Spis treści
Ubezpieczenie od powodzi teraz ma znaczenie?
Większość rolników ubezpieczyła dobytek, ale częściowo. Niewielki procent stanowią ci, co polisy nie mają wcale. Ze statystyk wynika, że 75 proc. polskich rolników wykupuje ubezpieczenie na budynki gospodarcze, co drugi gospodarz ubezpiecza maszyny, a co czwarty - zwierzęta hodowlane.
Mniejszą grupę, ok. 23 proc., stanowią zwolennicy ubezpieczenia ruchomości domowych, np. sprzętu RTV, mebli czy biżuterii. Ziemiopłody chroni 22 proc. rolników, narzędzia i urządzenia 18 proc., a materiały i zapasy 17 proc. Czy zalanie terenów jest brane pod uwagę? Praktycznie nie, ubezpieczenie upraw od powodzi to rzadkość.
Takie polisy istnieją, ale są bardzo drogie. Najczęściej pytają o nie Ci, którzy mieszkają blisko zbiorników wodnych i rzek. Z tego powodu zakłady ubezpieczeń oczekują wysokich stawek, których rolnik często nie może wyłożyć. I tak koło się zamyka, przyznaje Marek Łagodowski, ekspert od ubezpieczeń rolniczych Mentor S.A.
Pocieszeniem, choć niewielkim, jest to, że powódź wystąpiła już po żniwach głównych gatunków zbóż. Na polach zostały jedynie kukurydza i czekające na wykopki ziemniaki oraz buraki. Tam doszło już do znacznych szkód. Dodatkowe koszty poniosą również rolnicy, którzy świeżo zasiali rzepak.
Zobacz więcej: Kukurydza lub ziemniaki po powodzi nie nadają się do spożycia. Konieczna utylizacja upraw
Na polisie nie ma co oszczędzać
Obowiązkowe ubezpieczenie budynków wchodzących w skład gospodarstw rolnych, w wielu przypadkach nie do końca rozwiązuje problem szkód popowodziowych. W większości przypadków ubezpieczyciel wypłaca odszkodowanie za wartość rzeczywistą budynków.
To oznacza, że mając np. 20-letnią oborę, nie jesteśmy w stanie jej odtworzyć, bo dostaniemy zbyt mało środków. Różnicę trzeba dołożyć z własnych pieniędzy. Do tego dochodzi czas budowy. W tym czasie zwierzęta muszą gdzieś żyć, a zboże musi być składowane, co może powodować kolejne koszty. Niestety, ubezpieczając się, rolnicy często chcą przyoszczędzić, a dodatkowe klauzule uznają za niepotrzebne. Tymczasem - jak zawsze - diabeł tkwi w szczegółach, wskazuje Łagodowski.
Ekspert przypomina, że część rolników w obawie przed zalaniem przewoziło składowane zboże na wyższe tereny. To wypełnia artykuł Kodeksu cywilnego o obowiązku użycia dostępnych środków w celu ratowania przedmiotu ubezpieczenia w razie zajścia wypadku. W rozszerzonych polisach możliwe jest, aby to zakład pokrył koszt takiej operacji.
Jak nie ubezpieczenie, to co? Rolnicy-powodzianie mogą liczyć na wsparcie resortu rolnictwa. Zachowają prawo do płatności, zaliczki na poczet dopłat bezpośrednich będą zwiększone, dodatkowo otrzymają 5 tys. zł do hektara, na którym nie zebrano płodów rolnych. Przy wstępnych szacunkach 27 tys. ha z niezebranymi uprawami daje to 135 mln zł.
Źródło: mat. prasowe
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Agro codziennie. Obserwuj StrefaAgro.pl!
Polacy opracowali lek na śmiertelną chorobę
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?