Susza na dwa metry w głąb. Siać czy nie siać? O wodzie u wojewody

Redakcja
Błękitne niebo spędza sen z powiek rolników. Sieją, ale rośliny nie wschodzą, a te, których plon chcą zbierać, są słabsze od oczekiwanych. Rozmowy o suszy toczyły się wczoraj u wojewody.

 

- Taka plantacja nadaje się do zaorania - pokazywał Janusz Walczak, przewodniczący NSZZ RI “Solidarność” Województwa Kujawsko-Pomorskiego zdjęcie rzepaku sianego 24 sierpnia, którego nasiona w dużym stopniu zostały w ziemi, suchej ziemi. Narastający problem suszy u schyłku lata zobrazował też bulwami buraka cukrowego mieszczącymi się na dłoni czy małych kolb kukurydzy. W poniedziałek 19 września w Urzędzie Wojewódzkim w Bydgoszczy zebrał się zespół doradczy wojewody ds. wsi i rolnictwa. Jednym z 2 głównych tematów spotkania - obok pszczół - była właśnie susza. 

 

- Sytuacja nie jest najlepsza w wielu obszarach. Chcemy wystąpić do ministra z przekazem o szczególnej sytuacji województwa kujawsko-pomorskiego - zapowiadał wojewoda Mikołaj Bogdanowicz.

 

- Susza jest głównym problemem, który nęka rolnictwo - przyznał Krzysztof Dulski, dyrektor Wydziału Środowiska, Rolnictwa i Rozwoju Wsi w Urzędzie Wojewódzkim w Bydgoszczy. W ciągu ostatnich 17 lat 229,3 tys. gospodarstw w naszym województwie zostało dotkliętych suszą. W samym 2015r. - 12,5 tys. W tym roku głównym problemem były jednak wymarznięcia, w wyniku których straty szacowano niemal we wszystkich gminach 138 na 144. Straty zgłosiło prawie 7 tys. gospodarstw w regionie. Suszę szacowało do tej pory 48 komisji, jednak protokoły można składać do końca września, dlatego liczba ta może wzrosnąć. 

190,9 tys. ha dotkniętych klęską, 292,2 mln zł - szacowana wartość strat. 

 

- W innych województwach tych klęsk nie postrzegają jako problem. To, że susza czy wymrożenia wystąpiły tylko w Kujawsko-Pomorskiem i Wielkopolsce, utrudnia dotarcie ze skalą problemu - wskazywał Józef Ramlau, wicewojewoda. - Wysuszone są nawet rowy melioracyjne. Wziąłem ze sobą świder na wizytowane pole, to w dnie rowu trudno było wiercić. 

Zdzisław Tomaszewski, Regionalny Związek Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych: - Ubiegłoroczna susza dotknęła w moim regionie toruńskim ok. 50 proc. rolników. W tym roku straty są mniejsze. Wydajność jakaś jest, ale jakość - raczej rolnicy przeznaczą zboża na cele paszowe. 

 

Teraz jednak od dłuższego czasu na polach jest sucho, a pora siać. - Każdy liczy, że jednak te deszcze przyjdą. Ten, kto wcześniej posiał, to u nas już ma ładne wschody, ale co będzie dalej? Trudno przewidywać. U mnie w gminie Unisław zdarzają się już indywidualności, gdzie susza jest dotkliwa, ale przeciętnie w gminie nie jest źle - oceniał Tomaszewski. 

Znacznie gorzej jest w powiatach rypińskim czy lipnowskim. Janusz Walczak mówił o tym, że rolnicy w ogóle wstrzymują się teraz z siewem, bo jest zbyt duże ryzyko. - U nas zaczęto żniwa kukurydzy na nasiona, wilgotność była 25%, na kiszonki cięto już w sierpniu. Kukurydza w ciągu tygodnia potrafiła uschnąć na wiór - relacjonował rolnik. Rzepak siany przed 20 sierpnia, załapał się na deszcz, ale obecnie również zaczyna miejscami obumierać. Los rzepaku zależy oczywiście od tego, jak się zdąży ukorzenić. Rolnicy tłumaczyli obecnym na sali pszczelarzom: "U was pszczoła jest osłabiona przez warrozę, tak u nas roślina bez zabezpieczenia jest narażona". Chodziło tu o zakaz stosowania neonikotynoidów. 

 

- Jest jedna wielka skała, brakuje wilgoci - tłumaczyli ci, kórzy oglądali w ostatnich dniach pola. Janusz Walczak pokazywał zdjęcie z odwiertu na głębokość ok. 40 cm: - 15 to pył, 10 cm ma lekkie przebarwienie wilgoci, dalej znów sucho - objaśniał. - Susza występuje, sytuacja jest dramatyczna, nowe ubezpieczenia będą od przyszłego roku, a pomocy trzeba dziś. Kredytów rolnicy nie chcą, bo nie wiadomo co będzie za rok, a spłacić trzeba - tłumaczył. Przypomniał też inny odwiert, u rolnika zrobiony pod szambo. Sucho było na 2 metry. 

Oprócz złożenia protokołów, nie ma nic, brakuje echa z ministerstwa

 

- Komisje sprawdzają poplony, a my zastanawiamy się czy w ogóle siać oziminy - mówił przewodniczący rolniczej "Solidarności". Wyjaśniała to dyrektor regionalnego oddziału ARiMR. Przypominała, że jeśli rolnik nie był w stanie zrealizowac zadeklarowanego poplonu, powinnien czym prędzej zgłosić się do biura powiatowego i dokonać zmiany. Zapowiedziała też spotkania z rolnikami, żeby szczegółowo omówić deklaracje. - Kontrole i tak opóźniono, wiedząc, jaka jest sytuacja - mówiła. 

Polska należy do krajów o najmniejszych zasobach wody słodkiej w Europie, mniej ma jedynie Belgia, przypomniał Marek Radzimierski z Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. Susze meteorologiczne występują co 3-4 lata. Częstotliwość i przemienność okresów z nadmiarem wody zmienia się, a to efekt zmian klimatycznych.  - Braku wody niczym nie zastąpimy, możemy mówić o działaniach ograniczających straty - wskazywał Roman Sass, dyrektor KPODR. - Docelowo chcemy utworzyć grupę operacyjną, która w ramach PROW 2014-2020 problemem wody zajmie się bardziej kompleksowo - zapowiedział. Naświetlił też inny problem - deszczy nawalnych.  - Dają miesięczny opad w 3 godziny, ale to spłynie i więcej zrobi złego niż dobrego. Trzeba tę wodę zgromadzić, a to już działanie inwestycyjne. 

 

Ośrodek szkoli więc z uproszczonych metod uprawy, podaje przykłady małej retencji. ARiMR pozwala zmieniać poplon.

 

Co czeka nas w pogodzie w tym tygodniu? - Utrzymujące się od kilku tygodni wysokie ciśnienie nie sprzyja pojawianiu się opadów w regionie. Wyż rosyjski kieruje ze wschodu suche i chłodne powietrze. Jeszcze dzisiaj dość silnie wiejący wiatr od jutra zacznie słabnąć. Prawdopodobnie w tym tygodniu w wielu miejscach znów będzie pusto w deszczomierzu - zapowiada Bogdan Bąk, bydgoski synoptyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Susza na dwa metry w głąb. Siać czy nie siać? O wodzie u wojewody - Gazeta Pomorska