- Wojna na Ukrainie, a wcześniej szantaż gazowy i paliwowy doprowadził do tego, że rolnikom jest trudniej, dlatego że wszystkie koszty produkcji wzrosły - mówi Ryszard Bartosik i jednocześnie zapewnia, że ministerstwo stara się reagować na sytuację spowodowaną najpierw covidem, a teraz agresywną polityką Rosji.
To kolejny z uczestników Forum Rolniczego Gazety Pomorskiej, który podkreśla, że żyjemy w czasach, kiedy żywność staje się bronią.
- Wiadomo, że Ukraina jest ważnym producentem zbóż, żywności. Eksport został bardzo zachwiany, ma to ogromny wpływ na sytuację żywnościową na całym świecie.
- My dbamy o dochodowość rolników, co powinno przełożyć się na akceptowalne, umiarkowane ceny. Nie mówię, że takie jak sprzed wojny, bo to jest niemożliwe, ale żeby w miarę wyhamowywać wzrost cen.
Polska stara się pomagać Ukrainie, stanowiąc tranzyt dla jej zbóż. Rolnicy jednak głośno mówią o tym, że wiele z tych transportów zostaje w kraju i wpływa na ceny. Wiceminister przyznaje, że część ukraińskich zbóż trafia na rynek polski. - Obserwujemy to bardzo bacznie i nie ma to znaczącego wpływu, choć pewien ma, na ceny zbóż w Polsce.
Stwierdza, że cena pszenicy jest pod koniec listopada na poziomie stabilnym, a zboża mają iść przez Polskę do portów.
- Z danych, jakie ministerstwo posiada, więcej jest sprzedanych za granicę, aniżeli importowanych, to są znaczne różnice - zaznacza Bartosik i podkreśla, że sytuacja jest trudna, wyjątkowa.