Tegoroczni starostowie Święta Śliwki zdradzają sekrety z życia sadowników

Paulina Baran [email protected]
Starościna Święta Śliwki Aneta Pytlowska przyznaje, że strasznie denerwuje się rolą, którą przyszło jej pełnić. Zupełnie na luzie do sprawy podchodzi natomiast starosta Wojciech Mazur.
Starościna Święta Śliwki Aneta Pytlowska przyznaje, że strasznie denerwuje się rolą, którą przyszło jej pełnić. Zupełnie na luzie do sprawy podchodzi natomiast starosta Wojciech Mazur. Dawid Łukasik
Aneta Pytlowska i Wojciech Mazur z Szydłowa zostali starostami tegorocznego Święta Śliwki. Zdradzają największe tajemnice sukcesu. Nasz Szydłów to polski lider w produkcji śliwki.

Wojciech Mazur ma 39 lat i 12 hektarów ziemi, którą uprawia wspólnie z żoną. Tym, co go wyróżnia spośród innych mieszkańców Szydłowa jest zaszczyt, jaki przyszło mu pełnić - w tym roku będzie starostą Święta Śliwki.

 

- Z sadownictwem związany byłem od zawsze, ponieważ moi rodzice także uprawiali rolę. Najwyraźniej dobrze wspominam dzieciństwo, ponieważ od 1998 roku sam prowadzę gospodarstwo - mówi pan Wojciech. Przyznaje, że swojej pracy nie zamieniłby na żadną inną, ponieważ tu jest sam dla siebie szefem. - Praca sadownika jest ciężka, ale jak się człowiek zacznie tym zajmować, to nie może już przestać - żartuje. Swoją rolą, jako starosty, się absolutnie nie stresuje. - Przecież to nic strasznego - zaznacza.

 

Jak wygląda dzień powszedni sadownika? - Wstaję przeważnie o szóstej rano, muszę naszykować skrzynki, zawieźć pracowników do sadu i ustalić, co mają robić - wyjaśnia pan Wojciech. Dodaje, że jego ważnym zajęciem jest także nadzór nad pracownikami, a na koniec dnia trzeba zająć zwożeniem owoców do chłodni.

 

 

 

 

CZYTAJ TAKŻE: Cenne nagrody w konkursach Rolnik Roku 2015, Koło Gospodyń Wiejskich 2015, Gospodarstwo Agroturystyczne 2015 - ZGŁOŚ KANDYDATA 

 

Jest duży stres

Zaszczytne miano starościny tegorocznego Święta Śliwki pełnić będzie Aneta Pytlowska. Starościna ma 42 lata, a w  Szydłowie mieszka dopiero od siedmiu, ma dwóch synów w wieku 14 i 11 lat. Pani Aneta w przeciwieństwie do starosty strasznie stresuje się rolą, którą przyjdzie jej pełnić.

- Pierwszy raz to zawsze są obawy i stres. Tym bardziej że dowiedziałam się o swojej roli kilka dni temu i nie ma za dużo czasu na przygotowania - mówi starościna. Pani Aneta wraz z mężem prowadzi 20-hektarowe gospodarstwo, uprawiają śliwy, jabłonie, brzoskwinie i czereśnie.

- Praca w gospodarstwie jest bardzo ciężka, szczególnie w takie upały - mówi. Mamy dwóch pracowników z Ukrainy, którzy pomagają nam w zbiorach. Zawsze muszę zorganizować im pracę i przygotować obiady - wyjaśnia.

 

Śliwki trzeba pielęgnować

Jakie plony będą w tym roku w Szydłowie? Sadownicy nie narzekają, chociaż zgodnie mówią, że ten rok nie należy do najlepszych, ponieważ owoce  dosłownie palą się na słońcu, zanim dojrzeją.  Doskonale na śliwkach zna się mąż pani Anety, Wojciech Pytlowski, który jest sadownikiem już od blisko ćwierć wieku. Wyjaśnia, że aby śliwka wyrosła jędrna i soczysta, trzeba wykonywać przy niej mnóstwo zabiegów.

- To nie jest tak, że pracujemy tylko przy zbiorach. Drzewa trzeba pielęgnować, stosować program ochrony, żeby nie zrobiły się "śliwki robaczywki" - żartuje. Co ciekawe, pan Wojciech kilka lat temu również był starostą i przeżywał ten sam stres, który teraz musi przezwyciężyć jego żona.  

 

Szydłów zrobił milowy krok w rozwoju

Z dumą o sadownikach z Szydłowa wypowiada się wójt Jan Klamczyński. - Podziwiam zaradność i operatywność sadowników. Pracują bardzo ciężko, ale dzięki temu radzą sobie doskonale, mają własne chłodnie, powiększają gospodarstwa - chwali włodarz. Podkreśla, że Szydłów w ostatnich latach zrobił milowy krok rozwojowy.

- Kiedyś Szydłów był wręcz zacofany. W latach 70. wydawało się, że nie da się tu nic dobrego zrobić, a tu nagle w ostatnich dwudziestu, trzydziestu latach dokonał się olbrzymi postęp - mówi wójt. Twierdzi, że tak duże zmiany zaszły dzięki temu, że rolnicy w odpowiednim momencie zaczęli uprawiać owoce oraz że są tu bardzo dobre do uprawy śliw gleby wapienne.

- Nie bez znaczenia jest też ogromna wiedza naszych sadowników. Muszę powiedzieć, że niejednokrotnie potrafili oni zażyć wielu profesorów na różnych sympozjach. W tym, co robią, w jakości i kulturze uprawiania są na prawdę profesjonalistami. Trzeba się cieszyć, gratulować i podziwiać ich zaradność - zaznacza wójt.

 

Ze śliwki najlepsza... śliwowica

Co dzieje się z szydłowiecką śliwką po zbiorach? Czy wytwarzana jest z niej śliwowica, o której smaku krążą już legendy? Zazwyczaj  owoce trafiają  na sprzedaż, choć sadownicy od czasu do czasu robią troszkę śliwowicy na własne potrzeby - śmieje się wójt. Wyjaśnia, że są także firmy, które skupują szydłowskie śliwki na alkohol, na przykład do Czech czy na Słowację, ale w Polsce przeznaczane są one praktycznie tylko na przetwory.

 

ODWIEDŹ NAS na naszym profilu
facebook.com/StrefaAgroSwietokrzyskie

 

Podczas pierwszych imprez trzeba było dowozić piwo

Organizacja Święta Śliwki stała się już tradycją kultywowaną od 18 lat.

- Pierwsze Święto Śliwki odbyło się pięć lat przed tym, jak zostałem wójtem, czyli w 1997 roku. Pamiętam, że zorganizowano go w październiku , było wtedy bardzo zimno, a ludzi przybyło około siedemdziesięciu - mówi wójt. Jak to się stało, że święto zyskało tak wielką rangę i rok w rok przyjeżdża na nie około 15 tysięcy gości?

- Z każdą kolejną imprezą w Szydłowie pojawiało się coraz więcej gości. Pamiętam jak dziś, że w piątym roku organizacji święta, firma, która je obsługiwała, jechała dwukrotnie po beczki piwa do Kielc, bo zwyczajnie ich ciągle brakowało - z uśmiechem wspomina wójt.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tegoroczni starostowie Święta Śliwki zdradzają sekrety z życia sadowników - Echo Dnia Świętokrzyskie