Stado bydła pod oceną. "Wada - faktura co miesiąc. A zalet jest wiele", rolnicy komentują

Mleko od każdej sztuki jest badane. Masz pełen obraz wyników, widać co się dzieje w stadzie - choćby ketozę. Jest tam sporo fajnych, czytelnych danych. Na podstawie tabulogramów możesz ustawiać dawki i podciągnąć wydajność - podkreśla pan Maciek, rolnik z Suwalszczyzny.

- Wady to faktura co miesiąc. A zalet jest mnóstwo. Od nowego roku mają też się zajmować genomowaniem. Do tego badanie na celność od dłuższego czasu. Mi pasuje - wskazuje inny rolnik.

Nowy holenderski trend. Popraw sobie dzień, przytulając się… z krową

Odpowiada mu pan Łukasz: - Faktura za ocenę może się wydawać minusem, ale umiejętnie analizując wyniki, można obniżyć koszty produkcji litra na tyle, że nawet bez 2 groszy za mleczarni wychodzi się na plus. Mi mleczarnia nigdy do oceny nie dopłacała, a nie wyobrażam sobie teraz pracy bez raportów. Układając efektywną i tanią dawkę, podniosłem wydajność stada w ciągu roku o 2400 kilogramów - nie podnosząc kosztu litra mleka.

Sprawdź również: Lockdown częściowy, ale jednak. Koronawirus wykańcza restauracje. Jak radzą sobie producenci mięsa wieprzowego?

Wśród osób, które są zadowolone, jest też pan Krzysiek: - Jestem jak najbardziej za, wszystko się rekompensuje. Poza tym łatwiej wykryć zapalenia.

- U mnie nic ciekawego nie ma. Żywieniowiec popatrzył, ułożył dawkę, a w końcu stwierdził, że nic więcej nie wymyśli. Liczba somatycznych też niewiele mówi, bo od próby do wyników wszystko może się zmienić. Ogólnie ani nie jestem za, ani przeciw - stwierdza pan Tomek.

Kolejna osoba nawiązuje: - Czasami udój jest rano, a wyniki są wieczorem.

- Byłem pod oceną około 13 lat. Dopóki mleczarnia dopłacała 2 grosze do litra, to było dobrze. Gdy przestała, odszedłem. Doje już prawie rok bez oceny i śmiało powiem, że da się to ogarnąć bez niej. Kwestia sumienności. Ocena jest dobra na dwa lata, żeby nauczyć się żywić krowy - kwituje pan Bartosz.