Suszy na Śląsku nie ma, ale... jest. O co chodzi? Jeszcze dwa tygodnie bez deszczu i będzie tragedia

Jacek Drost
Pixabay
W województwie śląskim panuje susza. Najgorzej jest w powiatach kłobuckim, częstochowskim, gliwickim, części rybnickiego. Rolnicy z niepokojem śledzą prognozy pogody i patrzą na swoje uprawy. Jednak do urzędowego stwierdzenia suszy w naszym regionie, a tym samym myśleniu o pomocy dla gospodarzy jeszcze wiele brakuje. Dlaczego?

Na Śląsku nie ma suszy

- Z niepokojem śledzę prognozy pogody. Sam jestem rolnikiem i na własnej skórze odczuwam to, co się dzieje - mówi Roman Włodarz, prezes Zarządu Śląskiej Izby Rolniczej w Katowicach.

Wyjaśnia, że - zgodnie z unijnymi rozporządzeniami - susza jest zjawiskiem podobnym do stanu klęski żywiołowej. Od powodzi różni się tym, że wielka woda przychodzi nagle i nie trzeba jej stwierdzać. Po prostu jest. Natomiast susza narasta w czasie. Aby mogła zostać uznana w kategoriach prawnych, musi spełniać pewne normy.

W Polsce przyjęto koncepcję uznawania suszy na podstawie tzw. bilansów hydrologicznych i map suszy publikowanych w cyklu dekadowym przez Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach. Instytut prowadzi tzw. system monitoringu suszy rolniczej i dane zebrane w ramach tego systemu stanowią podstawę do tego, żeby w danej gminie uruchomić procedury zatwierdzania suszy lub nie.

- Wszyscy wiemy, że na Śląsku susza jest, ale formalnie jej nie ma. Na dzień dzisiejszy w systemie monitoringu suszy rolniczej i na stronie IUNG-u województwo śląskie jest bez znaku plus, co oznacza, że w naszym województwie nie ma formalnego stwierdzenia suszy. Jeśli takiego stwierdzenia formalnego nie ma, to nie ma także podstaw prawnych do tego, żeby komisje suszowe stwierdzały susze w poszczególnych gospodarstwach - tłumaczy prezes Włodarz.

Wcześniejsze żniwa

Jednak objawy suszy występują już w powiatach kłobuckim, częstochowskim, susza zaczyna pojawiać w zachodniej części powiatu rybnickiego i powiecie gliwickim.

- U nas jeszcze nie jest tak źle jak w województwach wielkopolskim, lubuskim czy łódzkim. Obecnie epicentrum suszy znajduje się na południe od Poznania. Ale już widzimy w polach duże placki wypalenia roślin jarych. Obserwujemy przyśpieszone dojrzewanie zbóż ozimych. Są też objawy suszy w uprawach warzywnych, jagodnikach. Trawy przestały rosnąć. Wszystko wskazuje na to, że żniwa będą znacznie wcześniej. Być może tak wcześnie jak w zeszłym roku, czyli gdzieś w pierwszej połowie lipca. To z dnia na dzień narasta. Tym bardziej, że mamy wysokie temperatury i nadal je zapowiadają. Jeśli nie przyjdą w najbliższych dniach istotne deszcze, nie jakieś przelotne, burzowe, ale deszcze, podczas których spadnie jednorazowo 40-50 mm, to będziemy mieć zjawisko porównywalne lub gorsze niż w ubiegłym roku - tłumaczy Roman Włodarz.

Tymczasem, żeby w województwie śląskim susza została urzędowo stwierdzona, trzeba byłoby zmienić metodę badania bilansu wodnego przez IUNG (liczy on m.in, ile wpadło wody na daną powierzchnię, jaka jest wilgotność gleby, są specjalne wzory, na podstawie których to wylicza, powstają specjalne mapy), ale także zwiększyć siatkę punktów pomiarowych IUNG-u. Ta jest rzadka. Na około 2,5 tysiąca polskich gmin jest tylko 660 stacji pomiarowych. W wielu nie ma ich w ogóle. Były pomysły, żeby zwiększyć liczbę takich stacji pomiarowych w województwie śląskim, ale to kosztowna, obwarowana specjalnymi przepisami i certyfikatami sprawa.

Żywność może zdrożeć, ale...

Czy w związku z suszą żywność będzie droższa? Prezes Włodarz odpowiada, że susza nie ma nic wspólnego z cenami żywności.

- Funkcjonujemy w zglobalizowanym świecie. W zeszłym roku Polska też miała mniejsze zbiory zbóż, ale przywieziono je z Ukrainy. Mówię od lat, że w pewnym sensie oderwaliśmy się od zjawisk atmosferycznych. Jak czegoś brakuje, to się to przywozi z innych krajów, a przy okazji winduje się ceny - rolnik z tego nic nie ma - mówi prezes Włodarz.

Nadal upały! A kiedy deszcz?

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej informuje, że najbliższe dni także będą upalne. - Jutro cieplej, na południowym zachodzie już upalnie, do około 32°C. Na pozostałym obszarze przeważnie 26°C do 29°C. Podobnie jak dzisiaj, w całym kraju słonecznie.

Kulminacja upału nastąpi w środę, kiedy na zachodzie i południu temperatura powietrza miejscami wzrośnie do około 35°C. Najchłodniej tego dnia będzie na północnym wschodzie, 26°C. Ponownie w całym kraju powinno być słonecznie. Fala upału będzie dość krótkotrwała, ponieważ już w nocy z środy na czwartek i w czwartek od północnego zachodu przemieszczał się będzie front chłodny, za którym napłynie chłodniejsze powietrze.

W czwartek upał utrzyma się na południu Polski, gdzie temperatura powietrza wyniesie do 32°C. Z przemieszczaniem się frontu związane będą burze. Kolejne dni będą chłodniejsze, powrót upału możliwy jest w niedziele na zachodzie Polski - czytamy w komunikacie IMiGW.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Suszy na Śląsku nie ma, ale... jest. O co chodzi? Jeszcze dwa tygodnie bez deszczu i będzie tragedia - Dziennik Zachodni