W projekcie ustawy Prawo wodne, który w tych dniach ujrzał światło dzienne, jest zapis, że gospodarstwa rybackie będą wnosić opłatę za korzystanie z wody do hodowli: 8 tysięcy złotych za hektar napełnionego stawu.
Opolscy rybacy są zszokowani.
Twierdzą, że to początek ich końca i tego sektora gospodarki, bo koszty, jakie będą musieli ponosić, przewyższają nawet nie zyski, ale przychody. I to ponad 10-krotnie!
Do Gospodarstwa Rybackiego w Krogulnej należy 570 ha stawów, leżących na terenie nadleśnictw: Kup, Namysłów, Brzeg, Turawa, Strzelce Opolskie (właścicielem gospodarstwa są Lasy Państwowe).
To w sumie 55 zbiorników, zasilanych głównie wodami ze zlewni Stobrawy, Budkowiczanki i Małej Panwi.
Na jednorazowe wiosenne wypełnienie tych stawów potrzeba ponad 10 mln metrów sześciennych wody.
Drugie tyle - na uzupełnianie wymaganego poziomu.
- Rocznie z produkcji ryb uzyskujemy około 4 mln zł, ich cena w sprzedaży nie zmienia się od lat, a koszty produkcji sięgają od 3,5 do 3,9 mln zł - wylicza Janusz Preuhs, dyrektor gospodarstwa w Krogulnej.
Jeśli nowa ustawa wejdzie w życie w proponowanym kształcie, tylko to opolskie gospodarstwo musiałoby płacić około 8 mln zł rocznie za korzystanie z wody do hodowli.
To w oczywisty sposób odbije się na cenie ryb, bez przesady można szacować, że cena świątecznego karpia wzrośnie dwukrotnie.
Tylko kto tyle zapłaci, mając do wyboru dwa razy tańszego karpia z importu, z Czech czy Węgier?
Rybacka Lokalna Grupa Działania "Opolszczyzna" wystosowała już protest w tej sprawie do ministra środowiska.
- Podstawową różnicą pomiędzy branżą akwakultury a innymi użytkownikami wód jest fakt, że woda nie jest środkiem produkcyjnym, ale stanowi środowisko bytowania ryb - argumentują przedstawiciele RLGD. - Z hodowli pstrągów woda wraca w całości do rzek, a stawy pełnią wiele innych ważnych funkcji, które zostały pominięte w projekcie ustawy.
Koszty z tytułu nowej opłaty przewyższą przychody gospodarstw hodowlanych ponad 10-krotnie!
Hodowcy wskazują, że poza dostarczaniem ryb stawy i cała infrastruktura (śluzy, rowy, wały) służą jako zbiorniki przeciwpowodziowe, ale i przeciwpożarowe, nad ich wodami rozwija się dziko żyjąca fauna i flora, na Opolszczyźnie m.in. przybyło orłów.
Pełnią także funkcje rekreacyjne - wokół powstają ścieżki spacerowe i miejsca do obserwacji przyrody.
Opolskie stawy dają też pracę 330 rybakom i utrzymanie dla ich rodzin.
- Z jednej strony Unia Europejska dała nam pieniądze na inwestycje w hodowle ryb śródlądowych, żeby oszczędzać naturalne łowiska w rzekach, morzach i oceanach, z drugiej państwo rzuca nam kłody pod nogi, obarczając niebotycznej wysokości podatkiem - komentuje Jakub Roszuk, prezes RLGD „Opolszczyzna”.
Fakty
Z Biuletynu Informacji Publicznej rządu wynika, że ustawa „Prawo wodne”, nad którą pracuje Ministerstwo Środowiska, ma być uchwalona w drugim kwartale tego roku.
Jej celem jest powołanie nowej jednostki państwowej, która ma się zająć administrowaniem gospodarką wodną w kraju: od regulacji rzek po rowy melioracyjne.
Nowy podmiot ma przejąć m.in. regionalne i wojewódzkie zarządy melioracji i urządzeń wodnych oraz ich majątek.Dziś te ostatnie podlegają samorządom województw.
Opinia:
- Mamy wątpliwości, czy jedna agencja rządowa będzie w stanie zająć się sprawami makro i mikro, a przecież to właśnie mikroretencja jest jednym z istotnych elementów zabezpieczeń przeciwpowodziowych - mówi Antoni Konopka, wicemarszałek województwa opolskiego. - Prace nad tym projektem toczą się tak błyskawicznie, że jest obawa, iż nie będzie on dopracowany. Będziemy też musieli renegocjować z UE projekty, które miały być realizowane przez zarządy melioracji i urządzeń wodnych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?