Sami swoi w Kierpniu, czyli chłopska wojna o polną drogę

Krzysztof Strauchmann
Janusz Kulpa z żona i matką: - Od roku nie możemy korzystać z naszego pola. Nie możemy tędy jeździć.
Janusz Kulpa z żona i matką: - Od roku nie możemy korzystać z naszego pola. Nie możemy tędy jeździć. Krzysztof Strauchmann
Janusz Kulpa od roku nie korzysta ze swojej ziemi. Nie może dojechać na pole, bo sąsiad mu nie pozwala.

 

 

Zawsze do swojego pola dojeżdżałem tą drogą, jeszcze widać koleiny - pokazuje Janusz Kulpa, rolnik z Kierpnia w gminie Głogówek.

 

Wszystko zmieniło się przed rokiem.

6 sierpnia 2016 roku Kulpa jechał na swoje pole, ale drogę zatarasował mu traktor sąsiada, do którego należy wcześniejszy zagon.

 

Sąsiad stanął na przejeździe i rękami zagrodził dalszą jazdę.

Wybuchła awantura, zbiegli się ludzie, doszło nawet do szarpaniny.

 

Ktoś wreszcie wezwał policję na interwencję, ale policjanci przejrzeli papiery i uznali, że sąsiad może stać na przejeździe, bo jest jego.

Na starych mapach w tym miejscu prowadzi wydzielona geodezyjnie droga wzdłuż rzeki Osobłogi.

 

W tym miejscu, gdzie zagon ma sąsiad, niespokojna rzeka zrobiła zakole i podmyła skarpę.

Koryto się w ciągu wielu lat przesunęło.

W 2010 roku Zarząd Melioracji Wodnych remontował koryto rzeki, ale przebiegu nikt nie zmieniał.

 

Tymczasem sąsiad Kulpów zatrudnił geodetę, który wykonał pomiary, powbijał paliki i uznał, że rzeka zabrała znaczną część działki drogowej.

Podmyła, zawaliła i zamieniła w stromy brzeg.

 

Przez wiele lat miejscowi rolnicy, nie tylko Janusz Kulpa, dojeżdżając do swoich pól weszli na teren prywatny.

Nieświadomie zajeździli fragment gruntu rolnego mieszkańca Kierpnia.

 

Kiedy ten się zorientował, że cudze traktory jeżdżą po skrawku jego pola, zabronił dalszego procederu.

Ostatecznie jednak nie wszystkim, tylko Januszowi Kulpie, bo z nim ma jakiś stary spór.

 

- Próbowaliśmy mediować w tej sprawie, żeby doszło do porozumienia, ale się nie udało - mówi burmistrz Głogówka Andrzej Kałamarz. - Inni mieszkańcy się nie skarżą na brak przejazdu.

Gmina ściągnęła na miejsce swojego geodetę.

Wystąpiła też do Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, żeby w terenie przywrócili dawne granice, odbudować podmyty brzeg.

 

Administrator rzeki policzył jednak, że to byłoby koszt nawet pół miliona złotych.

Tymczasem w województwie jest wiele zadań bardziej potrzebnych i uciążliwych dla większego grona ludzi.

 

 

- Zdecydowałem, że zrobimy drogę dojazdową do tych pól z drugiej strony, gdzie jest teren należący do gminy - mówi burmistrz Andrzej Kałamarz. - Systematycznie utwardzamy ten dojazd i będziemy kontynuować te prace.

Droga dojazdowa „od tyłu” prowadzi przez wysoką skarpę.

Kiedyś tu też istniała stara droga, ale została zużytkowana przez rolników, zarosła drzewami.

Gmina najęła geodetę, który na nowo wytyczył granice.

Wyrównała przejazd spychaczem i utwardziła gruzem.

 

Ale Janusz Kulpa boi się tu wjechać ciężkim sprzętem rolniczym po deszczu, bo grunt jest grząski i może dojść do wypadku.

- Będziemy jeszcze utwardzać ten teren - zapowiada burmistrz. - Dojazd do pól został zapewniony, a w prywatne spory nie chcę i nie mogę ingerować.

 

- Drogę wzdłuż rzeki powinien wymierzyć jeszcze jakiś geodeta – dodaje Kulpa. - Pewnie okaże się, że rzeka tyle terenu nie zabrała i traktor się zmieści na gminnym terenie.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sami swoi w Kierpniu, czyli chłopska wojna o polną drogę - Nowa Trybuna Opolska