Sadownicy z powiatu sandomierskiego walczą o pomoc od rządu. Podają kwoty

Marzena Ślusarz
-Wiśni już nie uratujemy, możemy spisać je straty. Walczymy o uczciwe ceny za jabłka i pomoc rządu - mówił Marcin Piwnik, sadownik i przewodniczący Komitetu Protestacyjnego Sadowników (z mikrofonem). Obok od lewej radny Sejmiku Województwa Andrzej Swajda, starosta staszowski Michał Skotnicki, Mirosław Maliszewski, poseł i szef Związku Sadowników RP, Adam Jarubas, marszałek województwa oraz Ryszard Ciźla, prezes Świętokrzyskiej Izby Rolniczej.
-Wiśni już nie uratujemy, możemy spisać je straty. Walczymy o uczciwe ceny za jabłka i pomoc rządu - mówił Marcin Piwnik, sadownik i przewodniczący Komitetu Protestacyjnego Sadowników (z mikrofonem). Obok od lewej radny Sejmiku Województwa Andrzej Swajda, starosta staszowski Michał Skotnicki, Mirosław Maliszewski, poseł i szef Związku Sadowników RP, Adam Jarubas, marszałek województwa oraz Ryszard Ciźla, prezes Świętokrzyskiej Izby Rolniczej.
1500 złotych do hektara maliny, czarnej porzeczki i wiśni zebranej i trzy tysiące do owoców nieoberwanych - to najważniejszy postulat sadowników przedstawiony w piątek w Kleczanowie w powiecie sandomierskim.

Od początku tego sezonu zbioru owoców sadownicy zmagają się z potężnym problemem. Skupy oferują ceny poniżej kosztów produkcji. Po apelach, wizytach u ministra rolnictwa i protestach, na straty spisali już zbiór wiśni. Teraz dopominają się o pomoc z rządu - finansową do hektara i wsparcie w walce o wyższe ceny za jabłka. Przypomnijmy tylko, że ceny za wiśnie rwaną ręcznie oscylowały wokół 80 groszy za kilogram (za przemysłową 30-40 groszy), opłacalność zaczyna się od 1,50 złotego, prognozowana stawka za jabłko przemysłowe na początku zbiorów wynosi 14-15 groszy, potem ma spaść do 9 groszy, zwrot kosztów produkcji ponosi się przy 40 groszach.

Konieczna pomoc do hektara

Sadownicy zawiedzeni brakiem reakcji ze strony rządu i ministra rolnictwa, spotkali się w piątek w Kleczanowie, w gminie Obrazów w powiecie sandomierskim. Przyjechało około stu osób. - Domagamy się w ramach pomocy de minimis 1500 złotych do hektara wiśni, czarnej porzeczki i malin zebranych oraz trzech tysięcy do hektara owoców nieoberwanych. Taka pomoc była już uruchamiana wcześniej, gdy była niska cena - mówił Marcin Piwnik, sadownik i przewodniczący Komitetu Protestacyjnego Sadowników. - To są realne kwoty, do spełnienia, które zapewniłyby ciągłość produkcji.

De minimis to unijna pomoc finansowa, którą państwo członkowskie może przyznać gospodarstwu bez uprzedniej zgody Brukseli. Obejmuje najczęściej dotacje w kryzysie, by pomóc w utrzymaniu płynności. Rolnik może wykorzystać maksymalnie 15 tysięcy euro rocznie.

ZOBACZ TAKŻE: MARSZAŁEK ADAM JARUBAS NA SPOTKANIU W KLECZANOWIE DOBITNIE O ZACHOWANIU MINISTRA ROLNICTWA

CZYTAJ TAKŻE: Komisja rolnictwa Sejmiku Województwa z propozycjami pomocy dla rolników. Plan dla wsi to za mało?

"Drugi rok bez zysku"

- Potrzeba zdecydowanej odpowiedzi rządu na prośby sadowników jest ogromna. Pomoc de minimis powinna być już uruchomiona, powinno się już dyskutować tylko o wysokości tej pomocy, a tu rząd nawet o niej nie mówi. Zrekompensowałaby w części koszty, które ponieśli sadownicy. Musimy mieć na uwadze, że to drugi tak dramatyczny rok. W zeszłym przymrozki pozbawiły upraw, w tym katastrofalne ceny, bez pomocy, nikt nie przetrwa dwóch lat bez zysków - podkreślał Adam Jarubas, marszałek województwa świętokrzyskiego, który razem z radnym Sejmiku Andrzejem Swajdą był na spotkaniu. - Jesteśmy tu, by wspierać rolników. Nie zostawimy ich samych. Bardzo boli lekceważąca postawa ministra rolnictwa, który w Planie dla wsi nie uwzględnił pomocy doraźnej i denerwuje się, gdy rolnicy walczą o wsparcie. Polskie Stronnictwo Ludowe obwiniane jest o prywatyzację zakładów przetwórczych, a przypomnę, że do największej liczby sprzedaży w obce ręce doszło za rządów prawicowych, w tym Akcji Wyborczej Solidarność (AWS), którego liczni członkowie są dziś działaczami Prawa i Sprawiedliwości.

Założenia umowy kontraktacyjnej

Na spotkaniu w Kleczanowie prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski przedstawił też założenia umowy kontraktacyjnej, które zamierza zaproponować ministrowi rolnictwa (pierwsze rozmowy skończyły się fiaskiem). Wedle nich, obrót owoców odbywałby się tylko na podstawie umów kontraktacyjnych z karą 50-procentową wartości transakcji. Obowiązek umowy z producentem spoczywałby na firmach przetwórczych lub wprowadzających towar do sprzedaży detalicznej oraz na spółdzielniach ogrodniczych, grupach i organizacjach producenckich, a skupy mogłyby je podpisywać tylko w imieniu tych odbiorców. Co więcej, umowy musiałaby być zawierane do końca marca każdego roku, a ceny nie niższe niż koszty produkcji podawane według wyliczeń Instytutu Ekonomiki Rolnictwa, cena nie może być zmniejszona w trakcie trwania kontraktu. Ilość owoców mogłaby być zmniejszona tylko w momencie klęski żywiołowej. Związek Sadownik postuluje także o wprowadzenie powszechnego systemu ubezpieczeń, który pozwoliłby na oszacowanie strat w przypadku klęsk żywiołowych. Umowa miałaby być uniwersalna w tym samym kształcie dla wszystkich podmiotów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sadownicy z powiatu sandomierskiego walczą o pomoc od rządu. Podają kwoty - Echo Dnia Świętokrzyskie