Rolnicy protestowali, bo mają zastrzeżenia do przetargu. Pod siedzibą Biebrzańskiego Parku Narodowego wysypali obornik [ZDJĘCIA]

Barbara Kociakowska
Około 30 rolników protestowało dziś pod siedzibą Biebrzańskiego Parku Narodowego. - Chcielibyśmy unieważnić przetarg z 15 marca – tłumaczy Dariusz Ciochanowski, rolnik z Goniądza. Mówi, że grunty zostały podzielone na zbyt duże kompleksy. Poza tym rolnicy nie mieli żadnych informacji o przetargu - nie było ich ani w gminach, ani u sołtysów.

Dariusz Ciochanowski nie ukrywa, że rolnicy z doliny Biebrzy, którym ze względu na sąsiedztwo parku i dużą liczbę zwierzyny, o wiele trudniej jest prowadzić gospodarstwa, też chcieliby zarobić na koszeniu łąk. Można za to otrzymać duże dopłaty z programów rolno-środowiskowych.

- Na istnieniu Biebrzańskiego Parku Narodowego tracą okoliczni rolnicy – dodaje Grzegorz Szklanko. – Wszystkie zwierzęta: dziki, łosie, gęsi, żurawie żywią się na naszych polach, a my nie możemy korzystać z nadbiebrzańskich łąk.

Gospodarze znad Biebrzy chcą, by to właśnie oni (a nie przedsiębiorczy mieszkańcy Warszawy) w pierwszej kolejności mogli korzystać z łąk. Grzegorz Szklanko jest mieszkańcem wsi Łazy w gm. Goniądz. Jak mówi, w pobliżu są ładne działki i chciałby móc wydzierżawić trzy hektary, bo więcej nie potrzebuje. Trawę wykorzystałby przede wszystkim na ściółkę dla bydła.

- Ale takie działki nie są wystawiane do przetargu – podkreśla rolnik ze wsi Łazy.- Ja nie potrzebuję 100 ha. Ci , którzy wynajmują takie kompleksy, zarabiają krocie, a my tracimy.

Rolnicy mają świadomość, że dyrektor parku nie ma możliwości zorganizowania przetargu ograniczonego (tylko dla okolicznych rolników), ale twierdzą, że mógłby przynajmniej wystawić do przetargu działki bardziej dopasowane do potrzeb gospodarzy – mniejsze i położone w pobliżu wsi.

Czytaj też: I Podlaska Gala Mleczna. Najlepsi hodowcy bydła w woj. podlaskim nagrodzeni (zdjęcia)

Z protestującymi rolnikami rozmawiał Andrzej Grygoruk, dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego. Zauważył, że istnieje możliwość złożenia wniosku na tzw. pozyskiwanie biomasy. Wówczas rolnik może jednorazowo wydzierżawić łąki i zebrać z nich trawę.

Jednak gospodarze tłumaczą, że rozwiązanie takie jest dla nich niekorzystne. Bo wówczas są pozbawieni dopłat rolno-środowiskowych z powodu których biebrzańskie łąki stały się tak łakomym kąskiem. W dodatku za hektar trzeba zapłacić 450 zł plus VAT. To się nie opłaca.

- Ktoś chyba sobie żartuje sądząc, że my złożymy wnioski o pozyskanie biomasy, a kto inny weźmie za to pieniądze – mówi Dariusz Ciochanowski.

Andrzej Grygoruk, dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego mówi, że do ostatniego przetargu wystawił działki o różnej powierzchni. Były nie tylko takie o powierzchni 100 hektarów, wiele z nich miało poniżej 10 ha. Tłumaczy, że trudno jest dzielić działki w nieskończoność. Zwraca uwagę na fakt, że w BPN jest 16 tys. ha użytków, z czego 3 tys. ha są własnością skarbu państwa, a 13 tys. ha rolników. Mogą się więc poruszać w przestrzeni działek prywatnych, które nie są użytkowane.

10 kwietnia rolnicy wybierają się do Warszawy, by przedstawić swój problem na sejmowej komisji rolnictwa. Zabiegają o to, by organizować na dzierżawę łąk przetargi ograniczone - skierowane do okolicznych rolników. Dopiero na to, czego nie zagospodarują rolnicy, ogłosić przetarg nieograniczony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo