Ten protest to akt rozpaczy - mówią rolnicy. Tak było w Warszawie 3 kwietnia [zdjęcia, wideo]

AGW
W środę 3 kwietnia Agrounia zorganizowała kolejną manifestację w stolicy. Do Warszawy przyjechali protestować rolnicy z różnych stron kraju. Wyły syreny, powiewały biało-czerwone flagi i brzmiała Rota. Akcje zakończono oficjalnie ok. godziny 14:00, jednak lider Agrounii z grupą rolników udał się jeszcze pod budynek sejmu. - Nastroje są pozytywne, choć może trudno mówić tu o dobrych perspektywach, jeśli nasze żądania nie zostaną spełnione - mówił zmierzając na warszawski protest Krzysztof Pastuszka z gminy Nowe w powiecie świeckim. Jest hodowcą bydła mięsnego i producentem zbóż. Wybrał się z 4 towarzyszami ze swojej gminy. - Pewnie niewiele tym protestem wskóramy. To bardziej akt rozpaczy i chęć pokazania mieszkańcom stolicy, jak wygląda nasza sytuacja. - Policjant jak strajkował, to wziął wolne od lekarza i tyle, a my tak nie możemy, zwierzęta trzeba nakarmić - mówi Zbigniew Dembowski, hodowca trzody i bydła z powiatu wąbrzeskiego. Jest jednym z regionalnych koordynatorów Agrounii, też chciał jechać do Warszawy, ale z powodu obowiązków w gospodarstwie nie mógł. - Rolnictwo jest zaprzepaszczone, a przecież od myszy po cesarza wszyscy żyją z gospodarza. Beznadziejnie jest - stwierdza rolnik. Aby pokazać skalę problemu, podaje przykład producenta taczek. - Jeśli rolnika nie będzie stać na ich zakup, to ten sprzedawca też padnie. - Gubi nas to, że nie ma jedności, panuje zawiść, a takich ludzi łatwo się przeciwko sobie buntuje, steruje się nimi i otumania - dodaje Zbigniew Dembowski. Nie napawają go optymizmem nawet nieco lepsze niż w ostatnich miesiącach ceny skupu trzody chlewnej. Relacja z protestu i postulaty Agrounii przypominamy tutaj: Rolnicy z Agrounii protestują w Warszawie. Chcą pokazać, jak blokowany jest rynek
W środę 3 kwietnia Agrounia zorganizowała kolejną manifestację w stolicy. Do Warszawy przyjechali protestować rolnicy z różnych stron kraju. Wyły syreny, powiewały biało-czerwone flagi i brzmiała Rota. Akcje zakończono oficjalnie ok. godziny 14:00, jednak lider Agrounii z grupą rolników udał się jeszcze pod budynek sejmu. - Nastroje są pozytywne, choć może trudno mówić tu o dobrych perspektywach, jeśli nasze żądania nie zostaną spełnione - mówił zmierzając na warszawski protest Krzysztof Pastuszka z gminy Nowe w powiecie świeckim. Jest hodowcą bydła mięsnego i producentem zbóż. Wybrał się z 4 towarzyszami ze swojej gminy. - Pewnie niewiele tym protestem wskóramy. To bardziej akt rozpaczy i chęć pokazania mieszkańcom stolicy, jak wygląda nasza sytuacja. - Policjant jak strajkował, to wziął wolne od lekarza i tyle, a my tak nie możemy, zwierzęta trzeba nakarmić - mówi Zbigniew Dembowski, hodowca trzody i bydła z powiatu wąbrzeskiego. Jest jednym z regionalnych koordynatorów Agrounii, też chciał jechać do Warszawy, ale z powodu obowiązków w gospodarstwie nie mógł. - Rolnictwo jest zaprzepaszczone, a przecież od myszy po cesarza wszyscy żyją z gospodarza. Beznadziejnie jest - stwierdza rolnik. Aby pokazać skalę problemu, podaje przykład producenta taczek. - Jeśli rolnika nie będzie stać na ich zakup, to ten sprzedawca też padnie. - Gubi nas to, że nie ma jedności, panuje zawiść, a takich ludzi łatwo się przeciwko sobie buntuje, steruje się nimi i otumania - dodaje Zbigniew Dembowski. Nie napawają go optymizmem nawet nieco lepsze niż w ostatnich miesiącach ceny skupu trzody chlewnej. Relacja z protestu i postulaty Agrounii przypominamy tutaj: Rolnicy z Agrounii protestują w Warszawie. Chcą pokazać, jak blokowany jest rynek Marek Szawdyn/Polska Press
W środę 3 kwietnia Agrounia zorganizowała kolejną manifestację w stolicy. Do Warszawy przyjechali protestować rolnicy z różnych stron kraju. Wyły syreny, powiewały biało-czerwone flagi i brzmiała Rota.

- Nastroje są pozytywne, choć może trudno mówić tu o dobrych perspektywach, jeśli nasze żądania nie zostaną spełnione - mówił zmierzając na warszawski protest Krzysztof Pastuszka z gminy Nowe w powiecie świeckim. Jest hodowcą bydła mięsnego i producentem zbóż. Wybrał się z 4 towarzyszami ze swojej gminy. - Pewnie niewiele tym protestem wskóramy. To bardziej akt rozpaczy i chęć pokazania mieszkańcom stolicy, jak wygląda nasza sytuacja.

- Policjant jak strajkował, to wziął wolne od lekarza i tyle, a my tak nie możemy, zwierzęta trzeba nakarmić - mówi Zbigniew Dembowski, hodowca trzody i bydła z powiatu wąbrzeskiego. Jest jednym z regionalnych koordynatorów Agrounii, też chciał jechać do Warszawy, ale z powodu obowiązków w gospodarstwie nie mógł. - Rolnictwo jest zaprzepaszczone, a przecież od myszy po cesarza wszyscy żyją z gospodarza. Beznadziejnie jest - stwierdza rolnik. Aby pokazać skalę problemu, podaje przykład producenta taczek. - Jeśli rolnika nie będzie stać na ich zakup, to ten sprzedawca też padnie.

- Gubi nas to, że nie ma jedności, panuje zawiść, a takich ludzi łatwo się przeciwko sobie buntuje, steruje się nimi i otumania - dodaje Zbigniew Dembowski. Nie napawają go optymizmem nawet nieco lepsze niż w ostatnich miesiącach ceny skupu trzody chlewnej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ten protest to akt rozpaczy - mówią rolnicy. Tak było w Warszawie 3 kwietnia [zdjęcia, wideo] - Gazeta Pomorska