Tanie sery z Zachodu psują nasz rynek mleka, ale w sklepach spadki niewielkie

- W styczniu za litr mleka dostanę o 35 groszy mniej, a nie wiadomo co będzie w kolejnych miesiącach - mówi Leszek Olszewski, rolnik z miejscowości Białowieżyn (pow. lipnowski). - Na razie to są złe informacje, ale jeśli stawki w skupie spadną do 2 zł za litr lub poniżej, to będą bardzo złe wieści!

- W styczniu jeszcze nie obniżaliśmy stawek w skupie mleka, ale w lutym prawdopodobnie będziemy musieli to zrobić - twierdzi Mariusz Falgowski, prezes Kujawskiej Spółdzielni Mleczarskiej KeSeM we Włocławku, który podkreśla, że takie zmiany to efekt m.in. trudnych rozmów z sieciami handlowymi oczekującymi obniżek cen towarów.

- Nic aż tak złego nie wydarzyło się na rynku mleka, by dochodziło do drastycznych obniżek cen produktów mleczarskich - uważa Waldemar Broś, prezes Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich, Zw. Rew. - Produkcja mleka na świecie jest stabilna, konsumentów nie ubyło... Podejrzewamy, że to działania spekulacyjne wielkich kapitałów finansowych!

Prezes Broś twierdzi, że zapaść na rynku dotyczy mleka w proszku, masła w blokach, serwatki w proszku, serów dojrzewających i niedojrzewających.

- Wpływ na gwałtowne tempo spadku cen polskich produktów mleczarskich mają takie kraje Unii Europejskiej jak Niemcy czy Holandia - dodaje Waldemar Broś. - W ostatnich dwóch miesiącach sprzedają one ogromne ilości bardzo tanich serów dojrzewających do krajów Europy Środkowo-Wschodniej, w tym do Polski, nawet poniżej 15 zł za kilogram!

Potwierdza to Mariusz Falgowski, który zwraca uwagę, że taki tani import bardzo szkodzi rodzimej produkcji.

Przetwórcy zastanawiają się jednak jak to jest możliwe, by zachodnim producentom opłacała się sprzedaż aż tak tanich wyrobów, jeśli stawki za surowiec są w tych krajach na zbliżonym poziomie. Przecież tamtejsi rolnicy musieliby dostawać - w przeliczeniu na złotówki - ok. 1,50 zł za litr surowca, by producenci serów nie ponosili strat. A jeśli rolnicy z Niemiec czy Królestwa Niderlandów korzystają z lokalnych subwencji, to Komisja Europejska powinna o tym wiedzieć! Przecież w takich warunkach polskim producentom mleka trudno byłoby konkurować z gospodarzami z Zachodu. Wszak polscy rolnicy nie zaakceptowaliby 1,30 - 1,50 zł za litr surowca.

Zdaniem prezesa Brosia ta sytuacja przypomina problemy z 2015 roku, jednak wówczas rolnicy i przetwórcy nie ponosili tak wysokich kosztów produkcji. - Dotąd z takim tempem spadku polskie mleczarstwo się nie spotkało! - uważa prezes Broś.

Jako przykład podaje cenę za serwatkę w proszku, która od kwietnia do października 2022 roku kosztowała ok. 7,50 zł/kg, a w styczniu br. stawka spadła do ok. 3,50 zł.

W tym samym okresie sporo potaniało także masło - z ok. 34 zł/kg do 20 zł/kg.

- Konsumenci i tak nie odczują tych obniżek, bo na sklepowych półkach potanieją co najwyżej towary w promocji - twierdzi jeden z przetwórców. - Te różnice cen zjedzą marże.

Krajowy Związek Spółdzielni Mleczarskich Zw. Rew. napisał do Henryka Kowalczyka, wicepremiera i ministra rolnictwa, z prośbą o działania interwencyjne. Spotkanie w tej sprawie może się odbyć za kilka dni.

- Wnioskujemy o spowodowanie uruchomienia unijnej interwencji na rynku mleka - mówi prezes Broś.

Związek uważa, że potrzebna jest m.in. interwencja na rynku odtłuszczonego mleka w proszku (równowartość w euro - co najmniej 15 zł/kg) oraz masła w blokach (równowartość co najmniej 25 zł/kg).