na świat przyszła nowa ranczerka - Laura. Emilia w pełni poświęciła się opiece nad córeczką, ale nie zapomniała o swoich fanach.
- Ponownie otwieramy się na odwiedziny - mówi Emilia Korolczuk. - Codziennie, o każdej pełnej godzinie 12, 14 i 16 można odwiedzać ranczo. Jest jeden warunek. Trzeba umówić się telefonicznie. Grupa odwiedzających może liczyć do 15 osób. Inaczej mój kontakt z gośćmi jest utrudniony. Mam nadzieję, że taki układ ograniczy chociaż w jakimś stopniu odwiedziny w dziwnych godzinach, np. o 7 rano, kiedy mamy obrządki przy zwierzętach albo o godz. 20 kiedy chcemy mieć już spokój i czas dla siebie - tłumaczy rolniczka.
Bohaterka serialu "Rolnicy. Podlasie" w ostatnich miesiącach skarżyła się na problemy z nachalnymi fanami. Popularność nie zawsze jest dla niej powodem do radości. Zwłaszcza, gdy ludzie z różnych części Polski przyjeżdżają do jej gospodarstwa i bez pytania wchodzą na posesję. Rolniczka wiele razy zwracała się z prośbą do fanów, by uszanowali jej prywatność. Głuche telefony i wizyty o absurdalnych porach są dla niej uciążliwe.
- Zdarza się nadal, że ktoś przyjdzie o dziwnej porze i chce np. zrobić sobie ze mną zdjęcie albo kupić ser. Ustaliłam godziny odwiedzin na ranczu i nie ma opcji, że przerwę obrządki, by robić selfie. Bardzo chcę, by uszanowano mój czas - podkreśla Emilia.
Grafik gospodyni jest bardzo napięty. Musi połączyć opiekę nad dzieckiem i codzienne obrządki przy zwierzętach. Oprócz tego produkuje kozie sery i owcze jogurty, które można kupić na ranczu.
- Wstajemy bardzo wcześnie, by wyrobić się ze wszystkim. Dojenie kóz, krów i owiec pochłania sporo czasu. Później trzeba popracować przy serach. O godz. 12 witam już pierwsze osoby, które umówiły się na zwiedzanie gospodarstwa. Na oprowadzenie poświęcam godzinkę. Wracam do robienia serów. O godz. 14 przychodzą kolejne osoby. Jeśli wizyta się przedłuży, to niestety kosztem mojego obiadu - śmieje się rolniczka.
Lubi opowiadać o zwierzętach i życiu na wsi. Historiami o swoich ukochanych podopiecznych sypie jak z rękawa. Godzina spędzona w towarzystwie sympatycznej rolniczki mija zdecydowanie za szybko.
Emilia od lat kontynuuje swoją misję. Kobieta ratuje biedne zwierzęta i uczy szacunku do nich. Chce pokazać ludziom jak wygląda życie i praca w gospodarstwie. To dlatego jej ranczo jest otwarte na zwiedzanie. I pełni funkcję edukacyjną. Gospodarstwo warto odwiedzić z dziećmi, by mogły obcować ze zwierzętami i czegoś się o nich nauczyć.
Wizytę w gospodarstwie Emilii Korolczuk można umówić dzwoniąc pod numer telefonu: 507892168. Na miejscu jest możliwość zakupienia owsa i karmienia nim zwierząt podczas spaceru po ranczu.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?