Rolnik: Pole znowu zalane! Woda po kolana, a ziemniaki to nie ryż

Redakcja
-Woda zalewa nie tylko moje pole, ale też sąsiadów - mówi Kazimierz Rzodkiewicz. - Tyle tylko, że oni tutaj nie uprawiają warzyw
-Woda zalewa nie tylko moje pole, ale też sąsiadów - mówi Kazimierz Rzodkiewicz. - Tyle tylko, że oni tutaj nie uprawiają warzyw H. Wysocka
Woda po kolana – narzeka Kazimierz Rzodkiewicz ze wsi Chodźki. – Warzywa gniją, a urzędnicy nie widzą problemu. Parę dni temu rolnik poszedł do gminy, aby kolejny raz prosić o pomoc w odwodnieniu gruntów. Urzędnik obiecał, że przyjedzie do wsi zobaczyć co się dzieje, ale nie pokazał oczu. – A pole zalane – dodaje rozmówca. – Próbowałem wykopać rów szpadlem, ale się nie da. Jeszcze parę dni i ziemniaki trafi szlag. Tak też było w minionym roku.

Rzodkiewicz ma niewielkie, 2-hektarowe gospodarstwo. Najżyźniejsza ziemia znajduje się przy nasypie kolejowym. I tam rolnik od pewnego czasu uprawia ziemniaki.

– Na piaskach nie posadzę, bo nic nie urośnie – tłumaczy rozmówca. – A pod nasypem też zbiorów nie ma, ponieważ warzywa gniją. Trudno się dziwić, bo nawet przy najmniejszych opadach deszczu, albo wiosennych roztopach pole znajduje się pod wodą. A ziemniaki to nie ryż. Wystarczą kilka dni w wodzie i już warzyw nie ma.

Rolnik mówi, że z problemem boryka się od lat. Parokrotnie prosił gminnych urzędników, aby przynajmniej umorzyli mu podatek gruntowy, ale odmówili. Podobno stwierdzili, że to nie ich wina tylko natury.

– Dopytywałem też o rekompensatę, ale odesłali mnie do starostwa – dodaje rolnik. – A w powiecie mówią, że to sprawa gminy. Sam już nie wiem, do kogo mam się zwrócić po pomoc. A straty ponoszę całkiem spore. Przynajmniej jak na moją kieszeń.

 

Rowami melioracyjnymi zarządza gminna spółka wodna. Tomasz Gajdziński, przewodniczący zarządu mówi, że problem tkwi w tym, że rury odwadniające mają zbyt małą średnicę i nie odbierają wody tak jak powinny. A wtedy dochodzi do podtopień.

– Około kilometrowy odcinek rurociągu trzeba byłoby przebudować – mówi. – Ale to wiąże się z wydatkiem rzędu pół miliona złotych. Spółki na to absolutnie nie stać. Nasz roczny budżet wynosi około 170 tysięcy złotych, a musimy wykonywać remonty urządzeń, utrzymywać rowy melioracyjne.

Gajdziński dodaje, że w gminie zrodził się pewien plan, który mógłby rozwiązać problem Rzodkiewicza i jego sąsiadów. Otóż, we wsi znajduje się duże, bo około 5-hektarowe wyrobisko pożwirowe. Urzędnicy uważają, że można byłoby teren wydzierżawić i zrobić na nim zbiornik retencyjny, który odbierałby nadwyżkę wody.

Oczywiście, zbiornik powstanie, jeśli właściciel wyrobiska zgodzi się na jego dzierżawę. Nikt taż nie ma wątpliwości, że dużą rolę będzie odgrywała kwota, którą gmina będzie musiała przekazywać za wynajem nieużytku. Rozmowy w tej sprawie mają być prowadzone w tym tygodniu. 

Helena Wysocka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rolnik: Pole znowu zalane! Woda po kolana, a ziemniaki to nie ryż - Gazeta Współczesna